Destylarnia żywicy w Garbatce: powstała w COP-ie, przetrwała wojnę i PRL, upadła na wolnym rynku

Choć Centralny Okręg Przemysłowy kojarzy się - i słusznie - z wielkimi inwestycjami oraz dużymi przedsiębiorstwami, nie wolno zapominać, iż idea przyśpieszonej industrializacji Polski przewidywała także tworzenie firm mniejszych, z rozmaitych branż, niekoniecznie bliskich przemysłowi ciężkiemu. Takie na przykład jak destylarnia żywic w Garbatce-Letnisku.

Zakład powstał w miejscu nieprzypadkowym. We wsi, położonej na skraju Puszczy Kozienickiej, istniało już wcześniej nadleśnictwo, administrujące tartakiem. Surowiec do przeróbki dostarczano za pośrednictwem kolejki wąskotorowej, zbudowanej w latach I wojny światowej przez Austriaków, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, pozostającej w zarządzie radomskiej dyrekcji Lasów Państwowych. Linia długości 22 km docierała do puszczańskich składów drewna; część dłużyc trafiała do tartaku, część ekspediowano w świat pociągami kolei normalnotorowej - przez Garbatkę od 1885 r. przebiegała trasa Radom - Łuków, będąca częścią Drogi Żelaznej Iwangorodzko-Dąbrowskiej, komunikującej Dęblin z Dąbrową Górniczą.

Reklama

Pomysł na utworzenie w Garbatce zakładu przeróbki żywic nie wziął się więc z niczego: było zaplecze surowcowe, była lokalizacja, były wygodne kanały dowozu półproduktów i ekspedycji gotowych wyrobów, była też kadra, wymagająca jedynie specjalistycznego dokształcenia, a rekrutująca się spośród pracowników Tartaku Państwowego (notabene, zamieszkujących w służbowych mieszkaniach, mieszczących się w specjalnie dla nich pobudowanych obiektach, zwanych do dziś "domami tartacznymi").

Wzorzec destylarni zaczerpnięto z podczęstochowskiego Kłobucka, gdzie w latach 1929-1933 zbudowano i uruchomiono taki zakład, ukierunkowany na przetwarzanie żywicy drzew sosnowych, przede wszystkim na kalafonię i terpentynę. Inwestorem destylarni w Garbatce była Naczelna Dyrekcja Lasów Państwowych.

Jak ustaliła znakomita kronikarka dziejów Garbatki Maria Dziedzicka, powstanie zakładu oznaczało dla borykającego się z bezrobociem zakątka wręcz epokowy przełom: według założeń, stała załoga destylarni miała liczyć 150 pracowników. Poza tym przewidziano zatrudnianie przy zbiorze surowca 1500 tzw. żywicarzy. Były to posady nieźle płatne, a przede wszystkim pewne: państwowe. Roczną zdolność przetwórczą destylarni ustalono na poziomie 3500 ton.

Budowę - na wolnych gruntach w sąsiedztwie tartaku, tuż przy stacji kolejowej - rozpoczęto w 1935 r. Najpierw powstały magazyny żywicy, w 1936 gotowa była hala produkcyjna i kotłownia, w 1937 zainstalowano aparaty destylacyjne; wkrótce potem oddano do użytku rozlewnię kalafonii oraz zbiorniki na terpentynę.

Oficjalny rozruch nastąpił w 1938 - od tego czasu zakład produkował pod nazwą Destylarnia Żywicy w Garbatce. Kierował nim dyrektor Stanisław Makosik. Z Garbatki na rynek trafiały surowce do produkcji farb, klejów, celulozy, papieru i mydła, a także produkty syntezy organicznej, dostarczane przemysłowi farmaceutycznemu.

Potencjał unikatowego zakładu - bo w Polsce przedwrześniowej poza Garbatką działała tylko jedna destylarnia, we wspominanym już Kłobucku - wykorzystali Niemcy. Wprawdzie przedsiębiorstwo w czasie okupacji doznało poważnego uszczuplenia kadrowego (najlepszych fachowców, zajmujących główne stanowiska, wywieziono do obozu koncentracyjnego Auschwitz), to jednak mianowany dyrektorem przedsiębiorstwa chemik nazwiskiem Zeidler, okazał się dobrym specjalistą i menedżerem. Przerobione według jego projektu urządzenia destylacyjne zaczęły pracować w systemie ciągłym.

Niestety, tej schedy nie można było wykorzystać po wojnie, gdyż wycofujący się Niemcy wywieźli najważniejsze linie technologiczne, a w ostatnich dniach pobytu w Garbatce, w styczniu 1945 r., podpalili destylarnię wraz z tartakiem i zerwali kilka kilometrów torów kolejowych.

Odbudowujący oba zakłady wywiedzieli się jednak szybko, gdzie należy szukać zrabowanych urządzeń - i odnaleźli dwa aparaty destylacyjne na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Na wznowienie produkcji trzeba było jednak czekać 3 lata: tyle czasu zabrało skompletowanie urządzeń.

W 1950 dyrektorem Destylarni Żywicy, podległej Zjednoczeniu Przemysłu Leśnego, Tartacznego i Wyrobów z Drewna (w późniejszym okresie, w związku z reorganizacjami branży drzewnej, była też m.in. częścią Radomskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego) został Józef Urban, za okupacji żołnierz AK, w 1945 aresztowany przez NKWD i wywieziony w głąb ZSRR. Urban miał szczęście, że ucieczka, jaką podjął, skończyła się pomyślnie - spośród 21 uciekinierów przeżyło tylko dziewięciu. Jako absolwent studiów inżynierskich odbytych na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Jagiellońskiego trafił do Garbatki z nakazu pracy - i było to dobre zarówno dla zakładu jak i dla niego zrządzenie losu.

Pod kierownictwem inż. Urbana zakład świetnie się rozwinął, dostarczając wyprodukowane z żywicy wyroby (kalafonia balsamiczna w sześciu gatunkach, terpentyna balsamiczna w dwóch gatunkach, terpentyna farmaceutyczna) nie tylko do wielu krajowych przedsiębiorstw branży papierniczej, tłuszczowej, gumowej, lakierniczej i tworzyw sztucznych, ale także wysyłając je w dużych ilościach na eksport m.in. do Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwajcarii, Włoch, Szwecji, Austrii, Japonii, Izraela, Libanu, Algierii, Egiptu, Brazylii, Urugwaju.

Jak zapamiętali mieszkańcy wsi, destylarnia, wokół której roztaczała się nieustannie ostra woń żywicy, nie przypominała zakładu produkcyjnego, lecz raczej ogród botaniczny: cały jej obszar pokrywała pielęgnowana zieleń oraz istne rosaria.

Zgodnie z duchem czasów, Destylarnia Żywicy prowadziła działalność opiekuńczą względem nie tylko załogi, ale całej miejscowości. W 1947 r. utworzono Klub Sportowy Unia, w 1955 r. otwarto ogólnodostępne kino (pełna nazwa: Wiejskie Kino Stałe "Las" w Garbatce, kategorii III), osiem lat później uruchomiono klub zakładowy, prowadzący bogatą działalność kulturalną; dla pracowników wzniesiono dwa bloki mieszkalne, dla społeczności zaś remizę strażacką i basen przeciwpożarowy. W celu usprawnienia transportu powstała wewnątrzzakładowa bocznica kolejowa.

Świetnie prosperująca destylarnia, odbierająca surowiec do produkcji z północnej i wschodniej części kraju (południe i zachód zaopatrywały przetwórnię w Kłobucku), zaczęła mieć kłopoty w pierwszej połowie lat 80. minionego stulecia, kiedy polskie lasy iglaste przeżyły inwazję szkodnika - brudnicy mniszki. Pozyskanie żywicy spadło o połowę, produkcja dramatycznie spadła.

Jeszcze przed transformacją ustrojową zakład - noszący wówczas nazwę Przedsiębiorstwo Chemicznego Przerobu Żywicy - zatrudniał tylko 130 osób; po zmianie nie zdołał utrzymać się na rynku. Agonia trwała do 15 maja 1996 roku: tego dnia syndyk masy upadłości opublikował ogłoszenie o pisemnym nieograniczonym przetargu na sprzedaż dwóch działek wraz z budynkami, budowlami i wyposażeniem zakładu przerobu żywicy (ich wartość wycenił na 2 923 713 nowych złotych) oraz trzeciej działki z blokami (cena wywoławcza 152 500 zł plus VAT).

Na nieszczęście dla COP-owskiej inwestycji, likwidacja przybrała charakter wyprzedaży - zdemontowano i zniszczono urządzenia produkcyjne, zlikwidowano budynki destylarni; ostatecznie 9,5-hektarową powierzchnię przejęła firma, która po dziś dzień nie przedstawiła pomysłu na jej nowe zagospodarowanie.

Po destylarni żywicy w Garbatce-Letnisku zostały więc tylko wspomnienia, popadający w ruinę budynek kina "Las", widoczne w wielu miejscach ślady przebiegu torowiska kolejki wąskotorowej - a także nacięte w charakterystyczny sposób przez niegdysiejszych żywicarzy pnie drzew, z których pozyskiwano główny surowiec produkcyjny, dostarczany do przetwórni w postaci gęstej cieczy, przypominającej śmietanę kremową...

Waldemar Bałda

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy