22 miliony złotych dla dzieci żołnierza wyklętego?

Sąd Okręgowy w Kielcach rozpatrywał w środę sprawę o zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone przez system totalitarny Józefowi Durnodze ps. Desant i odszkodowanie dla rodziny żołnierza AK i WiN. Czwórka dzieci żołnierza wyklętego wnioskuje o 22 mln zł.

​Józef Durnoga ps. Desant jako 19-latek na początku II wojny światowej walczył po wstąpieniu do Związku Walki Zbrojnej w oddziale partyzanckim Euzebiusza Domoradzkiego "Grota". Po zjednoczeniu oddziałów Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich pod komendą Jana Piwnika ps. Ponury, został przydzielony do oddziału Mariana Świderskiego ps. Dzik. Po 1945 r. wstąpił do organizacji Wolność i Niezawisłość.

Postrzelony w obławie przez funkcjonariusza UB, w 1947 r. został osadzony w więzieniu w Kielcach. W tym samym roku wyrokiem miejscowego sądu wojskowego został skazany za na siedem lat więzienia, cztery lata pozbawienia praw publicznych i obywatelskich praw honorowych. Józef Durnoga zmarł w 1977 r. w wieku 54 lat.

Reklama

Kilka miesięcy temu na postawie tzw. ustawy rehabilitacyjnej z 1991 r. Sąd Okręgowy w Kielcach wydał postanowienie unieważniające wyrok komunistycznego sądu, co pozwoliło potomkom żołnierza starać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone ojcu.

Pełnomocnicy czwórki dzieci Durnogi w ich imieniu złożyli do kieleckiego sądu wniosek o zadośćuczynienie - łącznie ponad 21,2 mln zł, a także o odszkodowanie - w sumie ok. 870 tys. zł.

Syn opisał tortury ojca

W imieniu swoim i rodzeństwa w sprawie występował najstarszy syn nieżyjącego żołnierza, Waldemar Durnoga.

Jak zeznawał w środę w sądzie 62-latek, ojciec opowiadał mu o swoich przeżyciach z czasów wojny, a także okresu po aresztowaniu i odbywania kary.

Wg Waldemara Durnogi, jego ojciec przebywając w areszcie był torturowany podczas przesłuchań przez funkcjonariuszy UB. Podczas późniejszego odsiadywania kary w zakładzie w Sieradzu był bity, przez długi czas przebywał w karcerze wodnym. Pracował też ponad siły w obozie pracy dla więźniów w kamieniołomie - za pracę tę nie otrzymał wynagrodzenia. Durnoga szczegółowo opisał tortury, jakim był poddawany więziony ojciec.

Syn żołnierza w zeznaniach mówił też o złych warunkach bytowych w zakładach karnych, o jakich wspomniał mu ojciec - słabym jedzeniu, przepełnionych celach, złych warunkach higienicznych dla osadzonych.

Po wyjściu z więzienia Józef Durnoga, z powodu wyroku, przez cztery lata nie mógł znaleźć pracy. Gdy założył rodzinę wyjechał z Kielecczyzny na Kujawy, potem na Pomorze - był tam nachodzony przez SB, zatrzymywany przez milicję, a jako karany, był kilkakrotnie zwalniany z pracy w zakładach, w których podejmował zatrudnienie.

Wrócił razem z rodziną na Kielecczyznę, gdzie utrzymywał się z rolnictwa. Nie pobierał żadnej renty ani emerytury.

"Powiedział mi, żebym upomniał się o niego i jego kolegów"

Wg Waldemara Durnogi ojciec z powodu tortur jakie przeszedł w więźniu, był do końca życia schorowanym człowiekiem - cierpiał m.in. na stałe dolegliwości żołądkowe, bóle głowy, żylaki, nosił okulary z silnymi szkłami, stracił część zębów, łatwo się denerwował. Na jego ciele widoczne były blizny.

"Powiedział mi, że jakby się czasy zmieniły, to żebym upomniał się o niego i jego kolegów" - podkreślił Durnoga.

"Zarówno ustawodawca (...), my jako pełnomocnicy formułując roszczenie, otwieramy sądowi możliwość dopełnienia tej historii. Zamknięcia, zrehabilitowania i pokazania, że te wybory i decyzje, podjęte przez Józefa Durnogę, zostały w którymś momencie docenione (...) i nie były daremne" - podkreśliła pełnomocnik wnioskodawców, radca prawny Anna Bufnal.

Prokurator Lech Ozierów z Prokuratury Okręgowej w Kielcach nie oponował zadośćuczynieniu, ale kwestionował metodę wyliczenia kwoty zawartej we wniosku. Wskazał też, że kwestia odszkodowania powinna znaleźć swoje odzwierciedlenie w kwocie należnego zadośćuczynienia.

Wyrok ma być ogłoszony 18 grudnia.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy