"Takich przypadków były setki w całej Polsce"

W małopolskim Kozłowie odsłonięto w niedzielę (5 maja) tablicę upamiętniającą Polaków ratujących podczas II wojny światowej Żydów. Nikomu nie wolno obciążać narodu polskiego odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione na naszych żydowskich współbraciach, obywatelach Polski – mówił wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

Tablica jest dedykowana mieszkańcom wsi Wierzbica i Wolica w gminie Kozłów, którzy zostali zamordowani, wraz z chronionymi Żydami, przez niemiecką ekspedycję karną 29 stycznia 1943 r. Polaków wydał po schwytaniu jeden z ukrywanych Żydów.

"Dopiero, kiedy każdy z nas postawi sobie pytanie, co ja zrobiłbym, w takiej sytuacji: czy zaryzykowałbym życiem nie tylko własnym, ale życiem dzieci, żony, matki, mojego ojca, moich najbliższych, czasami także sąsiadów, dopiero wtedy stajemy wobec ogromu heroizmu tych ludzi, którzy nieśli pomoc współbraciom" - powiedział podczas uroczystości Jarosław Gowin.

Reklama

Zaznaczył, że zebraliśmy się, żeby oddać hołd konkretnym osobom, ale za ich pośrednictwem oddać hołd tym wszystkim, którzy w czasie II wojny pomagali Żydom i wszystkim prześladowanym przez okupantów.

"Jesteśmy tutaj także w imię pewnej prawdy historycznej, prawdy o tamtych czasach i prawdy o nas Polakach" - mówił wicepremier. "My nie wypieramy z pamięci tego, że zdarzali się tacy Polacy, którzy donosili na ukrywających się Żydów, którzy donosili na ukrywające ich polskie rodziny. Tak, byli tacy ludzie, ale była też AK, która wykonywała na nich wyroki" - podkreślił.

Jak zauważył wicepremier, byli "przede wszystkim ci, którzy z narażeniem życia swojego i swoich najbliższych nieśli pomoc". "Trzeba upamiętniać tych bohaterów polskiej przeszłości, bo dzisiaj na świecie trwa wielka walka o prawdę i o to, kto zostanie obciążony odpowiedzialnością za zbrodnie" - powiedział Gowin. "My dobrze wiemy, kto tych zbrodni dokonał, ale coraz częściej na świecie mówi się nie o niemieckich obozach zagłady, mówi się o polskich obozach zagłady, mówi się ostatnio o tzw. mieniu bezzwrotnym, o przekazywaniu mienia ofiar niemieckich zbrodni międzynarodowym organizacjom" - dodał.

"Jesteśmy tutaj jako Polacy upominający się wobec świata o prawdę o polskiej historii. To była prawda złożona, nie jednoznaczna, ale nikomu nie wolno obciążać narodu polskiego odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione na naszych żydowskich współbraciach, obywatelach Polski" - zaznaczył Gowin.

"Takich przypadków były setki w całej Polsce"

Wójt Kozłowa Jan Zbigniew Basa powiedział podczas uroczystości, że "nie ma miłości większej niż ta, kiedy człowiek oddaje swoje życie za drugiego".

"Tak stało się w naszej gminie 76 lat temu, kiedy polskie rodziny podjęły się pomocy za cenę własnego życia, pomocy w przechowaniu tych, którzy chcieli żyć - polskich Żydów" - przypomniał Basa. Dodał, że ta historia przez lata nie była w żaden sposób eksponowana. "To nie tylko jedna rodzina Ulmów. Takich zdarzeń, takich przypadków były setki w całej Polsce. Naszym obowiązkiem jako samorządu jest tę prawdę opowiedzieć, przywrócić prawdę, która była czasami zniekształcana i przekazać ją młodzieży, która po nas będzie dziedziczyć nasze dziedzictwo" - dodał.

Wnuk pomordowanych w Wierzbicy Piotr Książek podkreślił, że od tragicznych wydarzeń minęły prawie trzy pokolenia: 76 lat, trzy miesiące i sześć dni. "W dramatycznym czasie II wojny światowej, kiedy zaczęło się prześladowanie Żydów, w Wierzbicy i Wolicy pomagała im cała społeczność. Wiedziały o tym także władze Kozłowa - wójt oraz sołtys Wierzbicy, który wielokrotnie ostrzegał i chronił rodziny ratujące Żydów" - mówił Książek.

Dodał, że to, co zdarzyło się w Wierzbicy po wojnie, było przemilczane, zostało opisane jedynie w książce Władysława Bartoszewskiego i Zofii Lewinówny "Ten jest z Ojczyzny mojej". Piotr Książek zauważył, że zamordowanych nie ma w gronie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. "Ta historia jest fałszowana, bo nie pasuje do obecnej narracji Polaka - mieszkańca wsi, antysemity, tymczasem oni mieszkali tu w zgodzie od stuleci" - mówił dziennikarzom. "Żalem, jaki można mieć, są kłamstwa, które towarzyszą temu przemilczaniu i próbom wymazywania z pamięci, a które dotyczą nie tylko mordu w Wierzbicy" - dodał.

Książek dziękował władzom gminy - wójtowi i Radzie Gminy za postawienie pomnika a Muzeum Regionalnemu Ziemi Miechowskiej za dokumentowanie historii gminy.

Na odsłoniętej w niedzielę tablicy wypisano imiona, nazwiska i wiek 15 zastrzelonych członków rodzin: Książków, Nowaków, Kucharskich, Ostrowskich, Bielawskich i Gądków. Wspomniano także o zamordowanych, ukrywanych Żydach. Wśród ofiar były kilkuletnie dzieci. "Oddajemy Wam hołd nasi praojcowie, sąsiedzi, mieszkańcy" - napisano na tablicy. Umieszczono tam także motto: "Pamięć przetrwa, choć ich czyny spowija milczenie. Ginęli wierni Bogu i Polsce".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy