Wizyta cara Mikołaja II w Warszawie w 1897 roku

Wizytę cara w Warszawie we wrześniu 1897 r. poprzedziły długie przygotowania, których kulminacyjnym punktem była powszechna zbiórka na "dar" dla cara w wysokości 1 mln rubli.

Wizytę cara w Warszawie we wrześniu 1897 r. poprzedziły długie przygotowania, których kulminacyjnym punktem była powszechna  zbiórka na "dar" dla cara w wysokości 1 mln rubli.

Nastroju podniecenia i nadziei nie były w stanie zmącić deklaracje PPS piętnujące hańbiącą naród postawę ani też przyjazd do Warszawy ministra Goriemykina, który czuwał nad całością przygotowań i zadbał, aby żaden symbol narodowy nie był widoczny w czasie wizyty, a nawet polecił usunąć polski  napis z tacy, na której miano ofiarować "dar". Mówił on, że dar pochodzi od "Królestwa   Polskiego", a zastąpiono go rosyjskim napisem, w którym nie użyto słów "Królestwo Polskie" a tylko "Warszawa".

Pod łukiem triumfalnym, jaki wzniesiono na uroczystość w Warszawie, witał cara specjalnie wybrany komitet z Zygmuntem Wielopolskim na czele. On też wygłosił przemówienie, w którym dziękował carowi za przyjęcie "daru" i zapewniał, że "w tym wspaniałym samowładztwie, w pokoju wewnętrznym państwa, w sławie i potędze monarchii, cały naród polski widzi promienistą przyszłość i gotów jest tak w szczęściu, jak i w doświadczeniach losu, wiernie i niezachwianie służyć tobie, ukochanemu monarsze swemu". Gestem wspaniałomyślności car ofiarował przyjęty milion rubli na budowę rosyjskiej politechniki w Warszawie.

Reklama

Nie uspokoiło to jednak opozycji, a zwłaszcza przywódców PPS. Józef Piłsudski w imieniu partii opublikował broszurkę, w której odcinano się od akcji ugodowców, uznając ją za hańbę narodową  i  zapowiadając  dalszą walkę o niepodległość, aż do chwili kiedy na ulicach Warszawy ... "zagrzmi potężny okrzyk powstającego ludu: Śmierć despotom! Precz z niewolą! Niech żyje wolny lud polski".

Odsłonięcie pomnika Murawjewa w Wilnie miało jeszcze bardziej upokarzający charakter. Pomimo że Rosjanie nie kryli, iż będzie on symbolem władzy rosyjskiej na Litwie, w uroczystości wzięli udział przedstawiciele szlachty litewskiej, władz miejskich i biskup Zwierowicz. Także i w tym przypadku Piłsudski  wydał protestacyjną broszurę, w której określił pomnik jako piętno niewoli, które będzie urągać Polakom. Atmosfera w chwili odsłonięcia pomnika była niezwykle napięta, "jednak zabrakło - jak stwierdził Piłsudski - paru ludzi energiczniejszych, którzy daliby hasło do jakiejkolwiek awantury..."

Jedynym pozytywnym skutkiem pojednawczych gestów ze strony polskich ugodowców było uzyskanie zezwolenia na budowę pomnika Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Pozwolenie władz zostało wydane jeszcze przed wizytą cara w Warszawie i miało być gestem dobrej woli ze strony rosyjskiej. Niebawem okazało się jednak, że zbiórka na pomnik stała się sprawą narodową, w którą zaangażowały się wszystkie warstwy społeczne. Pozwolenia już nie cofnięto, ale starano się nadać uroczystości jak najskromniejszy charakter.

Władze odrzuciły propozycję wygłoszenia przemówienia przez Henryka Sienkiewicza, zezwalając na wystąpienie Macieja Radziwiłła, jednego z czołowych ugodowców Królestwa.  Pojednawczy i ugodowy charakter uroczystości i tym razem wywołał protesty PPS. Liga Narodowa zajęła bardziej pojednawcze stanowisko, starając się poprzez akcję propagandową nadać uroczystości narodowy charakter i zgromadzić jak największą liczbę przedstawicieli różnych środowisk, w tym także chłopów. Szczególną aktywność przejawiał odnowiony już "Zet", w którym Liga Narodowa uzyskała na nowo decydujący wpływ.

Pod wpływem głosów sprzeciwu zrezygnowano z przemówienia Radziwiłła, przez co cała uroczystość przebiegła w głębokim milczeniu, a zbrojne patrole policji rozpraszały grupki "niezaproszonych", uniemożliwiając zorganizowanie zapowiadanej przez PPS manifestacji.

Wizyta cara, jak i odsłonięcie pomnika Mickiewicza potwierdziły nieugięte stanowisko władz rosyjskich i były poważnym ciosem dla dalszej polityki ugody. Jednak poważne jej załamanie nastąpiło po ogłoszeniu przez PPS Memoriału księcia Imeretyńskiego. Generał-gubernator Aleksander Imeretyński przygotował dla rządu carskiego tajny dokument, w którym przedstawił aktualną sytuację w Królestwie i kierunki dalszej polityki w stosunku do Polaków, nie proponując żadnych w niej zmian. Tekst raportu dostał się w ręce członków petersburskiej organizacji PPS i po skopiowaniu został wydany w 1898 r. w Londynie z obszernym wstępem Piłsudskiego.

------

Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy