Obchody 76. rocznicy wybuchu II wojny światowej

- Polska jest wartością najcenniejszą, ponad partie polityczne i ambicje polityków - mówiła we wtorek rano premier Ewa Kopacz na Westerplatte w Gdańsku podczas obchodów 76. rocznicy wybuchu wojny światowej. Prezydent Andrzej Duda podkreślił m.in., że Polska nie ma odwiecznych wrogów.

"Historia jest nauczycielką życia i historia musi nas uczyć, że bezpieczeństwo Polski nie ma ceny - nie można w imię wewnętrznych, politycznych rozgrywek obrażać własnego kraju, obniżać jego wiarygodności. Polska jest wartością najcenniejszą i nie ma partii politycznej, i nie ma ambicji żadnego polityka, którą warto byłoby postawić ponad to, co najcenniejsze - wolność i niepodległość Rzeczpospolitej" - mówiła Kopacz.

"Wtedy w 1939 roku zostaliśmy sami, mimo deklaracji i podpisanych traktatów pozwolono na to, by samotna Polska padła pod ciosami hitlerowskiego totalitaryzmu. Dziś sytuacja jest inna - jesteśmy ważną częścią Unii Europejskiej i bardzo ważnym partnerem w Pakcie Północnoatlantyckim. Mądrą polityką zagraniczną budujemy naszą wiarygodność, dlatego, że jesteśmy wiarygodni, stabilni i przewidywalni. Najsilniejsze państwa świata, takie jak Stany Zjednoczone nie wahają się umacniać w naszym regionie swojej militarnej obecności" - powiedziała szefowa rządu.

Reklama

Jak podkreśliła, dzisiaj "nie jesteśmy sami i jesteśmy bezpieczni, bo Polska budzi zaufanie, bo Polska jest wiarygodnym partnerem".

Kopacz zaznaczyła także, że właśnie z Westerplatte powinno wyraźnie wybrzmieć, że "Polacy nie byli narodem sprawców, ale byli narodem, który jako pierwszy padł ofiarą tej wojny".

"Nasz wielki rodak Jan Paweł II wypowiedział w tym właśnie miejscu słowa, że +każdy ma swoje Westerplatte+. Ten genialny duszpasterz potrafił przenieść wymiar narodowego dramatu na indywidualne doświadczenie współczesnego człowieka. Bo Westerplatte to symbol, symbol, który przekracza wymiar konkretnego historycznego wydarzenia. Westerplatte to symbol obowiązku, rzetelności, patriotyzmu, a przede wszystkim odwagi, by stanąć w obronie rzeczy i wartości, które są najcenniejsze" - mówiła premier.

Jej zdaniem, warto pamiętać, że dziś "każdy ma swoje Westerplatte, że każdy zarówno w życiu osobistym, jak i publicznym, prędzej czy później zetknie się z sytuacją ostateczną, w której będzie musiał dokonać wyboru między dobrem, a złem". "Całe szczęście bardzo rzadko ten wybór ma charakter tak dramatyczny i ostateczny jak ten, przed którym stanęli żołnierze majora Sucharskiego" - nadmieniła.

"Także wtedy, w 1939 roku wielki polski poeta Władysław Broniewski napisał słowa: +są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli+, wzywając jednocześnie do tego, by każdy niezależnie od poglądów stanął w obronie Rzeczypospolitej" - mówiła premier.

"Dzisiaj o tym nie pamiętamy, ale II Rzeczypospolita targana była politycznymi konfliktami i emocjami nie mniejszymi od tych, które przeżywamy dzisiaj. Dopiero ta +obca dłoń+, o której napisał Broniewski, pozwoliła, choć na chwilę o nich zapomnieć i zjednoczyła Polaków w bohaterskim oporze przeciw najeźdźcom" - dodała.

Jak podkreśliła, to "lekcja piękna, ale jednocześnie gorzka".

"Dzisiaj Polska jest w nieporównanie lepszej sytuacji niż w 1939 roku - wtedy nasz kraj rzeczywiście stawał się ruiną, a miliony obywateli zapłaciło w niewoli najwyższą cenę. Chciałabym, abyśmy dzisiaj potrafili wybaczać sobie rachunki krzywd, nie w obliczu niebezpieczeństwa, ale w obliczu pozytywnych wyzwań, które stoją przed Polską skutecznie nadrabiającą dystans do Zachodu" - zaapelowała Kopacz. 

Po szefowej rządu głos zabrał prezydent Andrzej Duda.

"My możemy być dumni i przed naszymi sojusznikami wtedy, i przed naszymi sojusznikami dzisiaj. Polska zawsze stała po właściwej stronie, Polska zawsze stała po stronie wolnego świata. U nas nie było kolaboracyjnego rządu, u nas byli żołnierze, którzy walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej, walczyli o wolność Rzeczypospolitej, ale walczyli także za wolność naszą i waszą, wyzwalając inne narody" - mówił prezydent.

Prezydent zaznaczył, że jak co roku spotykamy się w tym symbolicznym dniu 1 września tu na Westerplatte, żeby "uczcić pamięć polskich bohaterów, żeby pamiętać o najstraszliwszym kataklizmie XX wieku, jaka była II wojna światowa, rozpętana przez hitlerowskie Niemcy".

Andrzej Duda przypomniał, że pierwsze bomby spadły na Wieluń o godz. 4.40, ale pierwsze salwy, pierwsze strzały padły pięć minut później na Westerplatte z pancernika "Schleswig-Holstein". "To miejsce jest i pozostanie na wieki symbolem bohaterstwa polskiego żołnierza" - powiedział prezydent.

Podkreślił jednocześnie, że 17 września 1939 roku zrealizowany został pakt Ribbentrop-Mołotow i Polska została zaatakowana z drugiej strony, zaatakowana przez "drugi wielki, straszliwy totalitaryzm, obok hitlerowskiego, przez totalitaryzm stalinowski, przez Armię Związku Radzieckiego".

"Armia Czerwona wkroczyła na polskie tereny i żołnierze Hitlera podali sobie z żołnierzami Stalina rękę, podali sobie rękę na znak pokonania i rozdarcia Polski. Tamte dni to była nie tylko tragedia naszego narodu - to była także tragedia Estończyków, Finów, Litwinów, Łotyszy, Rumunów" - mówił prezydent.

Dodał, że potem - nie wolno tego odbierać - to Armia Czerwona w przeważającym stopniu przyczyniła się do pokonania hitlerowskich Niemiec. "Ale to zwycięstwo w maju 1945 roku dla Polaków oznaczało zakończenie jednej niewoli i rozpoczęcie kolejnej, bo Polska nie stała się wolnym i suwerennym państwem" - podkreślił Andrzej Duda.

I - jak zaznaczył - to jest na pewno nasza wielka zasługa dla Europy, ale także i dla wolnego świata. "I o tym musimy pamiętać, i z tego musimy być dumni" - mówił Andrzej Duda.

"Dziś chciałbym powiedzieć tutaj mocno: trzeba przyjąć, że Polska nie ma odwiecznych wrogów" - podkreślił prezydent.

"Dziś, kiedy patrzymy na tę historię i na te chwile dumy, i na te chwile straszne, to trzeba sobie powiedzieć jedno: przeszłość tłumaczy teraźniejszość, ale pozwala także budować lepszą, dobrą przyszłość. Popatrzmy na nasze dzisiejsze relacje z Niemcami, na relacje, które są relacjami przyjaźni. To dzięki dobrej woli i dzięki przełomowym wydarzeniom tak się stało. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie takie stosunki budować ze wszystkimi narodami, przede wszystkim z naszymi sąsiadami" - mówił prezydent. Jak podkreślił, jest to ważne i czasem wymaga wielkiego wysiłku. "Ale warto ten wysiłek czynić, bo w ten sposób poprzez właśnie wysiłek, nawet wtedy, gdy on jest duży, buduje się trwały pokój" - dodał.

"Mówimy dziś o dniach dla Polski dramatycznych, o dniach dla Polski trudnych - jak tutaj powiedziano w II wojnie światowej zginęło i zostało zamordowanych sześć milionów Polaków, to więcej niż 10 procent wszystkich tych, którzy w tej straszliwej masakrze zginęli, bo II wojna światowa pociągnęła za sobą 50 milionów ofiar. To świadectwo tego, jak straszliwą cenę zapłacił nasz naród, zapłacił, a został napadnięty, zapłacił, a miał być zniszczony, ale przetrwał" - powiedział.

Jak ocenił "trwały pokój nie może być budowany tylko i wyłącznie na słowach", ale także "na twardej, zdecydowanej, niezłomnej postawie w obronie porządku międzynarodowego, w obronie prawa międzynarodowego, w obronie podstawowych zasad, jakie mają obowiązywać pomiędzy państwami i pomiędzy narodami".

"Nie można się zgadzać na to, by były naruszane granice. Nie można się zgadzać na to, by była naruszana suwerenność państw - takie działania wymagają zawsze stanowczej postawy i stanowczej reakcji, niezależnie od tego, czy było to dawniej, czy dzieje się to dzisiaj. Tego trzeba oczekiwać od wspólnoty międzynarodowej, aby stanęła na wysokości zadania, aby broniła słabszych przed silnymi, którzy nie wahają się próbować podporządkować sobie narody" - mówił prezydent.

"Wierzę w to głęboko, że dziś na świecie, w tej przestrzeni euroatlantyckiej takie silne sojusze są, chociażby Sojusz Północnoatlantycki, chociażby Unia Europejska, które będą umiały w każdej chwili przeciwstawić się w sposób zdecydowany agresji, przeciwstawić się w sposób zdecydowany łamaniu prawa międzynarodowego. To także nasz obowiązek jako członków zarówno Paktu Północnoatlantyckiego, jak i Unii Europejskiej" - powiedział Duda.

Zaznaczył jednocześnie, że trzeba przede wszystkim dbać o własne bezpieczeństwo, bo "jeżeli sami nie będziemy dbali o siebie, to zawsze pozostanie to pytanie, czy inni będą umieli i będą chcieli na czas zadbać o nas".

"Dlatego dzisiaj naszym najważniejszym zadaniem jest budowanie sprawnego państwa. Dlatego dzisiaj naszym najważniejszym zadaniem jest budowanie silnej, nowoczesnej polskiej armii. Dlatego dzisiaj naszym najważniejszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa naszemu krajowi, ale przede wszystkim naszym rodakom. To jest wielkie wyzwanie, które musi być na przestrzeni najbliższych lat realizowane" - mówił.

Jak podkreślił, musi być wzmacniana polska obecność w Sojuszu Północnoatlantyckim. "Muszą być wzmacniane gwarancje naszego bezpieczeństwa, muszą być zacieśniane więzi sojusznicze. O powinniśmy się starać razem z innymi narodami, które doświadczenie II wojny światowej już na samym jej początku tak boleśnie odczuły tracąc wolność. To wielkie wyzwanie na przyszłość - jestem przekonany, że zdołamy je z powodzeniem zrealizować" - podkreślił.

Andrzej Duda wspomniał też o ruchu Solidarności. "Po latach żelaznej kurtyny w 1980 także tutaj w Gdańsku robotnicy zaczęli nieść na powrót naszemu krajowi wolność - zwykli ludzie, duch naszego narodu, który nigdy nie dał się zdeptać, który nigdy nie dał się zniszczyć. Jesteśmy jak trawa, nawet jak po nas przebiegną, natychmiast się podnosimy, bo jest w nas ta siła niezłomna. I tutaj w Gdańsku historia zatoczyła koło, to tutaj w Gdańsku i z Gdańska wyszła polska wolność niesiona na sztandarach Solidarności" - powiedział.

Podczas uroczystości na Westerplatte głos zabrał także prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Jak podkreślił, "obrońcy Westerplatte i obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku pokazali światu, że walczy się nie tylko o zwycięstwo, bo nie mieli szans na nie". "Pokazali, że można walczyć w imię wartości, w imię honoru, w imię wierności" - mówił.

Przypomniał, że Polska w swojej walce z hitlerowskimi Niemcami "była sama". "+Dlaczego musimy umierać za Gdańsk?+ - w przeddzień wybuchu wojny pytali Francuzi. Podobnie dziś wielu w Europie i w Polsce pyta: +dlaczego musimy ryzykować za ukraiński Mariupol?+. Historia udowodniła nam, że takie pytania znaczą tylko jedno - brak wyobraźni. Najpierw był Gdańsk, potem cała Europa. Najpierw jest Mariupol" - mówił Adamowicz.

Poranne uroczystości na Westerplatte rozpoczęły się krótko przed godz. 4.45, o której to porze 1 września 1939 r. nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie. Oprócz prezydenta i premier w obchodach udział wzięli m.in. szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska, szef MSZ Grzegorz Schetyna oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska.

Pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża odbył się apel pamięci, po czym oddana została salwa honorowa. Modlitwę za poległych odmówił metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Złożono wieńce pod pomnikiem.

Atak niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein" na polską składnicę wojskową na Westerplatte był jednym z pierwszych wydarzeń rozpoczynających II wojnę światową. Oddziały polskie pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego do 7 września 1939 r. bohatersko broniły placówki przed atakami wroga z morza, lądu i powietrza.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy