​Akces katolików do obozu Gomułki: Oświadczenie z 24 października 1956 roku

Po zdobyciu władzy przez komunistów wykrystalizowały się trzy środowiska katolików czynnych w życiu publicznym, wszystkie skupione wokół tygodników społeczno-kulturalnych: grupa "Tygodnika Powszechnego", grupa "Tygodnika Warszawskiego" oraz grupa "Dziś i Jutro".

Po zdobyciu władzy przez komunistów wykrystalizowały się trzy środowiska katolików czynnych w życiu publicznym, wszystkie skupione wokół tygodników społeczno-kulturalnych: grupa "Tygodnika Powszechnego", grupa "Tygodnika Warszawskiego" oraz grupa "Dziś i Jutro".



Po okresie względnej wolności słowa, władze zaostrzały stopniowo kurs. Kolejne etapy tego zaostrzenia wyznaczały takie wydarzenia, jak sfałszowane referendum (30 czerwca 1946), sfałszowane wybory do Sejmu Ustawodawczego (19 stycznia 1947), tzw. zjednoczenie partii robotniczych PPS i PPR i powstanie PZPR (15 grudnia 1948).

Szczególnie ostatnie z wymienionych tu wydarzeń miało znaczenie w polityce "przykręcania śruby". Przyjmuje się, że ten moment oznaczał zakończenie fazy względnie liberalnej polityki kulturalnej - np. wkrótce po Kongresie Zjednoczeniowym wyznaczono nowy kurs w stosunku do literatury, na zjeździe pisarzy w Szczecinie (w styczniu 1949).

Reklama

Co się zaś tyczy grup katolickich, to tego zakrętu nie przetrwało środowisko "Tygodnika Warszawskiego". Pismo zostało zlikwidowane metodą najprostszą z możliwych: poprzez aresztowanie większej części redaktorów i pewnej liczby współpracowników (wielu z nich także skazano na długoletnie więzienie). Tak więc z początkiem 1949 roku na forum publicznym mamy jeszcze dwie grupy katolickie: "Tygodnik Powszechny" oraz "Dziś i Jutro". Jednak nowy kurs oznacza dla nich znacznie mniejsze możliwości głoszenia własnych poglądów.

Grupa "Dziś i Jutro" (późniejszy PAX) już w grudniu 1948 r. ogłasza przyłączenie się do obozu budującego w Polsce komunizm. Grupa "Tygodnika Powszechnego" przechodzi na pozycje "minimalizmu katolickiego", które oznaczają wyzbycie się ambicji konkurowania z komunistami na polu koncepcji ustrojowych, politycznych i społecznych, a skupienie się na kultywowaniu kultury chrześcijańskiej i samej religii.

Początkowo (lata 1949 - 1950) tę linię udaje się utrzymać, ale potem (lata 1951 - 1953) nacisk komunistów zwiększa się i pod tą presją "Tygodnik" zmuszony jest ustępować. Pod koniec tego okresu pismo Jerzego Turowicza nie mówi już własnym głosem, ale dla komunistów to wciąż za mało.

Najpierw władze domagają się od redakcji opublikowania hołdowniczego nekrologu po śmierci Stalina,  zaś po odmowie pismo jest zawieszone, a w tym czasie (przez kilka miesięcy) trwają targi o jego linię. Komuniści domagają się radykalnej zmiany, redaktorzy "TP" nie godzą się na to. W rezultacie "Tygodnik Powszechny" zostaje siłą odebrany prawowitej redakcji i przekazany ekipie związanej z PAX-em. Dodatkowo zostaje zlikwidowany miesięcznik "Znak". Tak więc w połowie 1953 roku publicznie mogą działać już tylko katolicy od Bolesława Piaseckiego.

PAX jest bezwzględnie wierny linii PZPR, nawet w momentach największego nasilenia represji i brutalnej propagandy przeciw Kościołowi. Jednak wewnątrz organizacji wyłania się grupa działaczy, którzy sprzeciwiają się stylowi Piaseckiego, a głównie jego autorytarnym rządom. Ta grupa z czasem zostaje nazwana "Frondą", jej przywódcami są Tadeusz Mazowiecki i Janusz Zabłocki. Na przełomie 1955 i 1956 r. "frondyści" zostają wyrzuceni z PAX-u.

W 1953 r. mogło się wydawać, że postawy autentyczności definitywnie przegrały. Ale Historia spłatała figla tzw. realistom. Oto po śmierci Stalina stopniowo nadwątla się stworzony przez niego model komunizmu, walki frakcyjne w partii sowieckiej prowadzą do XX Zjazdu KPZR (luty 1956) i do referatu Chruszczowa, który obnaża wiele ze zbrodniczego charakteru tego ustroju. Ferment przenosi się do "bratnich krajów", w tym do Polski. W samej Partii zaczyna się głośna dyskusja (między innymi na łamach "Po Prostu") - rzecz nie do pomyślenia wcześniej.

Wiosną 1956 r. spontanicznie zaczynają postawać kluby inteligencji, w sumie ponad setka. W ruchu klubowym czynni są partyjni rewizjoniści, ale także katolicy z tych środowisk, które wcześniej komuniści wyeliminowali z życia publicznego. Powstaje m.in. Klub Okrągłego Stołu, który skupia rewizjonistów i "frondystów", jego prezesem zostaje Janusz Zabłocki.

28 czerwca 1956 zaczynają się zamieszki w Poznaniu, następnie przeradzają się one w walki z milicją, padają zabici. Komuniści, ustami premiera Cyrankiewicza, grożą, że tym którzy podnieśli rękę na władzę ludową, ta władza "odrąbie rękę". Bunt poznański zostaje zduszony środkami policyjnymi, jednak nie udaje się już zatrzymać erozji systemu.

PAX staje twardo po stronie władzy. Piasecki publikuje manifesty poparcia dla rządzącej ekipy, najgłośniejszy jest artykuł zatytułowany "Instynkt państwowy" ("Słowo Powszechne", 16 października 1956). Szef PAX-u przestrzega:

"Po okresie milczenia słusznie było nawet zafundować sobie luksus nieodpowiedzialnej dyskusji, po to aby rozbudzić i umocnić potrzebę i poczucie celowości myślenia  o sprawach państwowych u najszerszych mas obywateli. Obecnie jednak nie wolno tego luksusowego okresu przedłużać, gdyż stanu tego nie wytrzyma autorytet władzy państwowej. Należy powiedzieć więcej: jeżeli nie ujmiemy dyskusji w ramy odpowiedzialności, zamiast demokratyzacji spowodujemy procesy konieczności brutalnego realizowania racji stanu w okolicznościach podobnych do ogłoszenia stanu wyjątkowego".

Ten artykuł staje się zapalnikiem gwałtownej polaryzacji: PAX jako ostoję komunistycznego dogmatyzmu publicznie krytykują nie tylko partyjni liberałowi, ale i katolicy zepchnięci dotąd na margines.

19 października rozpoczyna się VIII Plenum KC PZPR, na którym następuje zmiana władz partii - ster rządów odzyskuje Władysław Gomułka, w 1948 r. oskarżony o "odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne". W  dniach przełomu październikowego następuje szybka aktywizacja środowisk  katolickich, przy czym o ile PAX przechodzi do defensywy (razem z dotychczasowym stalinowskim kierownictwem Partii), o tyle katolicy dotąd nieobecni w życiu publicznym (środowiska byłego "Tygodnika Powszechnego", KUL-u czy "Frondy") sytuują się po stronie zwolenników zmian. Probierzem tego podziału jest m. in. stosunek do artykułu Piaseckiego "Instynkt państwowy".

23 października ukazuje się w prasie "Oświadczenie pisarzy i działaczy katolickich", jest to poparcie nowego kierownictwa Partii i odcięcie się od PAX-u. Nazajutrz - 24 października - powstaje Ogólnopolski Klub Postępowej Inteligencki Katolickiej, a jego założyciele publikują oświadczenie. Jest to najważniejszy dokument programowy tej formacji z okresu Października, warto więc przytoczyć jego fragmenty:

"[...]

  1. Mamy pełne zaufanie do obecnego politycznego kierownictwa narodu polskiego, do programu zarysowanego na VIII Plenum przez Władysława Gomułkę.

   2. Uważamy, że podstawę polskiej polityki zagranicznej stanowi sojusz ze Związkiem Radzieckim i krajami demokracji ludowej, oparty o zasady suwerenności i równości.

   3. Po wielkich dniach przełomu związanego z obradami VIII Plenum obecnie potrzebny jest spokój i praca nad rozwojem kraju i dalsza demokratyzacja życia społecznego. [...] Pragniemy dołożyć wszystkich sił, aby pomóc wytworzeniu atmosfery ofiarności, dyscypliny i spokoju.

   4. Uważamy, że Front Narodowy powinien stanowić realne ramy konsolidacji społecznej ludzi różnych przekonań, którzy stoją na gruncie postępu społecznego i demokratyzacji, przeciwstawiają się zdecydowanie zniekształceniom stalinizmu i pragną uczciwie i szczerze pracować w dziele odrodzenia i rozwoju Polski Ludowej zgodnie z wytycznymi VIII Plenum KC PZPR.

   W tej myśli zgłaszamy się do organizacji Frontu Narodowego. Rozumiemy, że hasło demokratyzacji stanowi wezwanie wszystkich ludzi w Polsce do pracy i wspólnej twórczości. W poczuciu powagi chwili i wspólnej odpowiedzialności wszystkich Polaków za losy kraju, stwierdzamy swoją gotowość służby wspólnej sprawie".

Oświadczenie podpisali: Wacław Auleytner, Paweł Czatoryski, Ludwik Dembiński, Juliusz Eska, Antoni Gołubiew, Jerzy Kłoczowski, Jerzy  Krasnowolski, Zygmunt Kubiak, Zofia Lewinówna, Zbigniew Makarczyk, Hanna Malewska, Tadeusz Mazowiecki, Krzysztof Morawski, Maria Morstin-Górska, Dominik Morawski, Stefan Sawicki, Władysław Seńko, Zygmunt Skórzyński, Zofia Starowieyska-Morstinowa, Stanisław Stomma, Stefan Swieżawski, Jerzy Turowicz, Stefan Wilkanowicz, Jacek Woźniakowski, Janusz Zabłocki, Zbigniew Zaborski, Jerzy Zawieyski, ks. Jan Zieja i Czesław Zgorzelski. Wiele z tych osób odegra później ważną w życiu publicznym w PRL-u, a niektórzy z nich także w III RP.

Dokument był ideową podwaliną zaangażowania tych środowisk po stronie Gomułki (ujmując rzecz politycznie) i po stronie nie-stalinowskiego komunizmu  (ujmując ją ustrojowo).

29 października 1956 dochodzi do rozmowy Stommy, Turowicza, Zawieyskiego, Gołubiewa i Woźniakowskiego z Gomułką. Można powiedzieć, że Gomułka umawiał się ze środowiskiem "Tygodnika Powszechnego" i częściowo OKPIK-u (Zawieyski, był czołowym piórem "Tygodnika", a wtedy także  prezesem OKPIK-u).

Deal, jaki te środowiska zawarły z ekipą Gomułki, był następujący: my wam dajemy naszą wiarygodność (wiarygodność ludzi, którzy oparli się naciskom w okresie stalinowskim), wy zaś oddajecie nam naszą zrabowaną własność ("Tygodnik Powszechny" i "Znak"). Gomułka był zainteresowany tym, żeby wmontować te środowiska w system i zaproponował wejście ich przedstawicieli do Sejmu PRL. W zamian oferował zgodę na zarejestrowanie klubów inteligencji katolickiej (powstało ich w okresie Października kilkadziesiąt) oraz na pismo dwutygodniowe reprezentujące OKPIK.

Ostatecznie oferta została dotrzymana, choć przybrała trochę inny kształt. Zarejestrowano tylko pięć klubów (w Warszawie, Krakowie, Toruniu, Wrocławiu i Poznaniu), a zgodę na pismo dwutygodniowe (miało nosić tytuł "Droga") szybko wycofano. W zamian jednak zgodzono się później na miesięcznik w Warszawie (wychodził od lutego 1958 pod tytułem "Więź", jego długoletnim redaktorem naczelnym był Tadeusz Mazowiecki), a także na wydawnictwo książkowe w Krakwie (Społeczny Instytut Wydawniczy "Znak", działający od 1958 roku, jego długoletnim dyrektorem był Jacek Woźniakowski).

Z pewnością dla środowiska "Tygodnika Powszechnego", które nadawało ton całemu temu nurtowi, była to zmiana nastawienia do rządzących komunistów i do komunizmu, ale zarazem trzeba pamiętać, że w 1956 r. zasadniczo zmienił się stosunek komunistów do katolików i w ogóle do Polaków. Ten alians katolicyzmu z komunizmem był warunkowy (o ile władze dotrzymają obietnic Października) i podmiotowy (Stomma i jego przyjaciele sami decydowali, czy go chcą, i jak długo go chcą). Nazwano tę linię zaangażowania politycznego "katolickim neopozytywizmem". A ruch katolicki, który go praktykował, nazwano ruchem "Znak" (jego sejmowa reprezentacja nosiła początkowo nazwę Koło Posłów Katolickich "Znak")

"Neopozytywizm" dawał tym środowiskom pewną ochronę. Dzięki zaangażowaniu politycznemu możliwe było wydawanie pism i wielostronna działalność Klubów Inteligencji Katolickiej. Z czasem w środowiskach "Znaku" zaczęła dojrzewać myśl, że ów model koegzystencji wyczerpał się - był to skutek odchodzenia ekipy Gomułki, a potem ekipy Gierka od obietnic Października. Ostatecznie doszło do zerwania w roku 1976 na tle sporu o nowelizację Konstytucji PRL.

Po 1976 r., większość środowisk ruchu "Znak" zbliżyła się do opozycji KOR-owskiej, a potem do "Solidarności". W roku 1989 te środowiska dysponowały zatem wielkim kapitałem moralnym i to decydowało o ich wpływach w nowej elicie polityczno-intelektualnej początków III RP.

Na koniec warto zadać pytanie, jak się ma doświadczenie i bilans ruchu "Znak" do wyjściowej mapy ideowej katolicyzmu polskiego w roku 1945?

Katolicy wywodzący się z PAX-u (grupa "Dziś i Jutro") okazali się na koniec moralnymi i politycznymi bankrutami. Ci z "Tygodnika Warszawskiego", mimo pięknej karty sprzed 1956 r. nigdy nie odbudowali swojej pozycji po Październiku i - co tym bardziej dziwne - po 1989 roku. Ci z "Tygodnika Powszechnego" umieli dobrze wykorzystać moralny kapitał zbudowany w latach 1953-1956. Zarówno w PRL-u czasów Gomułki i Gierka, jak i w początkach III RP.

Roman Graczyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama