6 czerwca 1891 r. Krakowskie Ochotnicze Towarzystwo Ratunkowe

Krakowskie Ochotnicze Towarzystwo Ratunkowe powstało na wzór pogotowia wiedeńskiego i było drugą tego typu instytucją w Europie.

Dyskusje o potrzebie stworzenia pogotowia ratunkowego w Krakowie podjęto w grudniu 1890 roku, po serii pożarów w centrum miasta, w wyniku których konieczna była szybka pomoc poszkodowanym. Jako wzorzec wskazano na Freiwillige Rettungsgesellschaft, czyli Ochotnicze Towarzystwo Ratunkowe w Wiedniu. Było to pierwsze w Europie pogotowie ratunkowe, powołane do życia w 1883 roku po tragicznym pożarze w wiedeńskim Ringtheater.

Głównymi inicjatorami utworzenia podobnej organizacji w Krakowie byli okulista Arnold Bennet, chirurg Alfred Obaliński oraz naczelnik Straży Ogniowej Wincenty Eminowicz. Otrzymali oni wsparcie m.in. organizatora pogotowia wiedeńskiego dr Jaromira Mundy'ego oraz austro-węgierskiego filantropa Jana hr. Wilczka, wówczas Prezes Wiedeńskiego Stowarzyszenia Pogotowia Ratunkowego.

Reklama

Krakowskie Ochotnicze Towarzystwo Ratunkowe rozpoczęło działalność 6 czerwca 1891 roku. Dyżury były ochotnicze, nieodpłatne, a na pierwsze wyposażenie składało się pięć par noszy oraz ambulans zaprzężony w dwa konie. Organizacja otrzymała wsparcie do Rady Miasta Krakowa w postaci stałego funduszu. Miasto przydzieliło pogotowiu również dwa pomieszczenia na parterze budynku Zawodowej Straży Ogniowej przy ulicy Kolejowej (dzisiejsza ulica Westerplatte).

Dyżury pełnili ochotnicy, głównie studenci starszych lat Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W pierwszym roku swojej działalności pogotowie interweniowało 496 razy, a w drugim roku (1892) już 1352 razy.

"Porady lekarskiej udzielać ani zapisywać recept na stacyi nie wolno, gdyż czynność pogotowia ogranicza się tylko do nagłych przypadków. Także nie wolno zmieniać opatrunków lub dawać choremu potrzebne do tego rzeczy aby sobie sam mógł zmienić" - brzmiał fragment regulaminu Krakowskiego Ochotniczego Towarzystwa Ratunkowego, w którym można było również przeczytać, że "zachowanie się dyżurnych winno być spokojne, szczególniej w porze nocnej: a więc śmiechy, krzyki, kłótnie nawet zbyt głośne rozmowy: wychylanie się z okien, gra na instrumentach i śpiewy są wzbronione".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama