​Petersburski "Kraj" i idea trójlojalizmu

Tygodnik "Kraj" założył w Petersburgu w roku 1882 Erazm Piltz (wcześniej redaktor warszawskich "Nowin"), a głównym publicystą politycznym pisma był Włodzimierz Spasowicz.

Spasowicz był erudytą (wykładowcą prawa karnego, adwokatem, teoretykiem prawa, historykiem, historykiem literatury), gorącym zwolennikiem pojednania Polaków z Rosjanami. Był znawcą i miłośnikiem polskiej poezji romantycznej, ale nie wyprowadzał z niej wniosków insurekcyjno-niepodległościowych, przeciwnie - zalecał Polakom polityczną ugodę z państwem rosyjskim. Był dobrze zakorzeniony w rosyjskim życiu intelektualnym, znał osobiście Turgieniewa, Czernyszewskiego, Weinberga, Stasiulewicza, Rypina i innych. Współpracował z liberalną prasą rosyjską, m. in. z "Wiestnikiem Jewropy".

Reklama

Piltz i Spasowicz byli zwolennikami i kontynuatorami myśli politycznej Aleksandra Wielopolskiego. Byli bliscy galicyjskim Stańczykom i królewiackim pozytywistom, z tym, że otwarcie stawiali postulat ugody z państwem rosyjskim. Różnica ze Stańczykami była taka, że ci prowadzili politykę ugody z państwem liberalnym, a Pilitz i Spasowicz zalecali taką linię w stosunku do samodzierżawnej Rosji.

"Kraj" wychodził aż do 1909 r. i przez owe ponad ćwierć wieku wypracował sobie poważną pozycję w życiu intelektualnym na ziemiach polskich (trzech zaborów) i w samej Rosji. Przyciągnął do współpracy wielu wybitnych publicystów ze wszystkich zaborów, miał sieć korespondentów w Europie (rzadkość w prasie owego czasu).

Początkowo "Kraj" wstrzymywał się z otwartą krytyką polskiej tradycji powstańczej, ale już w 1884 r. na jego łamach pisano: "[...] ten rys najbardziej wydatny od końca XVIII wieku kazał nas uważać za niepoprawnych marzycieli i warchołów i za nieprzejednanych nieprzyjaciół istniejącego porządku rzeczy. A w roku następnym: Cóż to za długi i za bolesny różaniec, w którym jedne i te same błędy jednymi i tymi samymi kończyły się klęskami: po roku dwunastym trzydziesty, po czterdziestym szóstym sześćdziesiąty trzeci. Rzec by można, że dopóki na ziemi trwały ślady ruin i krwi, dopóty też starczało przestrogi".

Z tej krytycznej oceny narodowej przeszłości "Kraj" wyciągał wniosek o konieczności ugody i lojalizmu - zresztą lojalizm miał być zastosowany w stosunku do wszystkich trzech zaborców.  

Ów trójlojalizm traktowano nie jako jedynie wynik niekorzystnej sytuacji geopolitycznej, lecz osadzony był na głębszych podstawach. W 1898 r. pisano, że w wypadku wojny między państwami zaborczymi, lojalizm będzie dalej aktualny: "robić to jedynie, czego od nas rządy wymagać będą, spełniać w każdym państwie obowiązki wymagane od poddanych". Praca organiczna, którą "Kraj" zalecał, nie miała być w żadnym razie przyczółkiem dla działań niepodległościowych w korzystniejszej koniunkturze: "Ostatecznie zlikwidowanie swej własnej polityki, ale zaniechanie wszelkich myśli o własnym państwie, a obrócenie wszystkich sił umysłowych na rozwijanie tylko narodowej kultury" ("Kraj", 1884, nr 20).    

Roman Graczyk 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy