19 września 1939 r. Walki Podolskiej Brygady Kawalerii pod Wólką Węglową

Wśród jednostek przedzierających się do oblężonej Warszawy po bitwie nad Bzurą była też Podolska Brygada Kawalerii. Przebijając się z okrążenia przeprawiła się przez Bzurę pod Brochowem i przeszła do Puszczy Kampinoskiej.

14. Pułk Ułanów Jazłowieckich z Podolskiej Brygady Kawalerii dowodzony przez płk dypl. Edwarda Godlewskiego skierował się na południe do Mościsk. Podobną decyzję podjęła grupa ułanów z 9 Pułku Ułanów Małopolskich. W Dąbrowie Leśnej koło Wólki Węglowej ułani natknęli się na wojska niemieckie. Płk Godlewski rozkazał sformować linię szwadronów i dał sygnał do szarży.

Reklama

Atak poprowadził dowódca 3. szwadronu 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, por. Marian Walicki. Szarża zaskoczyła Niemców, przełamano pozycje wroga - jednak na skraju wsi Polacy znaleźli się pod strzałem ciężkich karabinów maszynowych i dział czołgów. Walkę polskich ułanów opisał włoski korespondent wojenny Mario Appelius: "Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni, mając w środku rozwinięty sztandar... Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem, jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów, a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli".

"Wszystkie wypadki następowały tak szybko, że trudno ustalić ich kolejność. Ogień ciągle bardzo bliski... Coraz więcej koni bez jeźdźców. (...) Pod drzewami na prawo niemiecki czołg prowadził za nami wieżyczkę. Koń mój upadł na przednie nogi. Zdołałem go jednak poderwać. Pędziliśmy w kierunku lasu. Tam, dopiero po przesadzeniu rowu, koń padł. Za chwilę siedziałem na innym, bo wiele luzem kręciło się po lesie. Z grupą ułanów wybiegliśmy z lasu na szosę..." - wspominał szarżę jej uczestnik por. Franciszek Potworowski.

W trakcie walki padł, trafiony odłamkiem, koń pod sztandarowym, kapralem Feliksem Maziarskim. Sztandar 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich uniósł w górę kapral Bronisław Czech. Za uratowanie sztandaru został po bitwie odznaczony Orderem Virtuti Militari.

Pomimo ciężkich strat (ok. 105 zabitych ułanów i 100 rannych, tj. łącznie ok. 20 proc. stanu), ułani przebili się do Warszawy.

AS

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kawaleria | ułani
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy