Czym był komunizm?

​Ponad dwadzieścia lat po upadku Związku Sowieckiego pytanie zadawane przez ostatnie 80. lat dwudziestego wieku, czym było zjawisko komunizmu wciąż pozostaje aktualne. Nadal zachowują swoją wagę dwie odmienne interpretację.

Zwolennicy jednej uważają, że Związek Sowiecki był jedynie zradykalizowaną wersją rosyjskiego imperializmu. Podkreślają, że nie było jakościowej różnicy pomiędzy caratem, a komunistycznym reżimem w Rosji; można - ich zdaniem - wskazywać jedynie na różnice ilościowe (tj. stosowanie terroru na szerszą niż wcześniej skalę). Ideologia socjalistyczna w tym ujęciu była tylko instrumentem wzmocnienia potęgi rosyjskiego państwa, a hasła internacjonalizmu były chytrym użyciem tzw. soft power w celu powiększania obszaru wpływów.

Reklama

To ujęcie można trafnie streścić tytułem książki Jana Kucharzewskiego "Od białego do czerwonego caratu". Alain Besançon zauważył, że takie spojrzenie jest polską specjalnością, co zapewne wynika z nałożenia się szablonów dwóch doświadczeń politycznego zniewolenia (zaborów i PRL-u.). Należy pamiętać jednak, że doświadczenie, które pomaga na poziomie praktycznym wyrobić właściwe intuicyjne instynkty i obyczaje polityczne wspólnoty, nie zawsze (albo rzadko kiedy) ma bezpośrednie przełożenie na precyzję ujęcia teoretycznego. Czym innym jest perspektywa partykularnej racji stanu (obszar politycznej praktyki), a czym innym aspirujące do bezstronności ujęcie akademickie.

W opozycji do tego ujęcia sformułowano tezę, że komunizm sowiecki był czymś więcej. Nie tyle przejawem unowocześnionej tradycji imperium carskiego, co politycznym eksperymentem wykraczającym poza dotychczasowe doświadczenie ludzkości. Dlatego w opisie tego zjawiska nie można używać instrumentów i języka dotychczasowej analizy politycznej. Stąd nie przypadkiem jeden z prekursorów sowietologii Marian Zdziechowski sięgał po argumentację z obszaru teologii, a jego spadkobierca Józef Mackiewicz wskazywał na obszar etyczny (a nie polityczny) jako kluczowy w rozumieniu sowietów i walki z nimi.

Stąd wedle obu przywołanych wileńskich autorów w stosunku do Rosji sowieckiej nie można zastosować wskazań realizmu politycznego. Jedyną postawą jest opór, który wynika nie tyle z przynależności do takiej a nie innej wspólnoty politycznej, ale z faktu bycia człowiekiem. Zagrożenie komunizmem było równie ważne dla Polaka, jak i przedstawiciela każdej innej narodowości, nawet jeśli nie pozostawała ona w bezpośrednim zainteresowaniu złowrogiego Imperium. Dlatego internacjonalistyczny komunizm nie był tylko instrumentem polityki zagranicznej ZSRR, ale był wręcz istotą zagadnienia. Nie chodziło bowiem o walkę z tradycyjnie rozumianym zagrożeniem zewnętrznym, ale o egzystencjalne zagrożenie  człowieka - Europejczyka.

O ile pierwsza szkoła analizy sprowadza problem komunizm do obszaru rosjoznawstwa, gubiąc wiele ze specyfiki zjawiska; o tyle druga umożliwia badania sowietologiczne. Ujęcie drugie jest moimi zdaniem o tyle ważne, że  uwzględnia nie tylko partykularny wymiar doświadczenia, ale również wymiar powszechny. Nie można zapominać, iż ZSRR był pierwszym i najdłużej trwającym eksperymentem totalitarnym w dziejach ludzkości. Stąd analiza nie tyle materialnych, co formalnych relacji państwa (korporacji biurokratycznej) i jednostki wciąż stanowi niezwykle aktualne doświadczenie, które winno być uwzględnione we współczesnych naukach politycznych.

Skoro sowiecki komunizm nie był kolejną przepoczwarzającą się chimerą rosyjskiej "woli mocy"; swoistym "dominem" w imperialnej sztafecie pokoleń od Piotra I do Putnia, to czym on w takim razie był?

Komunizm był marzeniem, iluzją, snem. Nie można zapominać, że ta utopia była wyśniona na Europie Zachodniej i wynikała bezpośrednio z post-oświeceniowej tradycji europejskiej. Było to marzenie, które polegało na wierze w to, że egzystencjalny problem zła ludzkiego można rozwiązać za pomocą instytucji politycznych; że wszelka niesprawiedliwość jest wynikiem nieracjonalnej form władzy i marnotrawnego systemu dystrybucji własności.

Ta iluzja była wzmocniona wiarą nie tylko w moc człowieka, ale w dialektyczną konieczność historyczną - która będąc zsekularyzowaną formą chrześcijańskiej Opatrzności dawała quasi-religijną ufność i przekonanie o monopolu na prawdę.

Nie można zapominać, że komunizm poruszył w człowieku tęsknotę i piękne marzenie o spełnieniu. Jednak ten Lucyferyczny - radykalnie humanistyczny, projekt miast doczesnego raju, zbudował doczesne piekło. "Skok do królestwa wolności ", będący w istocie skokiem samobójczym, przyjął taki a nie inny obrót, gdyż nie uwzględnił oporu empirycznego świata wobec ideału. Tymi łącznikami pomiędzy światem realnym a światem idealnym miały być przemoc i manipulacja. Brodząc we krwi i w kłamstwie "świetlisto-czerwony rydwan"  utknął w rzeczywistości. Pytanie, czy realność była zbyt mocna czy "rydwan" zbyt kiepski, pozostaje wciąż otwarte i dyskutowane (acz niekoniecznie w tym kontekście, patrz korespondencja Straussa i Kojeva). I prawdopodobnie jest najważniejszym pytaniem stojącym przed współczesnym człowiekiem.

Komunizm w Rosji pojawił się przypadkiem, był wynikiem zbiegu pewnych okoliczności. W perspektywie marksistowskiej, Rosja - jako kraj bez proletariatu - nie była brana pod uwagę w rachubach rewolucyjnych. Człowiekiem, który zdaniem wielu ortodoksyjnych marksistów, wykrzywił dziedzictwo Marksa m.in. w tym aspekcie był Lenin. Nie był on ideologiem, ale technikiem rewolucji. Pragnął zrobić rewolucję i szukał najsłabszego ogniwa w obozie państw burżuazyjnych; tym państwem była rozsypująca się Rosja. Miała być ona wedle bolszewików jedynie politycznym punktem oparcia do rewolucji ogólnoeuropejskiej. Po zwycięstwie komunizmu stolicą proletariatu nie miała być Moskwa, ale Berlin. Stąd imperializm sowiecki był zawsze ekspansją nie Rosji, ale rewolucji.

Należy pamiętać, że istotą taktyki leninowskiej była elastyczność. Lenin podnosił w imię skuteczności hasła sprzeczne z ortodoksją marksistowską. W celu poszukiwania tymczasowych sojuszników, wspierał idee samostanowienia narodu czy parcelacji ziemi (czym narażał się na krytykę m.in. polskich komunistów).

Rewolucja bez władzy jest mrzonką i frazesem, stąd pierwszym i najważniejszym celem bolszewików było utrzymanie władzy, a potem reforma społeczeństwa. Oba cele w praktyce były realizowane równocześnie. W chwili jednak zagrożenia lub niepewności władzy, tolerowano odstępstwa ideologiczne (np. polityka wyznaniowa w Polsce, NEP, czy dowartościowanie rosyjskiego patriotyzmu w czasie wojny ojczyźnianej). Te strategiczne działania wsteczne były dezinformacją przeciwników i doraźnych sojuszników.

Wedle potrzeb komuniści potrafili być mniej lub bardziej narodowi; mniej lub bardziej demokratyczni; mniej lub bardziej tolerancyjni religijnie. Komunizm oprócz tego, że był niebezpiecznym marzeniem, był również techniką władzy. Syntezą ekstremalnej utopii i złowrogo genialnej mocy.

Maciej Zakrzewski

Zapraszamy na spotkanie Krakowskiej Loży Historii Współczesnej 18 czerwca 2014 r.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy