Stanisław Skarżyński: „Wielki Afrykańczyk” – niezwykły człowiek, niezwykły pilot

Stanisław Skarżyński był pierwszym polskim lotnikiem, który pokonał Atlantyk. Wbrew zakazowi wydanemu przez polskie władze wojskowe i do tego bez przyrządów nawigacyjnych, kapoka i łodzi ratunkowej.

Ten urodzony w 1899 roku Wielkopolanin w 1916 roku wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Pracował w niej aktywnie do 1917 roku. Ukończył konspiracyjne szkoły podoficerów i podchorążych (prowadzonych przez POW) i otrzymał stopień sierżanta podchorążego.

Po zamknięciu Politechniki Warszawskiej wrócił do rodzinnej Warty, gdzie objął dowództwo nad oddziałem polskim rozbijającym Niemców, po czym rozpoczął urzędowanie jako komendant miasta. W grudniu tegoż roku wcielono go - w stopniu sierżanta sztabowego - do 29. Pułku Strzelców Kaniowskich (29. pp z 10. DP) w Kaliszu.

Reklama

1 kwietnia 1919 roku rozpoczął dwumiesięczny kurs uzupełniający dla podchorążych z Polskiej Organizacji Wojskowej, odbywający się przy szkole podchorążych w Warszawie. Walczył następnie w wojnie polsko-radzieckiej w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, uzyskując w 1919 r. stopień podporucznika. Został postrzelony w plecy, lecz po wyleczeniu powrócił na front.

16 sierpnia 1920 został poważnie ranny w nogę w bitwie pod Radzyminem. Za udział w tej bitwie otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari V klasy. Zakażona rana wymagała długiej i uciążliwej rekonwalescencji; Skarżyńskiemu udało się wprawdzie uniknąć trwałego inwalidztwa, lecz od tej pory utykał na nogę.

Lotnicza kariera Skarżyńskiego zaczęła się nieco przypadkiem, bowiem na skutek niezdolności do dalszej służby w piechocie jedyną szansę bycia w wojsku znalazł w lotnictwie, chociaż i tam początkowo lekarze  stawiali mu przeszkody. Po usilnych zabiegach z jego strony udało mu się jednak uzyskać zgodę na przeniesienie do lotnictwa.

Pierwsze kroki stawiał w Szkole Pilotów w Bydgoszczy. Podczas jego pierwszego lotu samolot zapalił się, ale Skarżyńskiemu udało się wylądować. Szkołę lotniczą ukończył w 1925 roku, po czym uzyskał przydział do 1 Pułku Lotniczego w Warszawie. 1 stycznia 1927 uzyskał awans na stopień kapitana pilota. Jego idee fixe stały się wkrótce dalekie przeloty sportowe.

Między 1 lutego a 5 maja roku 1931 Stanisław Skarżyński wykonał, razem z porucznikiem Andrzejem Markiewiczem, na polskim samolocie PZL Ł.2 o znakach SP-AFA rajd dookoła Afryki, pokonując dystans 25 770 km i stając się lotnikiem znanym w Polsce, a także na świecie. Trasa przelotu obejmowała m.in. Warszawę, Belgrad, Ateny, Kair, Chartum, Kisumu, Abercon, Elisabethville, Luebo, Léopoldville, Lagos, Abidżan, Bamako, Dakar, Port Etienne, Agadir, Villa Cisneros, Casablancę, Alicante i Paryż.

Lot obfitował w wiele problemów z silnikiem, który dwa razy był demontowany z płatowca. Raz, w pobliżu miejscowości Riberac we Francji, doszło do urwania się tłoka w cylindrze i Skarżyński dokonał trudnego awaryjnego lądowania na zboczu polanki wśród zadrzewionych pagórków. Nie zdecydował się na wymianę ciężko uszkodzonego silnika, chciał wrócić na tym samym, naprawionym.

Lot ten przyniósł mu popularność i sławę w środowisku lotniczym. Na tym jednak nie poprzestał.

Wcześniej polscy lotnicy dwukrotnie próbowali zmierzyć się z Atlantykiem. W obydwu przypadkach bez powodzenia, a jedna z prób zakończyła się tragicznie. Efektem tych nieudanych prób był wydany przez polskie władze wojskowe oficjalny zakaz podejmowania następnych prób lotów przez Atlantyk.

Mimo zakazu, kolejną próbę postanowił podjąć kapitan Stanisław Skarżyński. Samolot, którym miał zamiar dokonać tego wyczynu, musiał być przygotowywany do lotu w tajemnicy. Ucząc się na błędach poprzedników, Skarżyński wzmocnił silnik swojej maszyny. Jego RWD-5 bis został dodatkowo tak przebudowany, że na miejscu pasażera i na skrzydłach samolotu umieszczono dodatkowe zbiorniki paliwa.

Skarżyński wsiadł do samolotu pozbawionego niemal wszystkich urządzeń nawigacyjnych. Co więcej, pilot był tak zdeterminowany, że kazał wymontować z maszyny łódź ratunkową i kapoki na wypadek awaryjnego lądowania na oceanie. Lot nad Atlantykiem rozpoczął 7 maja o godz. 23 z Saint Louis w Senegalu. Przelot do brazylijskiego lotniska Maceio trwał 20 godz. 30 min, z czego ponad 17 godzin nad oceanem.

Skarżyński, wynikiem 3582 km, ustanowił międzynarodowy rekord odległości w klasie II samolotów turystycznych o masie własnej do 450 kg. Otrzymał za to w 1936 roku od Międzynarodowej Federacji Lotniczej (FAI) Medal Bleriota, przyznawany za duże rekordowe osiągnięcia w dziedzinie lekkiego lotnictwa. RWD-5bis jest najmniejszym samolotem, jaki kiedykolwiek przeleciał Atlantyk.

Pomimo złamania zakazu, po powrocie do Polski pilot został awansowany do stopnia majora i odznaczony Krzyżem Oficerskim Polonia Restituta. Do legendy nie przeszedł sam wyczyn Skarżyńskiego, ale fakt, że odbył lot w zwykłym garniturze, zamiast w kombinezonie pilota...

W kwietniu 1939 roku został prezesem Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej. Na wypadek wojny miał być szefem sztabu dowództwa lotnictwa Armii Pomorze, lecz w sierpniu  został oddelegowany do Rumunii jako zastępca attaché lotniczego.

Po wybuchu wojny początkowo organizował przerzuty polskich lotników z Rumunii do Francji, następnie w 1940 r. sam przedostał się do Francji, gdzie brał udział w organizacji lotnictwa polskiego.

Po upadku Francji udało mu się znaleźć w Wielkiej Brytanii, gdzie został mianowany komendantem Polskiej Szkoły Pilotów w Newton. Na jego prośbę - chociaż limit wiekowy miał już przekroczony - skierowano go do odbycia tury lotów bojowych. Został przeniesiony na stanowisko komendanta Bazy Lotniczej w Lindholme, pełniącego jednocześnie funkcję pilota w polskim 305 dywizjonie bombowym. 

Zginął w czasie powrotu z wielkiego nalotu na Bremę, po północy, 26 czerwca 1942, lecąc jako pilot w składzie załogi bombowca Vickers Wellington Mk II. Maszyna, trafiona w silnik, przymusowo wodowała na Morzu Północnym koło wybrzeży Anglii. Podczas ewakuacji do tratwy ratunkowej Skarżyński wyszedł na inną część i zmyty przez falę utonął. Pozostali członkowie załogi ocaleli.

Po odnalezieniu ciała, Stanisław Skarżyński został pochowany na wyspie Terschelling w archipelagu Wysp Fryzyjskich.

Tomasz Basarabowicz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy