28 marca 1940 r. Aresztowanie Jana Kusocińskiego

Słynny polski lekkoatleta Jan Kusociński wpadł w ręce gestapo po tym, jak został rozpoznany przez niemieckiego agenta.

Karierę sportową Jana Kusocińskiego, między innymi wielokrotnego mistrza oraz rekordzistę Polski w biegach średnich i długich, złotego medalistę z Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 1932 roku i srebrnego medalistę mistrzostw Europy na dystansie pięciu kilometrów, przerwał wybuch II wojny światowej. Będący kapralem rezerwy Kusociński zgłosił się do wojska, by bronić Warszawy. Został dowódcą Kompanii Karabinów Maszynowych II Batalionu 360 Pułku Piechoty.

W trakcie walk Kusociński został dwukrotnie ranny. Za zasługi 28 września 1939 roku został odznaczony Krzyżem Walecznych z rozkazu generała Juliusza Rómmla. Po przegranej kampanii wrześniowej lekkoatleta działał w konspiracji i pod pseudonimem "Prawdzic" związał się z konspiracyjną organizacją wojskową "Wilki". Pracował również jako kelner w karczmie "Pod Kogutkiem" przy ulicy Jasnej w Warszawie, zwanej Gospodą Sportowców. Jednym z aspektów jego działalności konspiracyjnej było dostarczanie gościom kawiarni prasę podziemną.

Reklama

Pracujący jako kelner Kusociński został jednak rozpoznany przez niemieckiego agenta Szymona Wiktorowicza i 28 marca 1940 roku aresztowany przez gestapo. Sportowca przewieziono do więzienia na Rakowiecką, gdzie przetrzymywano w izolatce i poddawano brutalnym torturom.

Następnie Kusocińskiego przewieziono do Alei Szucha, a w końcu przetransportowano na Pawiak i zamknięto w oddziale dla kobiet w celi numer 4. "Niewątpliwie Niemcy doskonale wiedzieli kim jest. Sądzę, że zamordowali go dlatego, że odmówił zostania trenerem lekkoatletów niemieckich. Oni liczyli, że złamią mistrza olimpijskiego" - mówił w Polskim Radio akowiec, powstaniec warszawski i pisarz Lesław Bartelski.

Rankiem 21 czerwca 1940 roku Kusociński wraz z innymi więźniami Pawiaka został przewieziono do Palmir i zamordowany strzałem w tył głowy. Oficjalne zawiadomienie o śmierci do siostry sportowca dotarło dopiero rok później. Niemcy fałszywie poinformowali rodzinę, że olimpijczyk zmarł w obozie koncentracyjnym.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy