16 marca 1921 r. Premiera filmu "Cud nad Wisłą"

Opowiadający o wojnie polsko-bolszewickiej niemy film "Cud nad Wisłą" zachował się do dzisiejszych czasów jedynie we fragmencie.

Zrealizowany na zamówienie ówczesnego Wydziału Propagandy Ministerstwa Spraw Wojskowych, niemy film opowiada historię dwóch par, osadzoną w dramatycznym czasie wojny z bolszewikami i zakończoną tytułowym "Cudem nad Wisłą".

W finale główni bohaterowie, po wielu perypetiach, zostają uratowani od niechybnej śmierci z rąk bolszewików przez polską odsiecz. Do dziś zachowała się scena ataku polskiego wojska z księdzem Ignacym Skorupką na czele. Po zakończeniu wojny zakochane pary mogą wreszcie stanąć na ślubnym kobiercu. Sekwencje końcowe zawierają dokumentalny zapis wręczenia Józefowi Piłsudskiemu buławy marszałkowskiej w dniu 14 listopada 1920 roku.

Reklama

Co ciekawe, wiele sprawnie zrealizowanych scen batalistycznych z "Cudu nad Wisłą" do dziś funkcjonują jako zdjęcia dokumentalne z wojny polsko-bolszewickiej.

W wyreżyserowanym przez Ryszarda Bolesławskiego filmie wystąpiła czołówka ówczesnych polskich aktorów teatralnych, między innymi Jadwiga Smosarska, Honorata Leszczyńska, Władysław Grabowski, Kazimierz Junosza-Stępowski, Wincenty Rapacki czy Stefan Jaracz. Warto zaznaczyć, że "Cud nad Wisłą" to jedyny film, w którym możemy zobaczyć na ekranie Leszczyńską i Rapackiego.

Premiera "Cudu nad Wisłą" miała miejsce 16 marca 1921 roku. Film, bez wątpienia również z powodu świeżej pamięci zwycięstwa w bitwie warszawskiej, cieszył się sporą popularnością.

"Każdy, w czyjej piersi bije serce Polaka, miłującego swoją Ojczyznę. Każdy, kto osobiście brał udział w bohaterskich walkach roku ubiegłego przeciw czerwonej armji i własną piersią obronił Ojczyznę przed zalewem nieprzyjacielskim. Każdy, kto dzięki niezłomnemu bohaterstwu naszych dzielnych zuchów, uchronił swe mienie od grabieży, swe ognisko rodzinne od pohańbienia. Każdy niech zobaczy wielki obraz w 2-ch seriach p.t.: CUD NAD WISŁĄ [...] Wykonany w Warszawie przy współudziale najwybitniejszych artystek i artystów naszych scen" - tak do pójścia na seans zachęcał "Kurier Poranny".  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama