Ideologię dorobiono później. Jak rzeczywiście doszło do wyzwolenia Krakowa

Dwadzieścia lat temu z niewielkim okładem mieliśmy w Krakowie okazały pomnik marszałka Iwana Stiepanowicza Koniewa i szeroką arterię noszącą jego imię. Jak się jednak okazuje manewr, który „ocalił miasto”, wyszedł zupełnie mimochodem, chociaż okazał się nadspodziewanie skuteczny. Co więcej, obowiązująca data „wyzwolenia” miasta także nie jest do końca prawidłowa…

Niewiele brakowało, a Kraków mógłby stać się sceną tragicznych w skutkach wydarzeń już kilka miesięcy wcześniej. 28 sierpnia 1944 komendant główny Armii Krajowej generał "Bór" Komorowski wystosował z ogarniętej powstaniem Warszawy do dowódcy Okręgu Kraków AK pułkownika Edwarda Godlewskiego "Gardy" rozkaz następującej treści:
"Walka o Warszawę, mimo dużych strat w ludziach i materiale, daje nam potężny atut w rozgrywkach politycznych. Obecnie zależy mi bardzo, by obok Warszawy nastąpiło silne uderzenie na Niemców jeszcze w okręgu "Muzeum" [Kraków].

Reklama

Drobne działania nie mają już znaczenia. W związku z tym wykonajcie akcję na większą skalę poprzez opanowanie Krakowa lub w ostateczności Tarnowa. Czas i sposób wykonania pozostawiam Wam. Musicie jednak obliczyć tak, by uderzenie nastąpiło co najmniej dwa do trzech dni przed wkroczeniem bolszewików.

Liczcie się z gwałtownym przeciwdziałaniem Niemców. Oddziały Wasze muszą być silne, dobrze uzbrojone i odporne na walkę techniczną. Do akcji tej zgromadźcie jak największe zapasy amunicji oraz zorganizujcie dobrze sieć dowodzenia (łączność radiową), z góry rozmieszczając w poszczególnych dzielnicach miasta zdolną do samodzielnej i odosobnionej walki".

Z dzisiejszej perspektywy rozkaz ten wydaje się absolutnie pozbawiony sensu. "Bór" wiedział przecież najlepiej, że Powstanie nie udaje się, że giną tysiące ludzi. Co więcej, miał świadomość jak skończyła się akcja "Burza" w Wilnie, we Lwowie czy w Lublinie, gdzie po zakończeniu działań akowcy masowo trafiali w łapy NKWD.

Zastępca dowódcy zgrupowania "Żelbet" AK ppor. Jan Zienkowicz "Siekierz" pisał, że rozkaz ten wobec znanego już w Krakowie losu płonącej Warszawy i jej masowo mordowanych mieszkańców, wywołał wśród kadry dowódczej Okręgu Kraków AK ożywione dyskusje i ostre polemiki, zaś dowódca jego zgrupowania (kpt. Dominik Zdziebło-Danowski "Kordian") wprost występował przeciwko realizacji tej koncepcji w Krakowie.

Dodać w tym miejscu należy, że możliwości AK (liczebność i siła ognia) w Krakowie i okolicy były znacznie mniejsze niż w Warszawie, zaś Kraków jako stolica Generalnego Gubernatorstwa naszpikowany był hitlerowskimi urzędami, policją itd. Na dodatek w wielkiej łapance na ulicach Krakowa, podjętej prewencyjnie 6 sierpnia wobec wydarzeń w Warszawie, Niemcy ujęli tysiące mężczyzn - mówi się o liczbie do ośmiu tysięcy - częściowo dezorganizując struktury konspiracyjne.

Dowódca jednego z najaktywniejszych zgrupowań krakowskiej AK pomysł powstania w Krakowie skwitował na naradzie pytaniem "Czy chcecie mieć stolicę w Kłaju?".

Jak się potem okazało, brak decyzji o rozpoczęciu działań w Krakowie okazał się nader słuszny - front bowiem, stanąwszy w sierpniu 1944 roku na Wisłoce, ustabilizował się tam aż do stycznia.

W wydanych przez "Wojenizdat" w roku 1966 wspomnieniach zatytułowanych "Sorok piatyj" marszałek Koniew pisał: "Rzeczą niezmiernie ważną było osiągnięcie szybkości działań wszystkich wojsk uczestniczących w natarciu na Kraków. Tylko to mogło uratować miasto przed zburzeniem, a chcieliśmy zdobyć je nietknięte. Dowództwo Frontu zrezygnowało z uderzeń na nie artylerii i lotnictwa".

Była to pierwsza wzmianka o tym, jakoby Kraków zamierzano oszczędzić ze względu na jego walory architektoniczne i znaczenie historyczne. Nie wiadomo tak naprawdę, kiedy wersja ta powstała i kto był jej pomysłodawcą. W każdym razie Niemcy w istocie przygotowywali się do obrony miasta, będącego - przypomnijmy - stolicą GG. Szczególny nacisk kładziono na obronę "dzielnicy rządowej", czyli okolic AGH i ulicy Królewskiej. Dodatkowo w mieście fortyfikowano niektóre budynki, planując utworzenie wokół nich punktów oporu.

Planowano także wykorzystanie części fortów dawnego pierścienia c.k. twierdzy Kraków, szczególnie tych, rozmieszczonych na wzgórzach pomiędzy Kosocicami i Prokocimiem, a Skotnikami. Przygotowano także do wysadzenia kluczowe obiekty infrastruktury miejskiej - elektrowni, gazowni, wodociągów, a także budynków mających bezpośrednie znaczenie dla pozycji obronnych. Były to jednak rutynowe działania, stosowane przez wszystkie walczące strony przed opuszczeniem każdego miasta. Wbrew mitowi, Niemcy nie planowali zburzenia całego miasta wraz z jego zabytkami.

Tego samego jednak nie da się powiedzieć o Armii Czerwonej... Jesienią 1944 roku bowiem powstawał plan ofensywy mającej ostateczne rozbicie Niemców

Dyrektywa STAWKI (Sztab generalny Armii Czerwonej) nr 220271 z 25 listopada 1944 roku mówi o natarciu siłami głównymi Frontu Ukraińskiego na kierunku Chmielnik-Małogoszcz-Radomsko. Wzdłuż północnego brzegu Wisły, w ogólnym kierunku na Kraków, z zadaniem zabezpieczenie południowego skrzydła i w razie sprzyjających okoliczności zajęcia Krakowa, miały nacierać armie 60. i 59. 1. Frontu Ukraińskiego, dowodzonego przez Koniewa.

Kraków miał być oskrzydlany od południa przez siły 4. Frontu Ukraińskiego (dyrektywa nr 220276 z 30 listopada 1944r.) - prawoskrzydłowa 38. Armia Frontu działać miała we współdziałaniu z lewym skrzydłem 1. Frontu Ukraińskiego.

W kolejnej dyrektywie STAWKI nr 11006 z 17 stycznia 1945 określono nowe zadania dla 1. FU. Natarcie na Leszno, Wrocław z zamiarem uchwycenia przyczółków na Odrze. Lewe skrzydło (59. i 60. armia) nadal mają zająć Kraków od północy, a potem Zagłębie Dąbrowskie (z kontekstu wynika, że chodzi raczej o cały Górny Śląsk). Z kolei 21. Armia i 1. Korpus Kawalerii Gwardii mają obejść Zagłębie i Górny Śląsk od północy przez Tarnowskie Góry do Koźla.

Widać więc wyraźnie, że zdobycie Krakowa było raczej uboczną konsekwencją chęci zdobycia nienaruszonego przemysłu górnośląskiego i jak najszybszego wyjścia nad Odrę. Fronty Ukraińskie 1. i 4. działały na rozbieżnych kierunkach. Kraków nie był na drodze głównych uderzeń.

Iwan Koniew zakładał jednak, że miasto będzie silnie bronione, stąd też obie armie - 59. i 60. - które brałyby ewentualny udział w walkach o miasto,  zostały znacznie wzmocnione o artylerię. Wynika z tego, że marszałek był zdecydowany w razie potrzeby obrócić miasto w perzynę...

Na całe jednak szczęście sytuacja strategiczna zmusiła Niemców do opuszczenia miasta, z wyjątkiem dzielnic położonych na południe od Wisły. Utrzymanie ich miało decydujące znaczenie dla możliwości wycofania sił niemieckich znajdujących się na wschód od Mogiły i pod Bochnią, zarysowało się bowiem prawdopodobieństwo ich odcięcia przez zbliżające się od północy do Krakowa 59. i 60. Armie 1. Frontu Ukraińskiego oraz posuwające się z Lipnicy Murowanej w kierunku Dobczyc oddziały 4. Frontu Ukraińskiego.

Niemniej jednak, Kraków był ostrzeliwany i bombardowany. Zniszczeniu uległo około 450 budynków, w tym gross zabudowy wokół dworca kolejowego, szczególnie wzdłuż ulicy Pawiej. Jedna z bomb spadła nawet na... Wawel. Adolf Szyszko-Bohusz w XXXI tomie Rocznika Krakowskiego Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa pisał:  "W dniu 17. I o godzinie 15 po południu padła pierwsza i ostatnia bomba lotnicza na Wawel, padła tak szczęśliwie na podworczyk Batorego, pomiędzy zachodnim skrzydłem Zamku a katedrą, że bezpośredniego zniszczenia nie wyrządziła, chociaż wyrwała lej aż do skały".

Główne natarcie na samo miasto wychodziło od pn.-zach. i zachodu przez odcinek Bronowice - Olszanica oraz od północy z rejonu Białego i Czerwonego Prądnika. Kiedy 13. Korpus Pancerny Gwardii wjechał od strony Olszanicy na Zwierzyniec, za jego plecami przemieściła się nad Wisłę 245. Dywizja Strzelców i uchwyciła przyczółek w Pychowicach.  Z niemieckiego punktu widzenia niemiłym musiało być uczucie posiadania tuż pod nosem nieprzyjacielskiego przyczółka, który nie bardzo jest czym zablokować, a do tego mieć odcięte najkrótsze drogi do domu, a w dodatku wiedzieć, że właśnie sowiecka 38. Armia wychodzi na Dobczyce.

18 stycznia po południu 317. pułk strzelców zajął Łobzów, 203. pułk - dworzec towarowy, a 22. pułk Olszę i Rakowice. Do Rynku było więc jeszcze parę kilometrów, to też trudno mówić o wyzwoleniu miasta 18 stycznia. Nocą wprowadzono do walki z przyczółka pod Pychowicami 245. Dywizję z zadaniem opanowania południowych dzielnic. Przed południem 19 stycznia doszła ona do Kobierzyna i Skotnik. Mniej więcej w tym samym czasie - 19 stycznia, pododdziały sowieckie zajęły Stare Miasto. Walki w obecnych południowych dzielnicach oraz na południe od Krakowa (Libertów - Mogilany), trwały do 23 stycznia.


Tomasz Basarabowicz

Niemieckie umocnienia w Krakowie utrwalił na taśmie filmowej 17 stycznia 1945 r. inż. Tadeusz Franiszyn, żołnierz AK. Film, z komentarzem autora, można obejrzeć w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, na wystawie stałej w oddziale przy ul. Pomorskiej.

Najbardziej kompletną pracą poświęconą temu zagadnieniu jest dzieło profesora Andrzeja Chwalby, Dzieje Krakowa, Tom V, 1939-1945, Kraków 2002.

Bardzo interesujący jest także artykuł Bogumiła Kurylczyka i Małgorzaty Nocuń, opublikowany w Tygodniku Powszechnym, w numerze z 19 stycznia 2003 roku http://www.tygodnik.com.pl/numer/279303/kurylczyk.html

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy