28 czerwca 1927 r. Powtórny pogrzeb Juliusza Słowackiego

Prochy wieszcza Juliusza Słowackiego zostały sprowadzone do Polski zgodnie z decyzją marszałka Piłsudskiego, który był miłośnikiem jego poezji. Trumna została przewieziona do Gdańska skąd statkiem „Mickiewicz” płynęła do Warszawy zatrzymując się portach - Grudziądz, Toruń, Włocławek, Płock, Modlin - by umożliwić mieszkańcom oddanie hołdu wielkiemu Polakowi.

W Warszawie orszak pogrzebowy przeszedł z przystani do katedry świętego Jana. Następnego dnia, pociągiem, trumnę przewieziono do Krakowa. Tu powitał Juliusza Słowackiego salut 21 wystrzałów armatnich. Trumna została wystawiona w eskorcie straży honorowej na widok publiczny w Barbakanie, gdzie do świtu mieszkańcy Krakowa i przybyłe z całej Polski delegacje składały wieszczowi hołd.

28 czerwca wczesnym rankiem biskup Stanisław Rospond odprawił w Barbakanie mszę św. poczym zwłoki poety zostały, ulicami Krakowa, odprowadzone do katedry wawelskiej. Na wzgórze wawelskie pochód wszedł bramą Senatorską. Na dziedzińcu wawelskim - krużganki udekorowano arrasami - odbyła się ceremonia pogrzebowa. Józef Piłsudski powiedział wówczas: "Są ludzie i prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają że żyją i obcują między nami (...) Słowacki żyje dlatego, że umrzeć nie może. Zda się jak gdyby bramy przepastne za nim zamknęły się nieszczelnie. Dla niektórych ludzi zostają one otwarte, tak że życie i śmierć się nie rozdzielą. Zda się, że są ludzie dla których żyć muszą dłużej, których Zycie trwa nie latami, a wiekami wbrew prawdzie przyrodzenia ludzkiego". Oficerom pełniącym wartę przy trumnie wydał rozkaz: "W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty, bo królom był równy".

Reklama

Oficerowie najpierw umieścili trumnę przed konfesją św. Stanisława gdzie modły odprawił arcybiskup Adam Sapieha poczym trumnę przeniesiono do krypty i złożono obok sarkofagu Adama Mickiewicza. Ilustrowany Kurier Codzienny tak opisywał tę chwilę: "Na wieczysty sen po tylu latach rozłąki grały wieszczowi potężnym akordem dźwięki dzwonu "Zygmunta", a 101 strzałów królewskich, danych z ustawionej baterii na placu Groble, obwieściło miastu, że podziemia wawelskie przyjęły na wieczność tego, który swej Ojczyźnie, jako wróż dobry wyśpiewał Zmartwychwstanie".

AS

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy