15 sierpnia 1944 r. Sowieci nie pomogą "awanturnikom"

Józef Stalin odmówił Amerykanom zgody na lądowanie po sowieckiej stronie frontu alianckich samolotów dokonujących zrzutów nad walczącą Warszawą.

15 sierpnia 1944 roku amerykański ambasador William Averell Harriman zwrócił się do Sowietów z prośbą o pozwolenie na lądowanie, na terenie zajętym przez Armię Czerwoną, alianckich samolotów po dokonaniu zrzutów nad Warszawą. Trwał właśnie piętnasty dzień powstania warszawskiego.

Po konsultacji z Józefem Stalinem, odpowiedzi udzielił zastępca komisarza spraw zagranicznych Andriej Wyszyński. Harriman usłyszał, że "rząd sowiecki nie może się na to zgodzić", ponieważ "wybuch powstania jest dziełem awanturników".

Jednocześnie oddziały NKWD otrzymały rozkaz zniszczenie i blokowania wszystkich oddziałów Armii Krajowej, które po rozkazie generała Tadeusza Bora-Komorowskiego zmierzały na pomoc walczącej stolicy.

Reklama

"Zduszenie powstania i - co za tym idzie - wyniszczenie najpoważniejszych sił armii podziemnego państwa rękami Niemców, sprzyjało stalinowskim planom pełnego podporządkowania kraju" - napisał w "Kronice komunizmu w Polsce" doktor Maciej Korkuć.

Na rozkaz Moskwy antyakowską i antypowstańczą kampanię propagandową rozpoczęli polscy komuniści z Polskiej Partii Robotniczej.

"Banda sanacyjnych i oenerowskich awanturników i warchołów podnosi dziś swą brudną łapę przeciw Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego, przeciwko Wojsku Polskiemu, które toczy bohaterską i ofiarną walkę o wyzwolenie ojczyzny. Garstka niepoczytalnych przywódców Armii Krajowej, na rozkaz Sosnkowskiego, w imię nędznych kombinacji politycznych kliki sanacyjnej, pchnęła ludność Warszawy do walki wbrew elementarnym zasadom wojskowym i wbrew uczciwości politycznej" - brzmiał komunikat KC PPR z 15 sierpnia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Powstanie Warszawskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy