"Do 1947 roku komuniści skupili się na walce z podziemiem zbrojnym"

Do 1947 r. aktywność bezpieki była ukierunkowana na zwalczanie ludzi, którzy rozpoczęli działalność w okresie okupacji niemieckiej, a potem ją kontynuowali - powiedział prof. Kazimierz Krajewski podczas sympozjum IPN poświęconego działaniom zbrojnym podziemia antykomunistycznego.

W Przystanku Historia w Warszawie odbyła się konferencja naukowa "Walka zbrojna w programach organizacji podziemia niepodległościowego po 1944". Badacze dziejów Żołnierzy Niezłomnych omawiali różne koncepcje działań partyzanckich w latach 1944-1956. W referatach omówiono różne kategorie akcji zbrojnych - uwalnianie więźniów, walki z siłami sowieckimi i komunistycznymi, akcje ekspropriacyjne, zaopatrzeniowe, rozbrojeniowe i likwidacyjne.

Ważnym elementem działań podziemia było również utrzymanie porządku publicznego, zwalczanie przestępczości pospolitej i utrzymanie dyscypliny społecznej. Część z nich miało na celu również zapobieganie rozwojowi patologii we własnych szeregach.

Reklama

Jak zauważył dr Dawid Golik z krakowskiego oddziału IPN, wiele z elementów taktyki oddziałów podziemia było zgodnych z założeniami wydawanych w międzywojniu instrukcji i podręczników tworzonych przez teoretyków wojskowości. Zwracano w nich uwagę na konieczność zapewnienia oddziałowi wysokiej mobilności oraz ograniczenia do minimum taborów. Zgodna z tymi założeniami była również częsta rezygnacja z rozbudowanych leśnych obozów oraz pozostawania przez dłuższy czas w jednym rejonie. Jak zauważył historyk, ważnym elementem tej taktyki było również takie prowadzenie działań wojskowych, aby nie zagrażały lokalnej ludności, między innymi poprzez zorganizowanie przez okupantów działań odwetowych.

"Partyzantka antykomunistyczna była najbardziej jaskrawym elementem polskiego sprzeciwu wobec dominacji sowieckiej" - powiedział dr Dawid Golik. W tym kontekście podkreślił, że wiele działań formacji niepodległościowych po 1944 r. należy rozpatrywać nie tylko w kontekście wojskowym, ale także oddziaływania na lokalne wspólnoty. Zgodnie z zasadami działań partyzanckich oraz z powodu ogromnej przewagi przeciwnika oddziały powinny dążyć do unikania otwartego starcia. Tak było między innymi w opisywanym przez dr Golika starciu z NKWD po Surkontami, gdzie w sierpniu 1944 r. oddział mjr. Macieja Kalenkiewicza "Kotwicza" przez kilka godzin walczył z przeważającymi oddziałami sowieckimi. Bitwa stała się symbolem i swoistym otwarciem powstania antykomunistycznego trwającego do 1956 r. "Bitwę tę należy oceniać również biorąc pod uwagę jej znaczenie symboliczne oraz poświęcenie mjr. Kalenkiewicza" - podkreślił historyk.

Zdaniem dr. Golika już samo istnienie silnych oddziałów partyzanckich miało ogromną wartość, ponieważ w dużej mierze paraliżowało instalowanie się władz komunistycznych na terenie danego powiatu lub części województwa. "Była to przestroga dla komunistów i swego rodzaju drogowskaz dla miejscowej społeczności" - podkreślił badacz.

Wyrazem bezradności polskich komunistów w latach 1944-1946 r. było, zdaniem dr Golika, powołanie silnych grup operacyjnych złożonych z NKWD, KBW, MO i LWP, których celem było zwalczanie oddziałów podziemia. Ich dowódcy przykładali szczególną wagę do atakowania leśnych obozowisk oraz organizowania wielkich obław na nawet najmniejsze oddziały partyzanckie. Przewaga komunistów sprawiała, że najdoskonalszą formą działań zbrojnych były uderzenia prewencyjne i zasadzki. "Ich stosowanie sprawiało, że działania partyzantki antykomunistycznej były w wielu okresach bardzo skuteczne" - podkreślił dr Golik.

Na morale konspiracji antykomunistycznej wpływały nie tylko wspomniane przez dr. Golika duże bitwy partyzanckie, ale również opisywane przez prof. Kazimierza Krajewskiego akcje odbijania żołnierzy podziemia więzionych w komendach MO, siedzibach bezpieki, szpitalach, dużych więzieniach nadzorowanych przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego oraz obozach NKWD lub przewożonych transportami samochodowymi lub kolejowymi. Podczas największych akcji przeprowadzanych w latach 1945-1946 uwalniano nawet kilkuset więźniów. Ze względu na dużą liczbę strażników często posługiwano się podstępem, między innymi podszywano się pod żołnierzy LWP lub KBW.

Często tego rodzaju akcje miały jednocześnie charakter zaopatrzeniowy. Niektóre z ataków na większe więzienia zamieniały się w znaczące starcia zbrojne. W ich trakcie likwidowano najbardziej szkodliwych funkcjonariuszy bezpieki lub tych, którzy w trakcie uwalniania więźniów przystępowali do ich rozstrzeliwania. Jak zauważył badacz podziemia antykomunistycznego, skala akcji uwalniania więźniów była znacznie większa, niż w okresie okupacji niemieckiej. "Do końca 1946 r. we wszystkich tego rodzaju akcjach uwolniono około 5 tysięcy ludzi" - podkreślił prof. Krajewski.

Do akcji zbrojnych podziemia zalicza się również tzw. akcje likwidacyjne. Zdaniem dr. Bartłomieja Szyprowskiego wydawanie decyzji o wykonaniu wyroku na konfidentach i funkcjonariuszach komunistycznych było znacznie trudniejsze, niż w czasie okupacji niemieckiej, ponieważ po 1945  r. nie istniały podziemne struktury sądownicze. "W czasie wojny, podobnie jak pod okupacją sowiecką, celem było zażegnanie niebezpieczeństwa, a nie prowadzenie dokładnego śledztwa" - podkreślił historyk.

Po 1945 r. decyzje o przeprowadzeniu likwidacji spadała na dowódcę oddziału, który operował w danym regionie. Stąd wynikało stosowanie różnego rodzaju "zabezpieczeń", które ograniczały ryzyko pomyłki przy wydaniu decyzji o wykonaniu wyroku śmierci. Jednym z najważniejszych było wysyłanie żądań zaprzestania działalności komunistycznej. Stosowano również inne kary, takie jak chłosta. "Dowódcy wychodzili z założenia, że karę śmierci należy stosować bardzo oszczędnie. Podwładni mogli również odmówić wykonania wyroku, jeśli uważali, że decyzja ta opiera się na niewystarczających dowodach" - podkreślił dr Szyprowski.

Prowadzenie szeroko zakrojonych działań partyzanckich wymagało posiadania znaczących zasobów materiałowych i finansowych. Zdaniem prof. Piotra Niwińskiego z Uniwersytetu Gdańskiego typowe akcje o charakterze zbrojnym stanowiły około 1/3 całości aktywności oddziałów podziemia antykomunistycznego. "Logistyka i zaopatrzenie to najważniejsze elementy działalności wojskowej" - podkreślił. Jego zdaniem o wadze ekspropriacji dla działań partyzanckich świadczy między innymi fakt, że dowódcy angażowali w ich przeprowadzenie najbardziej zaufanych i cieszących się nieposzlakowaną opinią żołnierzy swoich oddziałów. "Rozliczano się z każdego zdobytego grosza i produktu" - stwierdził prof. Niwiński.

Świadectwem legalności tego rodzaju były również pozostawiane przez żołnierzy podziemia dokumenty potwierdzające przejęcie środków oraz stwierdzające, że zostaną wykorzystane na potrzeby działań niepodległościowych. "Wszystkie akcje ekspropriacyjne podzieliłem na dwa rodzaje: na żołnierza i na gangstera" - stwierdził. Ta druga metoda pozorowała działania przestępcze i były stosowane niemal wyłącznie w bankach i sklepach w miastach.

Akcje ekspropriacyjne miały na celu również osłabienie przeciwnika lub ukaranie osób wspierających komunistów. Tego rodzaju działania miały miejsce na wsi, gdy rekwizycji dokonywano wyłącznie w gospodarstwach rolników związanych z ruchem komunistycznym. Innym celem niektórych akcji było również zdobycie środków na wynagrodzenie adwokatów broniących przed sądami aresztowanych przez bezpiekę żołnierzy podziemia antykomunistycznego.

Jak dodał dr Tomasz Łabuszewski z IPN, wiele akcji ekspropriacyjnych wynikało również z trudnej do wyobrażenia dla współczesnych biedy powojennej Polski. "Nędza ludzi zaangażowanych w konspirację antykomunistyczną można zauważyć w ich wspomnieniach i pamiętnikach. Warto również dodać, że wbrew wielu twierdzeniom publicystów, celem tych akcji nie były względy osobiste, nikt z żołnierzy podziemia nie dorobił się na tej działalności" - podkreślił dr Łabuszewski.

Istotnym sposobem zdobywania broni i innych zasobów koniecznych do walki było również prowadzenie różnego typu akcji rozbrojeniowych. W odczytanym podczas konferencji wystąpieniu dr. Sławomira Poleszaka wyróżniono dwa rodzaje tego typu działań: ataki na siedziby władz i aparatu bezpieczeństwa lub "akcje w terenie". Zdaniem dr Poleszaka najczęściej stosowano ten pierwszy sposób zdobywania broni i środków, ponieważ zniszczenie posterunku MO lub lokalnej bezpieki paraliżowało działanie władz komunistycznych na danym obszarze. Liczba takich ataków była również świadectwem siły konspiracji antykomunistycznej w terenie. "Do kwietnia 1947 r. różne oddziały podziemia dokonały co najmniej 1250 ataków na posterunki" - podkreślił autor wystąpienia.

Dr Poleszak zwrócił również uwagę na różne traktowanie aresztowanych funkcjonariuszy i milicjantów. Z reguły rozstrzeliwano wyłącznie aresztowanych funkcjonariuszy, którzy byli szczególnie zaangażowani w działalność przeciwko podziemiu lub stawiali opór podczas rozbrojenia posterunku. Autor wspomniał również o licznych przypadkach przystępowania do oddziałów podziemia rozbrojonych żołnierzy i milicjantów.

Michał Szukała (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy