​Bitwa warszawska: Niepodległą Polskę musieliśmy wywalczyć sami

Zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej miało podwójne znaczenie. Odradzająca się Polska nie tylko odparła barbarzyński najazd Armii Czerwonej, ale - co podwaja wartość tego czynu - dokonała tego praktycznie sama. Gdy Wielka Brytania zdradziecko handlowała z bolszewikami Polską, Stany Zjednoczone zobojętniły się polityką izolacjonizmu, Francja nie miała energii na kolejny wysiłek, a Litwa, Niemcy czy Czechosłowacja wręcz trzymały kciuki za sukces czerwonoarmistów, Polska skrajnym wysiłkiem odparła najazd, przy okazji najprawdopodobniej ratując Europę przed komunistyczną zarazą. O tym, jak bardzo osamotnieni byliśmy latem 1920 roku, Interia rozmawiała z doktorem Jarosławem Szarkiem, autorem książki "1920. Prawdziwy Cud nad Wisłą. Przebudzenie Polaków".

Artur Wróblewski, Interia: Cytowany w Pana książce Stanisław Posner w liście do Józefa Piłsudskiego napisał, że "cały świat mamy przeciw sobie". Czy był to nieszczęśliwy zbieg zmiany prądów w polityce zagranicznej mocarstw zachodnich, że nawet przychylna Polsce Francja odwróciła się od nas, dając nikłą pomoc, czy problem leżał gdzie indziej? Czy to przekleństwo Polski, że zawsze walczymy sami? Czy może po prostu zawiodła polska dyplomacja, która nie potrafiła przekonać Zachodu o powadze sytuacji?

Doktor Jarosław Szarek: - Po II wojnie światowej słynna arystokratka Maria Tarnowska (jest uwieczniona na zdjęciach podczas rozmów kapitulacyjnych w czasie Powstania Warszawskiego), przez całe życie obecna na dyplomatycznych salonach, która poświeciła się sprawie polskiej i służbie drugiemu człowiekowi postawiła pytanie, co jest powodem, że nasi sąsiedzi, mimo ogromnych różnic, w jednej kwestii zawsze są zgodni: "Polska nie ma prawa do niepodległości" i aby to urzeczywistnić nie powstrzymuje ich to przed największymi zbrodniami.

Reklama

- Pytała dalej, cóż jest takiego w tej obłąkańczej pasji unicestwienia Polski i odpowiadała: "To była i jest walka przeciwko duchowej sile polskiego narodu i jego potrzebie wolności", a tę siłę czerpiemy z chrześcijaństwa.

- O taką Polskę walczyliśmy w 1920 roku i to wbrew wielu, którzy nie chcieli, aby takie państwo istniało w tym miejscu Europy.

- Nie można absolutnie mówić, że naszym przekleństwem jest samotna walka, przecież jej wartość, że powtórzę za profesorem Henrykiem Elzenbergiem "nie tkwi w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wartościach tej sprawy".

- Opuścili nas możni tego świata, ale byliśmy w dobrym towarzystwie - narodów pragnących wolności - piszę o tym w książce. Co do Francji, ta przeżyła tak krwawą łaźnię podczas I wojny światowej, że nie była zdolna do czynu, co potwierdziło się jeszcze w 1940 roku. Przecież polska dyplomacja dopiero się tworzyła i to dopiero od kilkunastu miesięcy, tak jak i całe państwo, a jednocześnie prowadziliśmy wojnę na kilku frontach. Właśnie o tym tytanicznym wysiłku, który podjęli nasi przodkowie, jest moja książka.

Najbardziej bulwersujący był zdradziecki stosunek Wielkiej Brytanii do Polski. Skąd wynikało zupełne odwrócenie się plecami do nas gabinetu Lloyda George’a, który dosłownie na oczach polskich dyplomatów, flirtował z sowieckimi komisarzami? Dlaczego Polska była traktowana jak malutki i nic nieznaczący naród gdzieś na obrzeżach cywilizacji?

- W tej kwestii odsyłam do wyjątkowej książki prof. Andrzeja Nowaka "Pierwsza zdrada Zachodu", który przewertował niejedno brytyjskie archiwum.

- Przecież Wielka Brytania nie tyle flirtowała z Włodzimierzem Leninem, ale za ociekające krwią rosyjskie złoto oddała się całkowicie bolszewickim komisarzom, mającym ręce po łokcie w niej unurzane. Ten kupiecki naród, który nie cofnął się przed żadną zbrodnią kolonizując pół świata, wymyślając obozy koncentracyjne, eugenikę, traktował tak wszystkich. Wieki kolonialnej polityki, gdy w Londynie decydowano o losie całych narodów odległych o tysiące kilometrów, nigdy nie pytając ich o zdanie, nawet nie dopuszczając do myśli, że mogą je mieć, pozostawiły swój spadek.

- Nie brakowało więc i takich, którzy w ten sposób patrzyli na Polskę - państwo leżące gdzieś na wschodzie i jeszcze nieszczęśliwie między Niemcami i Rosją, z którym tylko są problemy, a więc może lepiej, żeby ten kłopot zostawić jej sąsiadom, a oni zapewnią "porządek". Brytyjski ambasador w Warszawie przekonywał, że Polska nie jest "nowym narodem", że odegraliśmy w przeszłości istotne znacznie, mamy tego świadomość, że jesteśmy dumni, ale takie poglądy w Londynie były rzadkością.

Przeciwko Polsce były nie tylko zagraniczne rządy, ale też i obywatele niemieccy czy brytyjscy. Mówię tu o blokowaniu transportów z bronią i zaopatrzeniem dla polskiej armii. Jak wielki był stopień tych blokad?

- Bolszewicka propaganda była niezwykle skuteczna, jak w ogóle rosyjska propaganda i to się nie zmienia bez względu na to czy krajem tym rządzą carowie, genseki czy Władimir Putin.

- Trudno się dziwić, że po 1917 roku uległa jej lewicowa inteligencja czy robotnicy w wielu krajach, którzy wsparli bolszewików. Transport przez Niemcy i Czechy okazał się praktycznie niemożliwy. Niemcy zablokowali Gdańsk, tę blokadę udało się przełamać dzięki temu, że kupiliśmy barki i na nie na morzu Kaszubi przeładowywali broń ze statków nie zawijających do portu. Następnie barki płynęły Wisłą do Tczewa i tam z kolei czekały już wagony kolejowe.

Sytuacji międzynarodowej Polski nie poprawiał fakt prezentowania Polaków jako antysemitów. Czy te fałszywe doniesienia bardzo nam zaszkodziły?

- Antysemicka pałka jest niezawodnie stosowana wobec Polski od lat, podobnie było już w czasie Powstania Styczniowego, tak jest i dzisiaj, przykre jest to, iż znajduje się tylu rodzimych pałkarzy.

- Posner, którego Pan cytuje podaje przykłady jak "wiadomości ze źródeł żydowskich" o nie mających miejsca "pogromach", (a już samo to słowo charakterystyczne dla rosyjskiej, policyjnej praktyki wywierało odpowiednie wrażenie), były "przerabiane i wyolbrzymiane w biurach prasowych żydowskich w Kopenhadze, Sztokholmie, Hadze, w biurach prasowych niemieckich Berlina; w biurach czeskich w Pradze, w biurach bolszewickich we Wiedniu, Pradze - otrzymamy całą sieć kanałów pracujących bez przerwy i urabiających opinię publiczną Zachodu w kierunku antypolskim z umiejętnością i talentem, którym my nie wiele przeciwstawić umiemy". A Posnera o niechęć do Żydów nie można posądzić, natomiast ich sympatia i wsparcie dla bolszewizmu jest powszechnie znane, tylko że mówienie o tym jest uznawane za antysemityzm.

- Odsyłam do wspomnień generała Józefa  Hallera, który gdy po wojnie przybył do USA, pierwsze pytanie jakie mu zadano dotyczyło niechęci jego żołnierzy do Żydów. Wtedy zaprosił żydowskich dziennikarzy na oddzielną konferencję prasową, po której go przepraszali i tłumaczyli się, że takie mieli informacje.

Jak w 1920 roku Polacy odbierali lodowatą obojętność czy nawet wrogość mocarstw europejskich w czasie wojny z bolszewikami?

- Co do Lloyda Georga nie miano żadnych złudzeń, Francję niemalże kochano, ale chyba nie uświadamiano sobie, że niewiele może, posyłała jednak broń.

- Wielkie nadzieje wiązano ze Stanami Zjednoczonymi, które jednak wycofały się z Europy, ale to ten kraj udzielił nam wtedy największej pomocy gospodarczej, charytatywnej i co najważniejsze, w kilka lat umorzył udzielone kredyty. Trzeba też pamiętać o symbolicznej obecności wojskowej w postaci Eskadry Kościuszkowskiej.

- Szokiem było potraktowanie nas na konferencji w Spa, oddanie Czechom Zaolzia, nie przełożenie terminu plebiscytów na Powiślu, Warmii i Mazurach i to wszystko w momencie, gdy cały nasz wysiłek był skierowany na odparcie bolszewików. Ale dzięki temu zrozumieliśmy, że jeżeli chcemy niepodległej Polski, to musimy ją wywalczyć sami, zdobyć się na poświęcenie i wysiłek, i na nikogo nie rachować. W tym miejscu Europy rację bytu ma tylko wielka Polska, nawet nie obszarem, ale wolą i duchem swych mieszkańców. Taka Polska zwyciężyła w 1920 roku.

Na koniec pytanie czysto hipotetyczne. Gdyby pod Warszawą bolszewicy przełamali polską obronę, to jak Wielka Brytania, Francja i Włochy - największe europejskie mocarstwa ententy - zareagowałyby na dalszy marsz Armii Czerwonej?

- Myślę, że bolszewicka Rosja graniczyłaby z Niemcami, a jeżeli państwa wymienione  tylko zdecydowały by się na walkę, to bolszewizm nie miał żadnych szans, przecież do jego rozbicia była wtedy zdolna sama Polska, jeżeli tylko otrzymałybyśmy dostateczną ilość broni, której wtedy sami nie produkowaliśmy, bo nie mieliśmy fabryk.

- Nikomu tak źle nie życzę, ale można sobie wyobrazić, jak wyglądałaby choć krótka bolszewicka okupacja Zachodu: gdyby ich robotnicy zaznali śmiertelnego głodu, a niejeden pożyteczny idiota z Sorbony czy Oxfordu skończyłby z kulą w potylicy, nie wspominając o brytyjskich oficerach, gdyby pałac zblazowanego arystokraty zamieniono na kloakę, podobnie jak choćby włoskie kościoły, a blade Angielki zgwałciłby oddział matrosów, gasząc na ich ciałach papierosy, to może coś by zrozumieli.

- Na szczęście dzięki Polakom uniknęli tego zbrodniczego doświadczenia, ale polityka nie zna wdzięczności i ćwierć wieku później zapłacili nam Teheranem i Jałtą.

------------------

Dr Jarosław Szarek jest autorem książki "1920. Prawdziwy Cud nad Wisłą. Przebudzenie Polaków" (Wydawnictwo AA, Kraków 2015)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy