Jak Polacy nie wjechali do Kijowa tramwajem

1920 rok był drugim rokiem wojny polsko-rosyjskiej. Obie strony szykowały się do ofensywy, ale Wojsko Polskie sprawniej niż Armia Czerwona zbierało siły i to Polacy zdołali zaatakować, a Rosjanie musieli się bronić. Ofensywa zaczęła się w kwietniu, a skończyła w maju, w chwili wyzwolenia ukraińskiej stolicy - Kijowa. Według legendy polscy żołnierze wjechali do miasta... tramwajem.

11 listopada 1918 roku zakończyła się pierwsza wojna światowa. Dzień ten przyniósł Polsce niepodległość, ale na Ukrainie rozpoczął się kryzys, który ostatecznie doprowadził do upadku państwa.

Do tej chwili Ukraińcy osiągnęli bardzo dużo: z pomocą Niemców wyzwolili się z niewoli rosyjskiej, zbudowali instytucje państwowe, zorganizowali armię, a państwem rządził hetman Pawło Skoropadski. 11 listopada 1918 roku Niemcy zaczęli wycofywać się z Ukrainy, a to spowodowało wybuch wojny domowej, która obaliła hetmana Skoropadskiego, a krajowi przyniosła chaos i zniszczenie. Warto porównać sytuację obu sąsiadujących ze sobą państw: w początkach listopada 1918 roku w Polsce konkurowało ze sobą kilka ośrodków władzy, a wojsko nie liczyło nawet 10 000 ludzi. Pod koniec grudnia Rzeczpospolita miała jeden rząd i 50 000 żołnierzy. W początkach listopada 1918 roku na Ukrainie działał jeden rząd, a armia liczyła blisko ćwierć miliona żołnierzy. Pod koniec grudnia o władzę na Ukrainie konkurowało kilka rządów, a armia rozpadła się niemal całkowicie. 

Reklama

Kijów - stolicę Ukrainy - opanował Symon Petlura. Jednak musiał walczyć przeciwko innym konkurentom.

Najważniejszymi z nich byli Rosjanie, zarówno "Biali", atakujący od południa, z Krymu; jak i "Czerwoni" idący od Kurska, z Rosji. Na prowincji największe znaczenie mieli "Zieloni", czyli ludowa partia "Chliborobów". Bardzo ważnym graczem był Nestor Machno, któremu przyświecała "czarna" ideologia anarchistyczna i który zdołał stworzyć całkiem skuteczne państewko na południu kraju. Inne jego rejony kontrolowały oddziały wojskowe dowodzone przez samodzielnych atamanów. Warto również wspomnieć o rządzie Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej, który prowadził z Polakami walkę o Lwów i utrudniał współpracę pomiędzy Ukrainą i Rzecząpospolitą. 

Ofensywa na Kijów

Koniec roku 1919 przyniósł liczne zmiany. Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa przegrała wojnę o Lwów i przestała się liczyć. Ukrainę podbiła Armia Czerwona, w Kijowie rządzili bolszewicy, a rząd Symona Petlury znalazł schronienie w Kamieńcu Podolskim. W tych warunkach podpisano sojusz pomiędzy Ukraińską Republiką Ludową a Rzecząpospolitą Polską. Celem było wyzwolenie Kijowa, odbudowa państwowości ukraińskiej i wspólna walka przeciwko czerwonej Rosji.

25 kwietnia 1920 roku do ataku ruszyło Wojsko Polskie. Walczyły trzy polskie armie: na północy 3. Armia - generała Edwarda "Śmigłego" Rydza (w pierwszych dniach na jej czele stał wódz naczelny marszałek Józef Piłsudski). W centrum działała 2. Armia WP generała Antoniego Listowskiego. Na południu walczyła 6. Armia generała Wacława Iwaszkiewicza. Polaków wspomagały nieliczne oddziały ukraińskie. Rosjanie dysponowali dwiema armiami: XII na północy oraz XIV na południu.

Ofensywa odniosła błyskawiczny sukces. Żołnierze i dowódcy Armii Czerwonej mieli niskie morale i uciekali, nie podejmując walki. Rosyjskiego odwrotu nie zdołała zatrzymać ani polska kawaleria, ani - użyte wówczas po raz pierwszy w tej wojnie - formacje zmechanizowane. Chociaż zajęto teren, to nie zdołano zniszczyć armii rosyjskich. W nocy z 26 na 27 kwietnia Wojsko Polskie zatrzymało się, nie skorzystawszy z możliwości wdarcia się do Kijowa na karkach uciekających czerwonoarmistów. Józef Piłsudski liczył na to, że Rosjanie będą uciekać do Kijowa, tam staną do walki, dając Polakom okazję do ich zniszczenia.

Dopiero 28 kwietnia marszałek Józef Piłsudski wydał rozkaz przygotowań do marszu na Kijów. Niespiesznie koncentrowano więc własne "siły i środki", czyli wojska - 1. Dywizję Piechoty Legionów, 15. Dywizję Piechoty, 7. Brygadę Jazdy -  oraz amunicję dla ciężkiej artylerii. Akcja miała rozpocząć się po 3 maja: spodziewano się, że w Kijowie pojawią się wówczas większe siły rosyjskie.

Oczekiwanie nie przyniosło rezultatu, Rosjanie nie zamierzali walczyć. Polacy ruszyli do przodu dopiero 6 maja i była to kwestia zbiegu okoliczności. Formacje rozpoznawcze nie stwierdziły wówczas przed sobą obecności wroga i ruszyły na jego poszukiwania. Ich szlakiem ruszyły całe pułki, a wyżsi dowódcy nie mieli innego wyjścia, jak zaakceptować sytuację.

Rosjanie nie zamierzali walczyć o Kijów,  chcieli bowiem jak najszybciej wycofać się za  Dniepr. Armia Czerwona zdołała co prawda uciec, straciła jednak ponad setkę dział i kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Dokładne liczby nie są znane, Rosjanie nie tyle ginęli, czy byli brani do niewoli, co masowo dezerterowali. Straty polskie wyniosły raptem 150 poległych.

Tramwajowa legenda

7 maja 1920 roku do Kijowa wkroczyli żołnierze I Brygady Piechoty Legionów, dowodzeni przez pułkownika Stefana "Dęba" Biernackiego. Weszli niejako przypadkiem: zajęcie miasto planowano na kolejny dzień. Rosjanie nie stawili jednak oporu i legioniści, którzy ruszyli o świcie, już w porze śniadaniowej opanowali całe miasto. Kijowianie witali Polaków jak wyzwolicieli.

Wedle legendy Polacy wjechali do miasta tramwajem. Według jednej z wersji legioniści wykupili u konduktora bilety. Według innej - konduktora groźbami zmuszono do jazdy, a w tramwaju zamontowano karabin maszynowy. Wszystkie wersje tej legendy kończą się wjechaniem tramwajem z Polakami na Kreszczatik, główną ulicę śródmieścia Kijowa.

Legenda nie precyzuje, kto dokonał tego czynu. Pojawia się nazwisko podporucznika Olszewskiego z 1. Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego albo... porucznika Olszewskiego z I Brygady Piechoty Legionów. Istnieją również wersje legendy łączące te dwa wydarzenia: jeden Olszewski wjechał wieczorem, a drugi - rankiem. Najprawdopodobniej podporucznik - czy też porucznik - Olszewski jest postacią symboliczną. Nazwisko jest dość popularne, w powojennych rocznikach oficerskich wymienionych jest co najmniej 30 oficerów tak się nazywających.

Legendy zgadzają się w tym, że Polacy rozpoczęli podróż na pętli tramwajowej "Puszcza-Wodycia" - 18 kilometrów od Kreszczatika. "Puszcza-Wodycia" była w tym czasie miejscowością sanatoryjno-letniskową (włączono ją do Kijowa dopiero w 1981 roku). Tramwaj tam kursujący - linii 7 lub 12 - był kolejką podmiejską, przez większą część trasy jadącą przez... puszczę. Można mieć jednak pewne wątpliwości: "Puszcza-Wodycia" znajduje się na północny-zachód od Kijowa, tam gdzie byli strzelcy podhalańscy. Legioniści z I Brygady obsadzali front na południowy-zachód od miasta.

Wkroczenie Polaków do miasta nie było tak barwne i widowiskowe jak chcą tego legendy. Nie było tramwaju, nie było porucznika Olszewskiego, nie było legionistów (a przynajmniej nie było ich tam, wtedy). Rosjanie uciekli z miasta, do którego wkroczyli Polacy. Kijów zdobyto, ale nie szturmem, o którym można potem opowiadać wnukom, a manewrem przeprowadzonym kilka dni wcześniej, na innym odcinku frontu. Tramwaj należy traktować jako symbol tego, jak łatwe było to zadanie i jak szybko je zrealizowano...

Tymoteusz Pawłowski

Partnerem projektu "1920. Bitwa, która ocaliła Europę" jest PKN Orlen.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy