6 stycznia 1978 r. Kazanie prymasa Wyszyńskiego

Komuniści wykrętnie i wymijająco zareagowali na deklarację prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczącą roli Kościoła w kraju.

6 stycznia 1978 roku w trakcie kazania w warszawskiej katedrze prymas Wyszyński przedstawił propozycje Episkopatu dotyczące roli Kościoła w ludowej Polsce. Kościół miał otrzymać status instytucji publiczno-prawnej, a jego stanowisko miało być prezentowane w środkach masowego przekazu. Duchowny mówił również o wiernych świeckich, którzy to nabrali większego znaczenia we wspólnocie chrześcijańskiej po II soborze watykańskim.

"Episkopat Polski - w swoich rozmowach z władzami postuluje szerszy zakres wolności społecznej, zwłaszcza przywrócenie stowarzyszeń i bractw kościelnych, które działały dawniej. Kościół oczekuje również autentycznej prasy katolickiej i możności wydawania takich książek i wydawnictw, które usprawniłyby pracę umoralniającą naród. Chodzi o oddziaływanie nie tylko przez ambonę i katechizację, ale też przez pracę. społeczno-wydawniczą" - mówił Wyszyński.

Reklama

"Polska jest terenem, na którym spotyka się rzeczywistość chrześcijańska i ideologia materialistyczna. Różnice doktrynalne nie zawsze dadzą się przezwyciężyć i chyba w pełni, całkowicie nie da się tego osiągnąć. Ale - jak powiedziałem - istnieją pouczające doświadczenia. Wystarczy przytoczyć jeden choćby przykład. Dziś wszyscy już wiedzą, że nawet na odcinku życia społeczno-gospodarczego i zawodowego potrzeba zasad moralności ewangelicznej. (...) Dzisiaj widzimy, że nawet najlepiej zorganizowana gospodarka, najbardziej rozbudowana technika, będąca przedmiotem współczesnych ambicji całego świata, musi rządzić się pewnymi zasadami moralnymi" - to kolejny fragment kazania.

"Postulujemy uznanie charakteru publiczno-prawnego Kościoła, (ale) nie chcemy przez to dążyć do stworzenia z Kościoła instytucji o znaczeniu politycznym. Przed wojną obowiązywał w Polsce konkordat z 1925 roku, nadający różnym instytucjom kościelnym charakter publiczno-prawny. I wtedy państwu nic stąd nie groziło. Kościół jednak nie jest zwykłym stowarzyszeniem. Kościół ma swoją konstytucję nadaną mu przez Chrystusa, ma swój ustrój, swoje własne cele i środki, i dla tych celów musi mieć odpowiedni status, uznany w granicach naszej rzeczywistości narodowej i politycznej. Nie trzeba się więc lękać, że gdyby Kościół w naszej rzeczywistości współczesnej osiągnął taką formę uznania, nadużyłby jej, bo nigdy tego na przestrzeni dziesięciu wieków nie uczynił" - przekonywał prymas.

Reakcja komunistycznych władz była łatwa do przewidzenia. W "Deklaracji wyborczej" Frontu Jedności Narodu stwierdzono, że ludowa Polska "szanuje i docenia troskę Kościoła o sprawy narodu oraz uważa za niezbędny udział katolików i ludzi innych wyznań w ogólnonarodowym dziele rozwoju kraju". Jak widać, za tym ogólnym stwierdzeniem nie kryły się jakiekolwiek faktyczne gesty wobec Kościoła. Jak piszą autorzy "Kartek z PRL", zapis ten powstał najpewniej wcześniej pod wpływem rozmowy Edwarda Gierka z papieżem.

Kazanie prymasa Wyszyńskiego skontrował szef Urzędu do Spraw Wyznań Kazimierz Kąkol, który stwierdził, że Kościół "nadużywa obiektów sakralnych", w których prowadzone mają być spotkania opozycji, a duszpasterstwo akademickie ma charakter antyrządowy. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy