Rozłąka na wieczność...

Genealogią interesują się od przeszło sześciu lat. Historia ta będzie dotyczyć mojej babci ojczystej - Czesławy Wybieraniec. Babcia zmarła w 2002 roku - miałem wówczas zaledwie 7 lat... Po kilku latach udało się jednak zdmuchnąć nieco kurzu z owianej tajemnicą rodziny babci...

Rodzicami babci Czesi, a więc moimi pradziadkami, byli Andrzej Wybieraniec i Zofia Kamińska. Białą plamą w rodzinnej historii jest jednak pradziadek Andrzej...

Z opowiadań rodzinnych dowiedziałem się, że pradziadek był o niemal 20 lat starszy od prababci. Przed rokiem 1927 poślubił Zofię, a wcześniej na ślubnym kobiercu stanął z Anną Hryćkiewicz. Urodziła mu ona trójkę dzieci - pierwsze ok. roku 1905, a ostatnie w roku 1913.

Na terenie carskiej Rosji rządzonej przez cara Aleksandra II Romanowa, w Roku Pańskim 1873 na świat przyszedł Andrzej Wybieraniec. Nieznane są niestety imiona jego rodziców. Wiadomo jednak, że 32 lata później, w roku 1905 rodzina Wybieraniec zesłana została na Syberię. Prawdopodobnie, choć nie udało się precyzyjnie ustalić daty, w roku 1900 lub 1901 Andrzej poślubił Annę Hryćkiewicz, a z tego związku przyszło wkrótce na świat troje dzieci: Andrzej, Wiktor oraz Helena.

Reklama

Między sierpniem 1910 a majem 1913 r. Andrzej wraz z żoną Anną zamieszkał w Pińsku. Tutaj urodziło się ich ostatnie dziecko - Helena. Nie wiadomo jednak co wydarzyło się przez kolejne 14 lat...

Fotografia, którą opisuję została wykonana w 1927 lub 1928 roku. W centrum zdjęcia znajduje się młodziutka Helenka. Obok niej - w mundurze - siedzi jeden z braci, następnie - prawdopodobnie - moja prababcia Zofia i koło niej kolejny z braci Heleny - w mundurze marynarki wojennej. Na lewo od Heleny widać łysiejącego już pana z wąsem ... jest to długo szukany pradziadek Andrzej!

Szczegóły rodzinnego życia pradziadków giną gdzieś w pomroce dziejów, wiadomo zaledwie, że Andrzej w Pińsku był nauczycielem i lubił łowić ryby w pobliskiej rzece Pinie. Być może też w taki sposób zarabiał. Nie udało się również dokumentami potwierdzić przekazywanej potomnym informacji, że był represjonowany i osadzony w więzieniu za sprzeciwianie się władzy Józefa Stalina. Znany jest również fakt, że Andrzej miał ukrywać się kilka tygodni na pobliskich bagnach przed rosyjskimi żołnierzami.

Przy rodzinnym stole siedzi ok. 18-letni przyrodni brat babci Czesi - Wiktor. Prababcia do końca swych dni żałowała jego straty. Była niemal pewna, że został on wywieziony w wagonach bydlęcych do Katynia. Wiktor często odwiedzał swoje przyrodnie siostry - babcia zapamiętała, że zawsze był w mundurze. Był on mężczyzną silnym i stanowczym. Prababcia jak i jej córki były w bardzo żywym związku emocjonalnym z Wiktorem - był dla nich podporą duchową. Świadczy o tym fakt, że prababcia często powtarzała, że gdyby Wiktor żył, to ich życie potoczyłoby się całkiem inaczej. Być może w czasie nieobecności pradziadka Andrzeja zastępował go w codziennych pracach?

Niestety we wrześniu 1939 roku II Rzeczpospolitą zastała wojna. Wiktor, będąc żołnierzem 84. Pułku Strzelców Poleskich wziął udział w kampanii wrześniowej. Pułk Wiktora walczył w składzie macierzystej 30. Dywizji Piechoty (Armia "Łódź"). Jeszcze tego samego roku Wiktor trafił do stalagu.

6 października 1939 roku Wiktor przeniesiony został do STALAGU VI A i pod numerem jenieckim 81097 przetrwał w nim aż do roku 1943. Po krótkiej przerwie - spowodowanej ucieczką Wiktora wraz z innymi współwięźniami z obozu - trafił on jeszcze tego samego roku z powrotem do niewoli. Ponownie został przeniesiony - ze STALAGU VIA, XA do STALAGU XB i pozostał w nim aż do wyzwolenia obozu przez wojska brytyjskie z końcem roku 1945.

Z numerem ewidencyjnym 2021 przebywał również w obozie jenieckim S XIIC i choć ta tułaczka musiała go wyczerpać, dożył naprawdę sędziwego wieku 97 lat - zmarł 15 kwietnia 2007 r.

W cztery lata po wybuchu II wojny światowej zawierucha dotarła również do Pińska. Zofia wraz z trzema córkami trafiła na roboty przymusowe w głębi III Rzeszy i wielokrotnie zmieniała tam miejsce pobytu, szczęśliwie jednak zawsze z córkami.

W roku 1943 urywa się na zawsze historia Andrzeja. Nie udało się, pomimo interwencji PCK, w żaden sposób odnaleźć jego ciała, ani tym bardziej sprecyzować okoliczności jego śmierci.

Co najsmutniejsze - prababcia wraz z babcią Czesią szukały Wiktora po wojnie, m.in. przez PCK. Jak się okazało Wiktor przez kilkanaście lat mieszkał w Łodzi... Przyrodnia siostra Helena w pobliskich Koluszkach. Rodzeństwo po wojnie nie spotkało się ani razu - być może mijali się na ulicy, bowiem prababcia i babcia mieszkały na obrzeżach Łodzi. Obydwie żyły w świadomości, że Wiktor zmarł podczas wojny.

Gdybym odkrył tę historię kilka lat wcześniej, być może doszłoby do rodzinnego spotkania po ponad 60 latach? Na szczęście utrzymuję teraz kontakt z synem Wiktora oraz prawnuczką Heleny.

Rodzinne relacje po kilkudziesięciu latach zostały ponownie nawiązane...

A wszystko to udało się dzięki tej jednej fotografii!

Alan Jakman

---------------------

Prezentowana opowieść została wyróżniona w konkursie "Historia jednej fotografii". Pełną listę nagrodzonych prac znajdziesz tutaj

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Historia jednej fotografii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama