Geneza mazowieckiej "Solidarności"

Od 1956 roku stolica była centrum działań opozycyjnych w Polsce. Stało się to szczególnie widoczne od 1976 roku. Na początku 1980 r. wiceminister Spraw Wewnętrznych gen. Bogusław Stachura podczas spotkania z lektorami Komitetu Centralnego powiedział, że "w zasadzie około 50-60 proc. działalności antysocjalistycznej dotyczy Miasta Stołecznego Warszawy [...]. Praktycznie ta warszawska grupa antysocjalistyczna oddziaływuje na kraj, oni przyjeżdżają w teren; z kłopotami, ale jeżdżą. I oni zasilają tę działalność w innych ośrodkach". ​Strajki, które zadecydowały o powstaniu "Solidarności" wybuchły jednak nie w Warszawie, a na Wybrzeżu.

W stolicy, dobrze zorganizowane kadry opozycyjne działały głównie w środowiskach inteligenckich, zaś brak było stałych kontaktów z robotnikami. Nie było również tak znacznej koncentracji dużych zakładów przemysłowych, jak np. w Trójmieście.

Ogólnopolska fala strajków, która latem 1980 r. przetoczyła się przez cały kraj, była spowodowana wprowadzeniem przez władze tzw. cen komercyjnych na przetwory mięsne w bufetach i stołówkach zakładowych. Do pierwszego w kraju strajku, który został przeprowadzony w proteście przeciwko tej podwyżce doszło w Zakładach Mechanicznych "Ursus"  w dniu 1 lipca, gdzie powstała Komisja Robotnicza ze Zbigniewem Bujakiem i Zbigniewem Janasem na czele.

Reklama

W kolejnych tygodniach w innych zakładach pracy w Warszawie i na terenie Mazowsza dochodziło do następnych protestów. Miały one głównie podłoże ekonomiczne, ale drugim ważnym wątkiem była poprawa warunków pracy.

Sytuacja zmieniła się w ostatnim tygodniu sierpnia. Rozpoczęły się wówczas strajki o charakterze politycznym. W Fabryce Wyrobów Precyzyjnych im. Gen. K. Świerczewskiego (przez kilka godzin), w Fabryce Samochodów Osobowych, w Hucie "Warszawa" i Zakładach Mechanicznych "Ursus" protestujący robotnicy solidaryzowali się z postulatami gdańskimi.

21 sierpnia w "Ursusie" Robotniczy Komitet Strajkowy Solidarności ze Strajkującymi na Wybrzeżu ze Zbigniewem Bujakiem, Zbigniewem Janasem i Arkadiuszem Czerwińskim na czele zorganizowany został wiec.  Bujak odczytał zgromadzonym robotnikom 21 postulatów z Gdańska.

Tak wspominał tę chwilę: "Ogromny ciężar odpowiedzialności, że od tej chwili zależy, czy te związki powstaną. Kiedy już szedłem na ten wiec, miałem tak ściśnięte gardło, że po raz pierwszy przeraziłem się, że oto stanę wobec ludzi i nie będę mógł nic powiedzieć. Na miejscu już przy zegarach - gdzie wcześniej rozkleiłem informację, że będzie wiec - dopiero od momentu, kiedy zobaczyłem zbierających się ludzi i kiedy tych ludzi było coraz więcej, coraz więcej, powoli czułem, jak mi się uścisk w gardle rozluźnia. Jak zobaczyłem przed sobą prawie tysięczny tłum, to już widziałem, że będę mógł mówić. Kartki mi latały, wszystko wypadało z rąk. Okazało się, że wystarczyło odczytać 21 postulatów gdańskich, później mówiłem o znaczeniu tego pierwszego, podstawowego punktu - wolnych związków zawodowych..."

Komitet Strajkowy z "Ursusa" działał do podpisania porozumień gdańskich 31 sierpnia 1980 r.

W Hucie "Warszawa" strajk rozpoczął się 26 sierpnia z inicjatywy grupy pracowników z walcowni z Sewerynem Jaworskim na czele. Odczytany został "Apel wolnych związków zawodowych". Kilkanaście godzin później strajkował już cały zakład.

Dwa dni później w Komitecie Centralnym PZPR odnotowano: "W wydziałach [Huty] powołano 'komitety strajkowe'. Strajkujący solidaryzują się z postulatami Wybrzeża. Nie dopuszczają oni przedstawicieli dyrekcji i Komitetu Fabrycznego PZPR do rozmów. Wysuwają zarzut, że Rząd działa opieszale".

Komitet Strajkowy Huty "Warszawa" wysunął trzy postulaty polityczne: zalegalizowanie Wolnych Związków Zawodowych, wolność słowa w środkach masowego przekazu i prawo do strajku.

31 sierpnia, za zgodą prymasa Stefana Wyszyńskiego, nikomu wówczas nieznany ksiądz Jerzy Popiełuszko dwukrotnie odprawił na terenie huty mszę św. Gdy przekraczał bramę zakładu i zbliżał się na główny plac, gdzie ustawiono prowizoryczny ołtarz, hutnicy powitali go oklaskami. Niektórzy płakali. Ksiądz Jerzy zanotował później: "Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną".  

Dalej wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. W kolejnych zakładach zaczęły powstawać Komitety Założycielskie nowych związków zawodowych. 4 września ich przedstawiciele zebrali się w Zakładach Mechanicznych "Ursus" i po wielogodzinnych obradach powołali następnego dnia rano Międzyzakładowy Komitet Założycielski Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Mazowsze". Nazwę zaproponował dziennikarz Jerzy Zieleński.

Powołane zostało również Prezydium MKZ, w skład którego weszli: January Bednarczyk, Zbigniew Bujak, Andrzej Ciechowski, Edward Głowacki, Seweryn Jaworski, Jacek Knap, Wiktor Kulerski, Stefan Lipowski, Jan Łojak, Maciej Madeyski, Jerzy Rudziński, Jerzy Stasiak, Dominik Tyburski, Andrzej Warabieda. Przygotowany został statut sporządzony przez Wiesława Chrzanowskiego i Jana Olszewskiego.

W stolicy zaczęło działać kilka punktów informacyjno-konsultacyjnych, w których mogły się rejestrować nowo powstające zakładowe komitety założycielskie oraz gdzie udzielano informacji dotyczących procedur zakładania nowych związków w zakładach pracy i instytucjach. Funkcjonowały one w pomieszczeniach Klubu Inteligencji Katolickiej przy ul. Kopernika 34, w prywatnych mieszkaniach przy ul. Hożej i Bednarskiej 9 (kierowany przez Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego) oraz dla nauczycieli w siedzibie Towarzystwa Wolnej Wszechnicy Polskiej przy ul. Okólnik 11.

W początkach września zebrania MKZ odbywały się w mieszkaniu Urszuli Kurmanowskiej przy ul. Hożej 42 m. 5.

Janusz Onyszkiewicz zapamiętał to miejsce następująco: "Siedziba mieściła się w mocno zapuszczonej, starej czynszowej kamienicy. Pamiętam, wchodziło się przez skrzypiącą klatkę schodową z bardzo wydeptanymi schodami. Wejście z korytarza prowadziło prosto do kuchni. Było to dwupokojowe mieszkanie w oficynie, które dwie starsze panie oddały dla potrzeb Mazowsza, same zamykając się w jednym z dwóch pokoi. Więc mieliśmy do dyspozycji kuchnię, długi przedpokój i wreszcie pokój, w którym pamiętam, stała taka duża palma oraz wielkie, ciężkie meble".

Struktury NSZZ "Mazowsze" tworzyły się spontanicznie, co sprawiało wrażenie pewnego chaosu. Z drugiej jednak strony, z uwagi na warszawską specyfikę, związek mógł liczyć na pomoc licznego środowiska eksperckiego i intelektualnego. Do prac w nowym związku włączyli się m.in. doradcy strajku w Stoczni Gdańskiej.

Na tle innych tworzących się regionów sprawiało to i tak wrażenie sporej sprawności organizacyjnej i było czynnikiem, który przyciągał inicjatorów związku z sąsiednich województw: bialsko-podlaskiego, ciechanowskiego, łomżyńskiego, ostrołęckiego, siedleckiego i skierniewickiego. Region Mazowsze stał się w ten sposób później największym spośród wszystkich regionów "Solidarności" i drugim pod względem liczby członków.

W pierwszych tygodniach września władze komunistyczne nie miały jeszcze spójnej strategii działania wobec nowych związków zawodowych. Najważniejszym zadaniem stało się niedopuszczenie do tego "aby wpływ na nowe związki zdobyli ludzie o orientacji antysocjalistycznej". Według "Biuletynu Informacyjnego" działania władz różnych szczebli polegały na tym, by: "nie dopuścić do powstania koła związkowego, ograniczyć liczbę jego członków, a jeśli już nic nie da się zrobić, to przynajmniej utrudniać życie".

Stosowano cały arsenał działań wobec działaczy, w tym: legitymowanie przed puntami konsultacyjnymi, telefony z pogróżkami, dorysowywanie na plakatach gwiazd Syjonu i swastyk, zatrzymywanie osób rozklejających plakaty i ich zrywanie, straszenie utratą wszystkich świadczeń związkowych. Dyrekcje zakładów pracy odmawiały przydziału pomieszczeń na działalność związkową, dostępu do zakładowych radiowęzłów i poligrafii. Wszystkie utrudnienia okazały się jednak nieskuteczne. Liczba członków związku rosła lawinowo.

O przyszłości Związku w skali kraju miał zadecydować zjazd przedstawicieli Międzyzakładowych Komitetów Założycielskich w Gdańsku w dniu 17 września 1980 roku. Delegaci zdecydowali o utworzeniu jednej ogólnopolskiej struktury w oparciu o statut opracowany przez Wiesława Chrzanowskiego i Jana Olszewskiego. Stało się to pomimo protestu części doradców, m.in. Tadeusza Mazowieckiego, który stwierdził, że "władza tego nie zaakceptuje, bo taki związek byłby zbyt wielką siłą, a w perspektywie wejścia z nią w konflikt zbyt groźne, by władza mogła zgodzić się na jego powstanie". Związek tego dnia uzyskał ponadto nazwę: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność".

20 września 1980 r. Prezydium MKZ "Mazowsze" podjął decyzję o przekształceniu się w NSZZ "Solidarność". Związek w Regionie Mazowsze liczył w tym momencie 90 organizacji zakładowych i kilkadziesiąt tysięcy członków.

W 47 największych zakładach pracy w samej stolicy do NSZZ "Solidarność" należała już większość pracowników. Tak więc w Zakładach Mechanicznych "Ursus" i Hucie "Warszawa" członkami Związku było już około 70 proc. pracowników, a w Fabryce Samochodów Osobowych 63 proc.

Region Mazowsze NSZZ "Solidarność" rozpoczynał od tej chwili swoją własną, burzliwą i trwającą do dziś historię.

Włodzimierz Domagalski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NSZZ 'Solidarność'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy