70. rocznica bitwy pod Jaktorowem

Prezydent Bronisław Komorowski podczas obchodów 70. rocznicy bitwy pod Jaktorowem podkreślił, że musimy umieć cieszyć się naszą wolnością i ją umacniać. Wskazywał też, że o tę wolność walczyli Polacy w 1939, 1944 i w 1989 roku.

Podczas uroczystości, która odbyła się na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Armii Krajowej Grupy "Kampinos" w Budach Zosinych, Komorowski zaznaczył, że ten rok jest szczególny, gdyż jest to jednocześnie rok 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej oraz 70. rocznicy powstania warszawskiego, którego "ostatnim akordem" była bitwa pod Jaktorowem. Przypomniał, że w tym roku przypada również 25. rocznica odzyskania przez Polskę wolności.

- To była ta sama wolność, którą utraciliśmy w 1939 roku, ta sama, o którą biliśmy się w sierpniu 1944 roku, ta sama, za którą ginęli żołnierze grupy "Kampinos" - powiedział prezydent. Jak podkreślił Komorowski, to ta sama wolność, która stała się naszym udziałem w wyniku zwycięstwa wyborczego 4 czerwca 1989 roku. Prezydent zaznaczył, że musimy umieć umacniać wolność, umieć się nią cieszyć i pomnażać ją, "tak, by przyszłe polskie pokolenia mogły dopisywać szczęśliwe lata życia w wolnej Polsce".

Reklama

Komorowski podkreślił, że bierze udział w obchodach z wielu powodów; jednym z nich jest naturalna potrzeba przypominania wszystkich ważnych, a dramatycznych często wydarzeń w historii naszego kraju. - Ale jest też potrzeba wspominania tych wszystkich, którzy odeszli, a których groby gdzieś rozproszył los, rozproszyła historia w nieznanych miejscach - mówił prezydent. Podkreślił, że dla niego szczególnym powodem do obecności w Budach Zosinych jest m.in. pamięć o żołnierzach wileńskiej Armii Krajowej, którzy - jak mówił - "tu do Puszczy Kampinoskiej na czas Powstania Warszawskiego przybyli hen, daleko z dawnych Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej".

- Zawsze chętnie przyjeżdżam tu, bo myślę sobie, że nie ma lepszego miejsca, gdzie można by oddać hołd, gdzie można by się pomodlić za wszystkich żołnierzy polskich, którzy ginęli tam daleko i często dziś już nie mają opieki ich groby, bo po prostu Polski tam nie ma - powiedział. Komorowski podkreślał, że Budy Zosine to miejsce szczególne, "gdzie znaleziono odpowiednią nutę dla obchodzenia tego rodzaju wydarzeń, rocznic". Podkreślał, że wielu ludzi przychodzi, by wziąć udział w obchodach w poczuciu, że to jest naturalny obowiązek i w przekonaniu, że właśnie w ten sposób można i trzeba okazywać szacunek historii i tym, którzy za Polskę ginęli. - Ja tu za każdym razem mam takie dobre ciepłe myśli, gdy patrzę na ten cmentarz odnowiony (), gdy widzę masę ludzi, którzy przybyli tu gnani potrzebą serca - mówił prezydent. Dziękował za to lokalnym władzom i wszystkim mieszkańcom.

Kpt Waldemar Sielicki, w imieniu środowiska grupy "Kampinos" Armii Krajowej, podkreślał, że bitwa pod Jaktorowem zapisała się w historii jako największa bitwa powstania warszawskiego, którą z frontowymi wyborowymi jednostkami armii niemieckiej stoczyła grupę "Kampinos".

Sielicki zwrócił się do przybyłych słowami: "Jesteście państwo spadkobiercami tych, którzy wspierali nas w walce, udzielając wszelkiej możliwej pomocy, często płacąc za to życiem. Jesteśmy wdzięczni".

Uroczystość, w której udział wzięli m.i.n kombatanci, odbyła się na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Armii Krajowej Grupy "Kampinos" w Budach Zosinych. Obchody rozpoczęły się od mszy świętej, którą celebrował bp. Józef Zawitkowski. Odbył się także apel poległych.

W ramach obchodów prezydent Bronisław Komorowski złożył wieniec pod pomnikiem poległych żołnierzy Armii Krajowej Grupy "Kampinos". Wieńce złożyli też m.in. przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz środowiska grupy "Kampinos".

Bitwa pod Jaktorowem była ostatnim bohaterskim epizodem zgrupowania AK "Kampinos". Doszło do niej 29 września 1944 roku. W wyniku całodniowej krwawej walki z licznymi oddziałami niemieckimi, partyzanci ponieśli klęskę, zadając jednak wrogowi znaczne straty. W wyniku bitwy Niemcy stracili kilkanaście pojazdów pancernych, jeden samolot i około 200 żołnierzy. Straty powstańców to: 150 zabitych, w tym dowódca mjr Alfons Kotowski, oraz 120 rannych i ponad 150 osób wziętych do niewoli, z których tylko nielicznym udało się przedostać w Góry Świętokrzyskie. W miejscu bitwy znajduje się partyzancki cmentarz z mogiłami 132 żołnierzy oraz pomnik z krzyżem. Co roku w ostatnią niedzielę września w tym miejscu odbywają się uroczystości rocznicowe.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy