75. rocznica pierwszych masowych egzekucji na Firleju

Firlej - obecnie jedna z dzielnic Radomia - to miejsce straceń, w którym według historyków w czasie hitlerowskiej okupacji zamordowano od 6 do nawet 15 tys. osób. W sobotę przypada 75. rocznica pierwszych masowych egzekucji. Rozstrzelano wówczas 141 mężczyzn.

Firlej - obecnie jedna z dzielnic Radomia - to miejsce straceń, w którym według historyków w czasie hitlerowskiej okupacji zamordowano od 6 do nawet 15 tys. osób. W sobotę przypada 75. rocznica pierwszych masowych egzekucji. Rozstrzelano wówczas 141 mężczyzn.

4 kwietnia 1940 r. na radomskim Firleju (wówczas wsi na terenie gm. Wielogóra, sąsiadującej z lasem i nieużytkami) stracono 141 mężczyzn, aresztowanych w ramach pacyfikacji wsi w powiecie koneckim i opoczyńskim, które wspierały oddział majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala".

Jak podkreśla historyk z delegatury w Radomiu Oddziału IPN w Lublinie, dr Sebastian Piątkowski, już jesienią 1939 r. Niemcy rozpoczęli egzekucje osób skazanych na karę śmierci przez sądy działające m.in. w Radomiu. Początkowo były to wyroki wykonywane tajnie na pojedynczych osobach lub kilkuosobowych grupach. - Egzekucji tych nigdy nie wykonywano publicznie i nie wydawano ciał zamordowanych rodzinom. Obawiano się, iż pogrzeby będą przekształcać się manifestacje patriotyczne czy też, że groby będą czczone przez Polaków - wyjaśnia dr Piątkowski.

Reklama

Aby masowe zbrodnie utrzymać w tajemnicy, od jesieni 1939 r. Niemcy zaczęli szukać miejsc oddalonych od zabudowań, ale położonych blisko dróg, bo skazańców dowożono na miejsce egzekucji samochodami. Na początku 1940 r. było w okolicy Radomia kilka takich lokalizacji, m.in. Las Kosowski niedaleko wsi Kończyce, przy drodze prowadzącej z Radomia do Kielc, tzw. Mysie Górki w okolicy Jedlni-Letnisko (dziś tereny nad zalewem w Siczkach), Mleczków niedaleko Cerekwi. Istnieją też świadectwa - nie wiadomo jednak, zdaniem Piątkowskiego, czy do końca wiarygodne - że już jesienią 1939 r. pierwsze egzekucje zaczęły być przeprowadzane także na Firleju.

Skazano na śmierć i rozstrzelano 141 osób

Dopiero w pierwszych dniach kwietnia 1940 r. - zaznacza historyk - Niemcy stanęli przed wyzwaniem wykonania pierwszej naprawdę masowej egzekucji. Chodziło o ofiary tzw. pacyfikacji hubalowskich, w ramach której wsie wspomagające oddziały "Hubala" zostały zniszczone, a niemal 700 ich mieszkańców straciło życie. Do więzienia w Radomiu przywieziono wówczas 141 aresztowanych mężczyzn, których skazano na śmierć i rozstrzelano właśnie na Firleju 4 kwietnia 1940 r. Na tablicy pamiątkowej znajdującej się przy tamtejszym pomniku można znaleźć nazwiska zamordowanych mieszkańców m.in. Gałek, Mechlina, Stefanowa, Huciska.

Firlej to miejsce martyrologii osób najróżniejszych narodowości i wyznań, z całej centralnej Polski. Według dr. Piątkowskiego w dokumentach znaleziono ślady kilkudziesięciu egzekucji, które przeprowadzano przez prawie pięć lat. Ostatnia odbyła się 15 stycznia 1945 r., a więc w przeddzień zajęcia Radomia przez Rosjan.

Historyk podkreśla, że przeglądając prasę konspiracyjną z 1944 r. natknął się na informację, iż przy drodze prowadzącej z Radomia do Warszawy nieznani konspiratorzy postawili drogowskaz wskazujący na Firlej, z napisem "Katyń - 300 metrów". Oznacza to - w ocenie pracownika IPN - że już w okresie okupacji widziano analogię między Katyniem a Firlejem.

"Wykopywali ciała, polewali je ropą i palili"

Do dziś nie wiadomo, ile osób zostało zamordowanych na Firleju. W 1944 r. w całym Generalnym Gubernatorstwie została przeprowadzona przez Niemców akcja polegająca na niszczeniu masowych grobów przez specjalne komando, którego członkowie wykopywali ciała, polewali je ropą i palili. Szczątki rozsypywane były po okolicy.

Według niektórych historyków liczba ofiar zamordowanych na Firleju mogła sięgnąć 12-15 tys. osób. Powojenne śledztwo przeprowadzone przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskiej wykazało, że potwierdzona w materiałach źródłowych minimalna liczba zamordowanych to ok. 6 tys.

Firlej nadal kryje wiele tajemnic

Według Piątkowskiego radomski Firlej to miejsce, które nadal kryje wiele tajemnic. Jedna z nich związana jest ze świadectwem uczestnika powojennych ekshumacji, prowadzonych na Firleju w latach 1945-47. Jak mówi historyk, mężczyzna osobiście uczestniczył w odsłonięciu zbiorowego grobu ok. 100 mężczyzn; zapamiętał, że wszystkie ofiary ubrane były w oliwkowo-zielone uniformy z biało-czerwonymi opaskami na rękawach. "Taki opis sugeruje, że być może mamy do czynienia z grupą powstańców warszawskich czy partyzantów wziętych do niewoli po bitwie w ramach akcji Burza" - zaznacza historyk.

W 1945 r., w związku z ekshumacjami, odbyły się na Firleju symboliczny uroczystości. W 1969 r. ustawiono trzy drewniane krzyże i rozpoczęto prace nad wzniesieniem pomnika ku czci poległych, którego oficjalne odsłonięcie nastąpiło w 1976 r. W 2005 r. pomnik został przebudowany, a następnie poświęcony przez ówczesnego biskupa radomskiego Zygmunta Zimowskiego. Od 1975 r. na Firleju znajduje się też cmentarz komunalny.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy