3 czerwca 1982 r. Zaginięcie Emila Barchańskiego

Niespełna 17-letni Emil Barchański, działacz opozycji antykomunistycznej, 3 czerwca 1982 roku zaginął w tajemniczych okolicznościach. Dwa dni później odnaleziono jego zwłoki. Chłopak najprawdopodobniej został uprowadzony i zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

Kim był Emil Barchański? Działający w demokratycznym podziemiu 16-latek wraz z kolegami Markiem Marciniakiem i Arturem Nieszczerzewiczem 10 lutego 1982 roku oblał farbą i podpalił pomnik komunistycznego zbrodniarza Feliksa Dzierżyńskiego.

Niecały miesiąc później Barchański został aresztowany i katowany przez esbeków, którzy biciem wymusili na nim fałszywe zeznania.

"Jak popadło. Każdy chciał uderzyć, kopali, bili po twarzy, żołądek. Ciągłe obelgi, obrażali wszystko, co mogło być dla mnie ważne" - wspominał w pamiętniku. Został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu.

Reklama

Jednak podczas kolejnej rozprawy, gdzie miał zeznawać jako świadek w sprawie m.in. Marciniaka, opowiedział o barbarzyńskim zachowaniu funkcjonariuszy SB. "Ci panowie, kiedy biją, nie przedstawiają się, ale jestem gotów w każdej chwili ich rozpoznać" - oświadczył.

Barchańskiemu nie było dane rozpoznać oprawców na kolejnej rozprawie.

3 czerwca pojechał ze znajomym nad Wisłę. Tam zaginął w tajemniczych okolicznościach. Jego ciało odnaleziono dwa dni później. Prokuratura uznała, że przyczyną śmierci Barchańskiego było utonięcie.

"Emil nie znosił wody, miał hydrofobię. Rok wcześniej, w czasie wakacji na Wybrzeżu, ani razu nie wszedł do morza. Nigdy nie chodził na basen" - pisał jednak Maciej Miłosz w "Życiu Warszawy".

Wątpliwości wyraził również Nieszczerzewicz.

"Mogła być to próba uciszenia chłopaka, żeby nie podał nazwisk panów śledczych, którzy go bili podczas przesłuchania" - powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM kolega Emila

"Jestem przekonana, że Emil Barchański został zamordowany. Prawdopodobnie jest to związane z tym, że na kolejnych rozprawach miał być poruszany wątek bijących go funkcjonariuszy" - komentowała na łamach "Życia Warszawy" Agnieszka Rudzińska z IPN.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy