​Zabór pruski w okresie kulturkampfu

Po upadku powstania styczniowego nastroje patriotyczne w zaborze pruskim nie osłabły, istniała w dalszym ciągu sieć tajnych organizacji spiskowych, dysponujących bronią, której nie zdążono użyć w walce. Zajęły się one przygotowaniem kadr na wypadek wojny.

Po upadku powstania styczniowego nastroje patriotyczne w zaborze pruskim nie osłabły, istniała w dalszym ciągu sieć tajnych organizacji spiskowych, dysponujących bronią, której nie zdążono użyć w walce. Zajęły się one przygotowaniem kadr na wypadek wojny.

Ważną rolę odegrał "Dziennik Poznański", który umacniał powszechne odczucie niechęci do władz pruskich. Nastroje te potęgowały represje, jakie podjęto w stosunku do uczestników powstania. Tych, których udało się zdemaskować bądź ująć, postawiono w stan oskarżenia. W procesie, który toczył się w Berlinie, zapadło 11 wyroków śmierci (zaocznie), a 27 osób skazano na karę twierdzy.

Antypruskie nastroje ujawniły się szczególnie w czasie wojny prusko-austriackiej 1866 roku, kiedy oczekiwano klęski Prus. Po pokonaniu Austrii Bismarck przyspieszył proces tworzenia Związku Północno-Niemieckiego, wbrew żądaniom Polaków włączając do niego z początkiem 1867 roku Wielkie Księstwo Poznańskie.

Reklama

Zbiegło się to z rozpisaniem wyborów do parlamentu północnoniemieckiego. Część społeczeństwa wielkopolskiego opowiedziała się za zbojkotowaniem wyborów. Z drugiej strony nadprezydent prowincji poznańskiej, Karol Horn wydał propagandową odezwę starając się tłumaczyć ostatnie posunięcia rządu i nakłaniając do wyborów: ‘Idźcie raczej za głosem najmiłościwszego króla, który w ojcowskich swych zamiarach nie myśli o żądaniu niczego, co mogłoby uszczerbić prawa, waszej narodowości przynależne".

W ostateczności większość Polaków przystąpiła do wyborów, w wyniku których uzyskano 11 mandatów. Na pierwszym posiedzeniu parlamentu Kazimierz Kantak w imieniu Koła Polskiego złożył oficjalny protest przeciwko likwidacji odrębności Księstwa Poznańskiego. Ponowili je później Władysław Niegolewski i Stanisław Żółtowski.

Koło Polskie bojkotowało pracę we wszystkich komisjach i konwencie seniorów, natomiast aktywnie występowali posłowie polscy w obronie interesów narodowych, protestowali przeciwko łamaniu postanowień kongresu wiedeńskiego i wszelkim ograniczeniom wprowadzonym przez pruskie "ustawy wyjątkowe".

Legalna opozycja w sejmie pruskim i parlamencie Rzeszy nie miała żadnych szans przegłosowania swych postulatów wobec zdecydowanej przewagi złożonej z konserwatystów i liberałów koalicji rządowej, popierającej antypolski kurs Bismarcka. Bismarck w swoich antyrosyjskich planach przewidywał początkowo przynajmniej częściową odbudowę Polski, ale sytuacja polityczna nie zmuszała go do takiego posunięcia. 

Po zwycięstwie nad Austrią (1866) obawiał się, czy Wiedeń w ramach odwetu nie odbuduje Polski. Autonomię Galicji traktował jako wielkie niebezpieczeństwo dla Prus.

 Zwycięstwo nad Francją i zjednoczenie Niemiec w 1871 roku zwiększyły obawy kanclerza o los państwa niemieckiego, opartego jeszcze wówczas na kruchych podstawach. Zjazd cesarzy w Berlinie (1872), przekreślając ewentualny sojusz francusko-rosyjski  i zbliżając Niemcy do Austrii, dał Bismarckowi czas na wewnętrzną konsolidację państwa. Jedność polityczną utożsamiano z jednością kulturową, tak potrzebną Niemcom po długich wiekach braku jednolitego organizmu państwowego.

Polityka kanclerza prowadzona w interesie wewnętrznej jedności Niemiec przeszła do historii pod nazwą "Kulturkampfu" - walki o kulturę. Na ziemiach polskich polityka centralizacji państwa niemieckiego była jednoznaczna ze  zwalczaniem polskości. Podobnie jak na terenie Rzeszy, duchowieństwo pozbawiono opieki nad szkołami, zamknięto szkoły  zakonne i prowadzone przez Kościół zakłady dobroczynne. Powszechnie stosowaną praktyką było nieobsadzanie parafii po śmierci  proboszczów. 


--

Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 1999




INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy