Towarzysze niemieccy troszczą się o Polskę

Niemiecka Republika Demokratyczna była szczególną postacią komunizmu: połączeniem projektu ideologicznego Marksa, w interpretacji Lenina-Stalina, z niemieckim przywiązaniem do porządku. Ta mieszanina dała w efekcie niemal wzorcowe państwo policyjne, z policją myśli włącznie.

Dla wschodnioniemieckich komunistów zatem powstanie "Solidarności" za wschodnią granicą było wiadomością dramatycznie złą. Toteż próbowali oni, wespół z innymi przywódcami państw bloku sowieckiego (szczególnie Czechosłowacji i Rumunii) powstrzymać rozwój "polskiej zarazy".

Wschodnioniemieckie Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego tworzy we wrześniu 1980 r. swoją rezydenturę w Polsce: Grupę Operacyjną Warszawa. Jej działania zmierzały nie tylko do kontrwywiadowczej ochrony placówek i obywateli NRD, ale przede wszystkim do zdobywania informacji o sytuacji w Polsce. M. in. na podstawie tych informacji najwyższe władze NRD, nie wyłączając samego Ericha Heoneckera, analizują rozwój wydarzeń nad Wisłą. I coraz natarczywiej domagają się od centrali w Moskwie, aby położyć kres podważaniu socjalizmu w Polsce.

Reklama

Na czym polegała specyfika NRD w bloku sowieckim? Dlaczego właśnie władzom NRD tak bardzo zależało na zdławieniu "Solidarności"? O tym będą rozmawiać goście Przystanku Historia: Anna Zechenter i dr Filip Gańczak, autor książki "Polski nie oddamy. Władze NRD wobec wydarzeń w PRL 1980-1981"  (Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2017). Dyskusję będzie moderował Roman Graczyk. spotkanie odbędzie się 13 grudnia 2017 roku przy ul. Dunajewskiego 8 (róg ul. Garbarskiej) o godz. 18:00.  


IPN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy