75 lat temu Gestapo rozbiło oddział dyspozycyjny Kedywu KG AK "Osa-Kosa"

75 lat temu, 5 czerwca 1943 r., w kościele św. Aleksandra na Pl. Trzech Krzyży w Warszawie Gestapo aresztowało 89 osób uczestniczących w ceremonii ślubnej jednego z członków oddziału dyspozycyjnego Kedywu KG AK "Osa-Kosa". Zakończyło to działalność jednego z najbardziej zakonspirowanych oddziałów AK, którego celem było organizowanie akcji sabotażu na wielką skalę.

W grudniu 1942 roku powstała specjalna komórka "Osy" do realizacji celów kierownictwa AK poza okupowanym krajem - "Zagra-Lin" ("zagra" - od zagranicy, "Lin" - od tajnego kryptonimu Warszawy), zwany również pod nazwą "Kosa-Zagra". Był to jeden z trzech oddziałów "Osy", poza komórką warszawską i krakowską. Zadaniem sekcji dowodzonej przez kpt. Drzyzgę (uciekiniera z oflagu w Woldenbergu) było przygotowywanie i przeprowadzanie akcji dywersyjnych na terytorium III Rzeszy, w szczególności w Berlinie, a także na ziemiach wcielonych do Niemiec.

Reklama

"W skład tej komórki, nielicznej, ale bardzo operatywnej, wchodzili żołnierze świetnie znający język niemiecki oraz stosunki panujące w głębi Rzeszy, odważni, zdecydowani na wszystko, należycie przeszkoleni w zakresie posługiwania się materiałami wybuchowymi" - pisał we wspomnieniach oficer wywiadowczy "Osy" chor. Aleksander Kunicki "Rayski".

W lutym 1943 roku "Osa" przeszła pod rozkazy Kedywu AK, uzyskując kryptonim "Kosa 30". Oddział liczył kilkudziesięciu zakonspirowanych członków; według danych za czerwiec 1943 roku - 55 osób. Osiemnaście z nich służyło w "Zagra-Linie".

Sposób działania elitarnego oddziału przebiegał według następującego wzorca: do akcji wyznaczono kilkuosobową grupę (dywersanci oraz łączniczki), która zazwyczaj dojeżdżała na miejsce planowanego ataku jednym pociągiem, choć w oddzielnych wagonach. Następnie podkładano ładunek (umieszczany w walizkach, teczkach itd.) na peronie. Na kilka minut przed przyjazdem "celu" dywersanci oddalali się z miejsca ataku.

"Najtrudniejsze akcje Drzyzga wykonywał osobiście, tylko z jednym pomocnikiem i łączniczką. We trójkę trzykrotnie jeździli z Warszawy do Berlina (...) Mimo że za każdym razem wieźli ze sobą bombę aż z Warszawy - szczęście im dopisywało" - pisze Jerzy Ślaski w książce "Polska Walcząca".

Według wspomnień "Rayskiego" pierwszy zamach "Zagra-Linu" w Berlinie miał miejsce 13 lutego 1943 roku; eksplozja - pisze szef komórki wywiadowczej "Osy" - zabiła 4 osoby, a raniła 60. Śledztwo w sprawie polskiego ataku prowadził szef Gestapo Heinrich Mueller, a polecenie do jego wszczęcia miał wydać sam Reichsfuehrer Heinrich Himmler.

Najbardziej spektakularną akcją "Zagra-Linu" było natomiast przeprowadzenie wieczorem 24 lutego 1943 roku zamachu na stacji kolejki podziemnej S-Bahnhof Friedrichstrasse w Berlinie. Potężna eksplozja zabiła 36 osób, 78 odniosło rany. Atak bombowy przygotowali: Józef Lewandowski "Jur" - pochodzący z Bydgoszczy zastępca kpt. Drzyzgi, Jan Lewandowski "Jan", Janusz Łuczkowski "Mały" i Leon Hartwig "Mały". Dowódca akcji - "Jur", posiadał obywatelstwo niemieckie, co ułatwiało przewóz do Niemiec materiałów wybuchowych.

"Efekt psychologiczny tego wydarzenia był w Berlinie piorunujący. Policja berlińska, po szczegółowych oględzinach terenu, odnalazła kilka fragmentów podłożonego ładunku i wykryła ślady, wskazujące na sprawców z polskiego podziemia. Szef Gestapo, Heinrich Müller zawiadomił o tym podległe komendy i polecił wzmożenie czujności. Nazajutrz berlińska gazeta "Berliner Nachtausgabe" pisała m.in.: "Zamachowcy muszą być za wszelką cenę ujęci. Taki jest rozkaz władz" - piszą Jacek Wilamowski i Włodzimierz Kopczuk, autorzy książki "Tajemnicze wsypy. Polsko - niemiecka wojna na tajnym froncie".

Minęło zaledwie półtora miesiąca, a w Berlinie wybuchły kolejne bomby przygotowane przez "Zagra-Lin", znowu zawyły syreny alarmowe. 10 kwietnia 1943 roku żołnierze polskiego podziemia podłożyli ładunki na berlińskim Dworcu Głównym (Hauptbanhof). Atakiem dowodził już bezpośrednio dowódca całej komórki - kpt. Drzyzga.

W zamachu na berliński dworzec życie straciło 14 osób, 60 zostało rannych. Polscy konspiratorzy uniknęli aresztowań, choć poszukiwała ich niemiecka policja, a ogłoszenia oferujące 10 tys. marek nagrody za schwytanie uczestników zamachu rozwieszono w wielu miejscach Berlina.

Niecałe dwa tygodnie później, 23 kwietnia, "Zagra-Lin" dokonał zamachu na kolejowym Dworcu Głównym we Wrocławiu. Celem ataku był pociąg wojskowy, a eksplozja nastąpiła w chwili, gdy niemieccy żołnierze wysiadali na peron. Zginęły 4 osoby, kilkanaście innych odniosło obrażenia ciała. O akcji polskiego podziemia przypomina okolicznościowa tablica, umieszczona w 1995 roku z inicjatywy oddziału dolnośląskiego Światowego Związku Żołnierzy AK przy wejściu na wrocławski dworzec.

Po zamachach w Berlinie i we Wrocławiu żołnierze "Zagra-Linu" wysadzili m.in. pociąg przewożący amunicję pod Rygą, a także zaatakowali kolejowy transport słomy i paszy na trasie Bydgoszcz-Gdańsk.

Gorzej się wiodło "Osie-Kosie" na terenach okupowanych. 20 kwietnia 1943 r. oddział egzekucyjny Armii Krajowej dokonał w Krakowie nieudanej próby zamachu na Friedricha Kruegera, dowódcę SS i Policji. Pełnił on też funkcję pełnomocnika Heinricha Himmlera do spraw umocnienia niemieckości w Generalnym Gubernatorstwie. Przyczynił się do utworzenia gett i likwidacji getta warszawskiego. Nadzorował akcję przesiedleńczą na Zamojszczyźnie, mającą na celu przygotowanie obszaru, który zamieszkaliby Niemcy. Żołnierze "Osy-Kosy" obrzucili auto Kruegera wiązkami filipinek (ręcznych granatów). Nie wpadły one jednak do środka. Uszkodziły tylko samochód i zraniły Kruegera.

Zdecydowanie najczarniejszym dniem w historii "Osy" był 5 czerwca 1943 roku. Większość jej członków, przybyłych tego dnia do warszawskiego kościoła św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży celem wzięcia udziału w ceremonii ślubnej jednego ze współtowarzyszy - por. Mieczysława Uniejowskiego, nie spodziewało się niemieckich aresztowań. Te jednak stały się faktem, niewątpliwie doszło do zdrady.

Niemcy zatrzymali 89 konspiratorów; część została wkrótce rozstrzelana, część wywieziona do obozów koncentracyjnych. Pozostali członkowie "Osy", których nie było na ślubnej uroczystości, prowadzili dalszą walkę w konspiracji. Wśród nich był m.in. kpt. Drzyzga, szef "Zagra-Linu".

Elitarny oddział przestał istnieć w lipcu 1943 roku, co było naturalną konsekwencją rozwiązania zdziesiątkowanej aresztowaniami "Osy".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy