"Otwarcie ukraińskich archiwów może być przełomem"

Otwarcie znajdujących się na Ukrainie archiwów NKWD i KGB może być przełomem dla badaczy historii Ukrainy, Polski, a nawet obszaru całego byłego ZSRR - ocenił w rozmowie z PAP podczas wizyty w Kijowie Łukasz Kamiński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.

Kamiński poinformował, że polski IPN po kilku latach przerwy wznawia współpracę ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Instytut liczy na dostęp do archiwów służb specjalnych b. ZSRR, które zgodnie z przyjętymi niedawno przez parlament w Kijowie tzw. ustawami dekomunizacyjnymi mają trafić do IPN Ukrainy.

PAP: Jak wyglądają dziś relacje między Instytutami Pamięci Narodowej Polski i Ukrainy?

Kamiński: Po kilku latach przerwy wracamy do współpracy. Rozwijała się ona zaraz po powstaniu ukraińskiego instytutu, lecz później, na skutek okoliczności politycznych na Ukrainie, została właściwie zakończona. Ta współpraca ma wiele różnych aspektów, w tym także te trudne w historii Polaków i Ukraińców, z którymi musimy się jednak zmierzyć dla dobra naszych narodów, dla pamięci i szacunku wobec ofiar oraz dla szansy budowania nowej przyszłości.

Reklama

PAP: Ukraińcy przyjęli niedawno ustawy, które spotkały się w Polsce z krytyką ze względu na nadanie statusu bojowników o niepodległość m.in. członkom Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA). Czy rozmawialiście o tym z partnerami ukraińskimi podczas pańskiej wizyty na Ukrainie?

Ł.K.: Bardzo otwarcie mówiliśmy naszym ukraińskim kolegom o obawach związanych z tą ustawą, które odczuwamy. Oni ze swej strony przedstawili nam swoje stanowisko, które przyjęliśmy do wiadomości, a mianowicie, że te ustawy, w szczególności ta dotycząca UPA, nie miały i nie mają wydźwięku antypolskiego, lecz wydźwięk antysowiecki czy antykomunistyczny. Myślę, że sprawdzianem będzie realna współpraca. Wówczas przekonamy się, czy te polskie obawy są zasadne, czy też nie.

PAP: Jakie są największe obawy związane właśnie z tą ustawą?

Ł.K.: To są obawy związane z pytaniem, czy takie ustawowe definiowanie historii nie będzie ograniczało wolności badań naukowych, wolności debaty i chęci zajmowania się przez historyków trudnymi, a nawet czarnymi kartami z historii UPA.

PAP: Jedną z takich kart jest zbrodnia wołyńska. W jaki sposób zamierzacie o niej rozmawiać z Ukraińcami?

Ł.K.: Chcemy powołać w najbliższym czasie wspólną grupę historyków nie tylko z naszych instytutów, ale i reprezentujących środowiska badaczy polskich i ukraińskich, by stworzyli oni coś w rodzaju forum dialogu historycznego. Chcemy przede wszystkim doprowadzić do tego, aby dyskusja o trudnej przeszłości polsko-ukraińskiej toczyła się w oparciu o jak najwięcej nowych źródeł. Liczymy, że inna z tych ustaw, która w Polsce została mniej zauważona, czyli ustawa o przekazaniu archiwów NKWD i KGB do ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, pozwoli na wprowadzenie do obiegu naukowego bardzo wielu nowych dokumentów dotyczących zbrodni wołyńskiej, tudzież polskiego odwetu, i będziemy mogli przenieść tę debatę na grunt faktów.

PAP: Ile ważnych dokumentów może znajdować się w ukraińskich archiwach?

Ł.K.: Moim zdaniem jest tutaj ogromna ilość dokumentów, których jeszcze nie znamy. Dziś otrzymaliśmy kopie jednej z jednostek archiwalnych, zawierające listy polskich oficerów, którzy uciekli z obozu w Starobielsku. Są to nieopisane do tej pory elementy polskiej historii. Dostaliśmy też w ostatnim czasie z archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy sporo dokumentów dotyczących rozpracowania polskiego podziemia, i to zarówno w latach 1939-41, jak i po 1944 roku. Spodziewam się więc, że będą to dokumenty ważne dla poznania najnowszej historii Ukrainy, ale i historii Polski. Być może będziemy mieć do czynienia z bardzo wartościowymi i przełomowymi odkryciami.

PAP: Ukraina chyba najbardziej aktywnie spośród krajów byłego ZSRR dąży do ujawnienia dokumentów archiwalnych dotyczących działalności NKWD i KGB...

Ł.K.: Warto zwrócić uwagę, że jeśli ta operacja się powiedzie, to będzie to największe udostępnienie dokumentów sowieckiego aparatu represji w historii. Bo to, co udostępniała dotychczas w niewielkim stopniu Rosja, to, co zachowało się w archiwach krajów bałtyckich, dawało nam tylko bardzo ogólne wyobrażenie o tym, jak funkcjonowały te służby. Teraz poznamy ich mechanizm od wnętrza. Skutki tej wiedzy mogą być gigantyczne, nie tylko dla desowietyzacji Ukrainy, ale dla całego obszaru postsowieckiego, a może także i dla samej Rosji. Prawda jest przecież tym, co najbardziej zagraża próbom jakiejś rehabilitacji ideologii komunistycznej czy też próbie odbudowy dawnej ideologii sowieckiej.

Rozmawiał w Kijowie Jarosław Junko

PAP
Dowiedz się więcej na temat: IPN | Ukraina | zbrodnia wołyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy