7 maja 1981 r. Incydent w Otwocku

Obrzucenie kamieniami posterunku Milicji Obywatelskiej w Otwocku i konsekwencje incydentu ujawniły rosnące napięcie w społeczeństwie.

7 maja 1981 roku doszło do - wydawałoby się - niewinnego zdarzenia. Dwóch pijanych mężczyzn obrzuciło przydworcowy posterunek milicji w Otwocku. Sprawcy zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy MO, a następnie brutalnie pobici.

Agresywne zachowanie milicjantów zaalarmowało mieszkańców Otwocka, którzy zebrali się pod komisariatem. Winnym brutalnego pobicia funkcjonariuszom groził samosąd. Tłum straszył również, że podpali posterunek.

Eskalacji konfliktu próbowała zapobiec delegacja NSZZ "Solidarność" ze Zbigniewem Romaszewskim na czele oraz prokurator i komendant MO w Otwocku. Bezskutecznie. Opozycjoniści, obawiając się rozlewu krwi, skontaktowali się również z reżimowymi władzami. Zbigniew Bujak interweniował u ministra sprawiedliwości, a Adam Michnik u wicepremiera Mieczysława Rakowskiego.

Reklama

W nocy z 7 na 8 maja działaczom NSZZ "Solidarności" udało się uspokoić tłum pod otwockim posterunkiem. Zebrani żądli gwarancji, że dwaj pobici mężczyźni nie zostaną ponownie zatrzymani, a winni milicjanci zostaną ukarani.

Do zebranych przemówił Michnik, który rozładował napięcie słowami: "Mnie, sile antysocjalistycznej, możecie chyba uwierzyć. Gwarancji nie ma żadnych. Jedyną gwarancją jesteśmy my sami, nasza solidarność, nasza wola walki o praworządność. Jak ich jutro znowu zamkną, to się tutaj spotkamy, a jak mnie nie będzie, to znaczy, że mnie też zamknęli". Po jego zapewnieniach ludzie rozeszli się do domów.

"W związku z zaistniałą sytuacją należy postawić na porządku dziennym sprawę nadużyć popełnianych przez organa MO, (...) od wielu lat fakty brutalnego bicia na terenie komisariatu były powszechnie znane, a bezkarność milicji wzbudzała społeczny gniew (...) wszyscy winni stosowania przemocy i wszyscy odpowiedzialni za ten stan rzeczy muszą być znani i ukarani, od tego zależy przywrócenie społecznego autorytetu instytucjom mającym stać na straży porządku publicznego" - tak brzmiał fragment oświadczenia mazowieckiej "Solidarności" po otwockich zajściach, które obnażyły rosnące napięcie w społeczeństwie. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy