​23 listopada 1927 r. Padła słynna klacz Kasztanka marszałka Józefa Piłsudskiego

Słynna klacz Józefa Piłsudskiego to jedno z najbardziej znanych zwierząt w historii Polski.

Przyszła na świat w 1909 lub 1910 roku. Klacz maści kasztanowatej Piłsudski otrzymał w darze od Eustachego Romera, właściciela majątku Czaple Małe koło Miechowa. Miało to miejsce 9 sierpnia 1914 roku.

"Kasztanka nie lubi tłumu i towarzystwa. Kiwa wesoło łysym łbem [Piłsudski mówi tu o białym pasie sierści - przyp. red.], omija starannie najmniejszą kałuże, nie chcąc zabłocić pończoszek parska, jak gdyby mówiła: 'A ja wiem, a ja wiem'. Nie dba o nic głupia klacz, gdy nie słyszy strzałów" - w ten sposób zwierzę charakteryzował przyszły marszałek, któremu "Kasztanka" towarzyszyła w czasie legionowych bojów.

Reklama

Natomiast według słów Aleksandry Piłsudskiej, żony marszałka, "Kasztanka" była "bardzo nerwowa i nienawidziła ognia artyleryjskiego", o czym wspominał też właściciel zwierzęcia. Ciekawe są dalsze słowa pani Piłsudskiej: "Poza swoim panem nikogo innego nie uznawała. Między nimi istniało jakieś tajemne porozumienie, tak doskonałe, że oboje odczuwali swoje nastroje i nawzajem na siebie wpływali".

Po 1918 roku wojenna służba wysłużonej "Kasztanki" zakończyła się. Klacz nie brała udziału w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920. Opiekę nad zwierzęciem objął 7. Pułk Ułanów Lubelskich stacjonujący w Mińsku Mazowieckim. Tam klacz - pod świetną opieką - dożywała swoich dni. Nie oznacza to, że Piłsudski nie widywał ulubionego zwierzęcia.

"Od czasu do czasu przyprowadzano ją do męża i wtedy trudno było patrzeć bez wzruszenia, kiedy na jego powitanie pieściła rękę męża miękkimi wargami i szyją ocierała się o jego plecy" - pisała Aleksandra Piłsudska.  

11 listopada 1927 roku, przyjmując defiladę na Placu Saskim w Warszawie, marszałek po raz ostatni dosiadł klaczy. Zwierzę wracało do koszar w Mińsku Mazowieckim pociągiem i w trakcie podróży doznało poważnych obrażeń - pęknięcia dwóch ostatnich kręgów grzbietowych. Stało się to najprawdopodobniej w wyniku upadku w wagonie. 

23 listopada 1927 roku "Kasztanka", pomimo starań weterynarzy, zakończyła życie. W miejscu, gdzie została pochowana, leży kamień z napisem: "Tu leży Kasztanka, ulubiona klacz bojowa Marszałka Piłsudskiego". Skórę "Kasztanki" wypchano i stanowiła ona eksponat w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Belwederze.

Wypchana klacz przetrwała nawet II wojnę światową, przechowywana w magazynie Muzeum Wojska Polskiego. Dopiero komunistyczne władzy postanowiły rozprawić się z pamiątkami po Piłsudskim. Inspekcjonujący muzeum marszałek Michał Rola-Żymierski zauważył "Kasztankę" i nakazał jej zniszczenie, pomimo usilnych prób "zatuszowania" prawdziwej tożsamości pamiątki przez pracownika muzeum, który służył pod Piłsudskim w Legionach i chciał ochronić eksponat.

Rola-Żymierski, sam walczący przecież w I Brygadzie Legionów i dobrze znający wygląd "Kasztanki", miał jednak nie tylko polityczne powody, by pozbyć się pamiątki. W czasach II Rzeczpospolitej został skazany na karę więzienia i degradację za malwersacje finansowe. Było też jeszcze jeden powód niechęci do zwierzęcia. "Poznaje to bydle, już mnie raz kiedyś kopnęło" - przyznał Rola-Żymierski. I jak tu nie mówić, że zwierzęta potrafią wyczuć dobrego człowieka...

(arwr)     

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy