26 marca 2004. Rozłam w Sojuszu Lewicy Demokratycznej

Byli działacze SLD i Unii Pracy powołali nową partię – Socjaldemokrację Polską (SDPL).

Działalność kierownictwa SLD - szefem partii i premierem rządu był Leszek Miller - kontestował Marek Borowski, ówczesny marszałek sejmu. W sytuacji spadającego poparcia dla SLD Miller zrezygnował z przewodzenia partii, zastąpił go Krzysztof Janik.

Podczas wystąpienia na konwencji SLD Borowski przedstawił propozycje zmian ujęte w uchwale "Dość złudzeń". "Nasze słowa, nasze idee, nasze dokonania, a przecież są, nie przebijają się do opinii publicznej. I to nie tylko dlatego, że media są nam niechętne, ale przede wszystkim dlatego, że obywatele przestali nam wierzyć" - tłumaczył Borowski. "Aby odzyskać zdolność do walki, do walki skutecznej, musimy wreszcie powiedzieć o przyczynach naszej izolacji od oczekiwań społecznych i musimy to zrobić teraz, i do bólu uczciwie" - zapowiedział Borowski i przedstawił projekt uchwały "Dość złudzeń", jako wytyczne dla partii odzyskującej utraconą pozycję. Borowski występował w imieniu grupy posłów: Jolanty Banach, Anny Bańkowskiej, Izabelli Sierakowskiej, Andrzeja Celińskiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Wiesława Kaczmarka, Jacka Kasprzyka, Bogdana Lewandowskiego i Czesława Pogody.

Reklama

"W ciągu dwóch i pół lat nastąpił trzykrotny spadek poparcia dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Kilka milionów naszych wyborców cofnęło nam swoje poparcie. Warunkiem uchronienia partii przed ostateczną katastrofą jest uczciwe i jasne nazwanie przyczyn" - głosiła uchwała. Za główną przyczynę niepowodzeń uznano - "Nieakceptowalny przez społeczeństwo sposób rządzenia": "W ciągu dwóch lat rządzenia szamotaliśmy się w dziedzinie infrastruktury czy reformy państwa. Nieudolnością działań w kilku sferach, które obiecaliśmy naprawić, skutecznie podważyliśmy opinię elektoratu, że jesteśmy formacją zapewniającą Polsce profesjonalne, efektywne rządy".

Borowski wytknął SLD także "Tolerowanie patologii władzy i lekceważenie zasad etycznych w działalności politycznej na wszystkich szczeblach": "Etos służby publicznej został wyparty przez logikę partii władzy. Nagannych, a nawet karygodnych przypadków było wiele, zbyt wiele".

I wyliczał: "a) sprawa Rywina - jako przykład instrumentalnego traktowania ładu medialnego; b) Starachowice, które jednak niektórych z nas niczego nie nauczyły, sądząc po ich wypowiedziach; c) ustawa o grach losowych, przy której byliśmy i jesteśmy świadkami niewiarygodnych tłumaczeń; d) gabinety polityczne, których członkowie bezprawnie wiązali się z działalnością gospodarczą; e) forum Klubu - głosowania na cztery ręce; f) dwuznaczne kontakty z biznesem; g) tolerowanie sytuacji, w której wysocy funkcjonariusze SLD łączyli funkcje partyjne z własną działalnością gospodarczą, co musiało prowadzić do konfliktu interesów; h) korupcyjne afery, jak np. ta w Opolu i wiele pomniejszych spraw o znaczeniu lokalnym". Aby przezwyciężyć marazm zaproponowano zwołanie Kongresu SLD z dyskusją programową, zmianami statutowymi i wyborami nowej Rady Krajowej. Opowiedziano się również za rozdzieleniem funkcji w administracji rządowej i wojewódzkiej z funkcjami w kierownictwie partii.

Uczestnicy konwencji SLD uchwały "Dość złudzeń" nie przyjęli, co spowodowało, że 26 byłych działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracypowołało nową partię - Socjaldemokrację Polską (SDPL). Na jej czele stanął Marek Borowski, który zrezygnował ze stanowiska marszałka Sejmu (zastąpił go Józef Oleksy).

AS

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy