Kto chce być wolny… Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość

„Przeszło 5 lat walczyła Polska Podziemna – trzon Narodu – o pełną wolność i niezawisłość opierając się wyniszczającej okupacji niemieckiej. Zbrojne ramię Polskiego Państwa Podziemnego – Armia Krajowa w walce tej szczególnie dotkliwe poniosła ofiary, ofiary, które duchowych jej spadkobierców zobowiązują do dalszej, uporczywej walki nad realizacją ideału, który przyświecał naszym poległym towarzyszom broni” – pisali założyciele Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Był wrzesień 1945 r. Polskie kresy od niemal dwóch lat poddawane były akcji depolonizacyjnej i scalane z resztą imperium sowieckiego. Od ponad roku nad zajętymi przez Armię Czerwoną pozostałymi terenami kraju władzę sprawowała uzurpatorska administracja komunistyczna. Legalne struktury Polskiego Państwa Podziemnego były bezwzględnie zwalczane przez Sowietów i rodzimych komunistów.

W sowieckiej niby-Polsce

Trzy miesiące wcześniej w Moskwie w pokazowym procesie skazano szesnastu przedstawicieli Polski Podziemnej z Delegatem na Kraj i wicepremierem Rządu RP na Uchodźstwie Janem Stanisławem Jankowskim oraz zwierzchnikiem sił zbrojnych w konspiracji gen. Leopoldem Okulickim "Niedźwiadkiem". Tych dwóch nie wyszło żywych z sowieckiej niewoli. Równolegle powołano w Moskwie tak zwany Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, w którym znalazł się ludowiec Stanisław Mikołajczyk, nie posiadający jednak realnego wpływu na zdominowany przez komunistów gabinet.

Reklama

Działający pod kuratelą sowiecką rząd zyskał wkrótce po powołaniu, uznanie na arenie międzynarodowej. Doprowadziło to do rozwiązania Polskiego Państwa Podziemnego. Oficerowie, którzy dotąd sprawowali kierownicze funkcje w jego pionie zbrojnym - Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj - podjęli decyzję o dalszej działalności konspiracyjnej. Z początkiem września 1945 r. powołali Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość".

W zmienionej sytuacji geopolitycznej uznali, że drogą zbrojną nie da się wywalczyć niepodległości. Trzeba by bowiem nie tylko rozbić komunistyczny aparat "ludowej" Polski, ale także pokonać sowieckie imperium... Odwołując się do postanowień wielkich mocarstw poczynionych w lutym 1945 r. w czasie konferencji w Jałcie na Krymie nawoływali: "Wyborów sfałszować nie damy!!! Do wspólnej walki o uczciwe wybory powszechne wzywamy wszystkich prawdziwych demokratów polskich". Uznawali więc, że jedyną szansą na przywrócenie Polsce suwerenności i zrzucenie komunistycznego jarzma jest zwycięstwo w wyborach, które miały być przeprowadzone na mocy postanowień jałtańskich. Dla wszystkich sił działających jawnie i w konspiracji w Polsce było jasne, że komuniści nie są w stanie w nich zwyciężyć, będą więc musieli je sfałszować. Nie dopuszczenie do tego stało się celem działania licznych ośrodków niepodległościowych. Największą z działających w konspiracji sił stał się WiN.

Polityka i walka zbrojna

Początkowo na czele WiN stanął kierujący Delegaturą Sił Zbrojnych na Kraj płk Jan Rzepecki "Ożóg". Był przekonany, że losy Polski zdecydują się w kraju, dlatego zerwał łączność z uchodźstwem. Dążył także do "rozładowania lasów", czyli demobilizacji oddziałów zbrojnych, które dotąd działały w ramach DSZ - a wiele z nich wcześniej także w Armii Krajowej.

Z założenia WiN miał być bowiem organizacją o charakterze politycznym, a nie zbrojnym. Dlatego między innymi - choć jej założycielami byli dyplomowani oficerowie przedwojenni, pełniący w czasie wojny wysokie funkcje w AK - zrezygnowano z używania stopni wojskowych, a "komendy" zostały zastąpione przez "zarządy". Zakładano, że celem WiN będzie skoncentrowanie się na aktywności propagandowej przed mającymi nadejść wyborami, a także aktywności wywiadowczej pozwalającej lepiej zrozumieć mechanizmy instalowania w Polsce zależnej od Sowietów władzy i schematy jej działania.

Funkcjonowanie pionu zbrojnego miało być ograniczone do działań samoobrony i ochrony działaczy WiN przed sowieckim NKWD i rodzimą bezpieką. Rzeczywistość rychło jednak zweryfikowała te rachuby, a nasilające się represje powodowały, że nawet zdemobilizowani żołnierze podziemnego wojska zagrożeni aresztowaniem wracali "do lasu". Najsilniejsze były oddziały WiN na wschodniej ścianie Polski, a cywilny charakter organizacji udało się wprowadzić jedynie na terenie Małopolski i części Śląska.

Z końcem 1945 r. w oddziałach WiN walczyło wciąż ok. 7 tys. partyzantów. To między innymi dzięki nim udało się opóźnić proces sowietyzacji Polski i uprzedmiotowiania społeczeństwa. To ich zasługą było to, że jeszcze w 1946 r. komuniści sprawowali realną władzę tylko w dużych miastach. "Polska gminna", a w niektórych wypadkach także powiatowa była wolna od niszczących wpływów komunistycznych. W raportach administracji ze wschodniej i południowej części kraju podkreślano, że na wsiach to działacze PPR działają w konspiracji, bojąc się ujawniać sąsiadom jaką partię wspierają...

By czoła nie zniżyć…

Rzepecki został aresztowany szybko, bo już w listopadzie 1945 r. Stał się ofiarą ubeckiej gry, i ufając składanym mu obietnicom ujawnił część siatki WiN, sądząc, że zapewnia tym sposobem bezpieczeństwo swym podwładnym. Jedną ze zdekonspirowanych osób, która przed aresztowaniem salwowała się ucieczką przez okno był płk Franciszek Niepokólczycki ps. "Halny", który wkrótce stanął na czele II Zarządu Głównego WiN. Za jego prezesury Zrzeszenie przeżyło największy rozwój organizacyjny. Płk Niepokólczycki ponownie nawiązał kontakt z władzami polskimi działającymi na uchodźstwie, powołał także Delegaturę Zagraniczną WiN. Jego wysłannicy uczestniczyli w powołaniu Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Demokratycznych Polski Podziemnej. Za jego prezesury zrealizowano także akcję "O" - czyli "Odpluskwianie". Jej obiektem stali się między innymi reprezentanci nowej władzy, do których konspiratorzy wysyłali "ulotki pręgierzowe" ukazujące kolaborantów systemu komunistycznego jako zdrajców Narodu. Natomiast w miejscach kaźni rozlepiano z kolei ulotki "Miejsce uświęcone męczeńską krwią Polaków walczących o wolność". Prężnie działał pion wywiadu w postaci niezależnej siatki Brygad Wywiadowczych. 

Niepokólczycki "wpadł" w październiku 1946 r. Następnie, na krótko, powstał III Zarząd Główny, którego prezesem był Wincenty Kwieciński ps. "Głóg". Został on jednak ujęty już w styczniu 1947 r. - w konsekwencji zdrady jednego z najbliższych współpracowników. Ostatni Zarząd Główny utworzył Łukasz Ciepliński ps. "Ostrowski". Okres działania IV Zarządu był heroiczną próbą odbudowania organizacji rozbitej aresztowaniami z przełomu 1946 i 1947 r. oraz przetrzebionej w konsekwencji wyjścia z konspiracji wielu działaczy po amnestii z lutego 1947 r. Działalność IV ZG została sparaliżowana aresztowaniem Cieplińskiego w listopadzie 1947 r.

Działacze WiN reprezentowali specyficzne pokolenia - starsi wywalczyli wolność w 1918 r., młodsi byli w II Rzeczpospolitej wychowani do wolności. Przed przywileje i osobiste korzyści potrafili postawić obowiązki i powinności wobec Ojczyzny. Nawet wtedy, gdy było już jasne, że nie ziści się przesłanie przysięgi Armii Krajowej iż "zwycięstwo będzie wam nagrodą", nie złożyli broni. Ich postawę poetycko podsumował kpt. Zdzisław Broński "Uskok", dowódca z Lubelszczyzny w wierszu inspirowanym "Maratonem" Kornela Ujejskiego:

"...kto chce być wolny i prawe ma serce

niech walczy, niech cierpi choćby w poniewierce

niech ducha pokrzepi myślą o przyszłości

niech czoła nie zniży w podłej służalczości".



Filip Musiał

--------------------------------------

Dr hab. Filip Musiał - historyk, profesor Akademii Ignatianum, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, członek Zarządu Ośrodka Myśli Politycznej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wolność i Niezawisłość | PPRICE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy