​Walka o tron po królu Kazimierzu Wielkim

Układ Kazimierza Wielkiego z Ludwikiem Węgierskim w sprawie następstwa do tronu w Polsce w przypadku braku męskiego potomka zawarto w lipcu 1339 roku w Wyszehradzie. Później wprowadzano do niego zmiany, choć ciągle była nadzieja, że na Wawelu urodzi się męski potomek króla.

Układ Kazimierza Wielkiego z Ludwikiem Węgierskim w sprawie następstwa do tronu w Polsce w przypadku braku męskiego potomka zawarto w lipcu 1339 roku w Wyszehradzie. Później wprowadzano do niego zmiany, choć ciągle była nadzieja, że na Wawelu urodzi się męski potomek króla.

W 1355 roku zjawił się w Budzie Jan, kasztelan wojnicki, Piotr Mokrski, wówczas kanclerz łęczycki, w towarzystwie Piotra, wojskiego i Pełki, podkoniuszego krakowskiego, w celu przeprowadzenia pertraktacji w imieniu wszystkich mieszkańców królestwa polskiego.

W wyniku tych rozmów powstał dokument króla Ludwika, datowany 14 stycznia 1355 roku, który obejmował najważniejsze postanowienia, mające mieć zastosowanie przy objęciu przez Andegawenów tronu w Polsce.

Wynikało z niego (odmiennie, niż z układu z 1351 roku, mówiącego, że koronę polską dziedziczy sam Ludwik), iż następstwo tronu po Kazimierzu Wielkim przypadnie, jak dawniej, Andegawenom, czyli męskim reprezentantom tego rodu. Strona węgierska zobowiązała się wobec polskich stanów, że podczas podróży dworu królewskiego nie będzie pobierać świadczeń z dóbr kościelnych i rycerskich, a za potrzebne wówczas środki żywności i pasze zapłaci ten z Andegawenów, który zostanie królem polskim. Tak samo miał on zresztą płacić rycerstwu polskiemu w wypadku ściągnięcia go na ekspedycje wojenne poza granice królestwa.

Reklama

W omawianym akcie zawarto klauzulę, że cała ta kombinacja dynastyczna traci znaczenie, jeżeli Ludwik i jego bliscy krewni po mieczu nie pozostawią potomków męskich. Ciągle nie było wiadomo, czy pertraktacje te mają w ogóle sens, skoro król polski zawierał nowe małżeństwa i jeszcze w 1364 roku uzyskał obietnicę króla Ludwika, że ten nie będzie czynił przeszkód w objęciu tronu w Polsce przez legalnego potomka męskiego ostatniego Piasta, gdyby taki przyszedł na świat.

Ale również małżeństwo z Jadwigą, księżną żagańską, zawarte w 1365 roku, nie spełniło nadziei Kazimierza Wielkiego, a urodzone przez nią córki nie mogły zagrozić interesom dynastycznym Ludwika Węgierskiego w Polsce.

Sprawa następstwa tronu nieustannie spędzała sen z oczu Kazimierzowi Wielkiemu, brakiem królewskiego dziedzica zaniepokojeni byli również jego doradcy. Po wielu latach nie spełnionych oczekiwań na męskiego potomka polskiego władcy, niewątpliwie pod wpływem samego króla, powstał zamysł adopcji Kaźka wołogosko-słupskiego, syna Bogusława V i Elżbiety Kazimierzówny.

Urodzony w 1351 roku Kaźko był wnukiem Kazimierza Wielkiego, który traktował go od początku jako ewentualnego kandydata na następcę. Wniosek taki daje się wysnuć z faktu szczególnej opieki nad chłopcem ze strony jego królewskiego dziada i to jeszcze przed uzyskaniem pełnoletności. W niespełna dziesiątym roku życia (1360 roku) Kaźko został ożeniony z Kenną Olgierdowiczówną, księżniczką litewską, a kiedy ta zmarła przedwcześnie, ożeniono go w 1368 roku powtórnie z Małgorzatą, córką Siemowita III, księcia mazowieckiego.

Sam wybór Kaźka na ewentualnego dziedzica królestwa polskiego, pana naturalnego, a także jego małżeństwa, zostały ocenione przez historyków jednoznacznie: były to poparte przez doradców plany królewskie, zawierające ideę rewindykacji nie tylko Mazowsza, lecz także ziem zachodniopomorskich.

Zamysły te odpowiadały niewątpliwie powszechnemu poczuciu polskiej racji stanu, w dalszym ciągu poświadczając obecność kwestii pomorskiej w koncepcjach politycznych króla. Adopcja Kaźka miała miejsce z pewnością przed 1365 roku, czyli przed ożenkiem króla z Jadwigą żagańską. Zyskała ona w oczach władcy jeszcze głębszy sens, kiedy doczekał się z nowego małżeństwa tylko córek. Nic dziwnego, że przekazał księciu Kaźkowi ziemie: dobrzyńską, kujawską i sieradzko- łęczycką z Kruszwicą, Bydgoszczą,Wałczem i Wielatowem, czyli najbliższą sobie ojcowiznę.

Usynowienie Kaźka wołogosko-słupskiego oraz wyróżnienie go tak hojnymi nadaniami było rezultatem głębokich przemyśleń Kazimierza Wielkiego i jego najbliższego otoczenia dążących do uczynienia z adoptowanego wnuka królewskiego następcy. Miało to ułatwić Kaźkowi objęcie w przyszłości władzy monarszej, gdyż był przewidziany na króla Polski po śmierci Ludwika Węgierskiego. Kombinacja dynastyczna z Kaźkiem nie stała zatem w sprzeczności z układami sukcesyjnymi Kazimierza Wielkiego z Andegawenami węgierskimi. Zyskała też poparcie wielu możnych, a także rycerstwa. W niezbyt odległej przyszłości okazać się miało, że obiecywano sobie w tej mierze zbyt wiele. Ale i przyszłość Andegawenów węgierskich nie rysowała się optymistycznie.

Bracia króla Ludwika zmarli przedwcześnie, zaś on sam długo nie miał własnego potomstwa, a kiedy wreszcie zaczęło się pojawiać na świecie, okazało się, że rodziły się same dziewczynki. W tej sytuacji dynastycznej rosły apetyty Luksemburgów czeskich na sukcesję nie tylko na Węgrzech, lecz także w Polsce. Zwłaszcza że władca Czech, Karol IV, posiadał pod dostatkiem potomków męskich.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ludwik Węgierski | Kazimierz III Wielki | Andegaweni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy