"Na balach sylwestrowych bywała elita"

Na balach sylwestrowych w okresie dwudziestolecia międzywojennego bywała ówczesna elita. Bal był okazją do pokazania samego siebie, jak i pokazania swojej pozycji towarzyskiej, zawodowej i politycznej – mówi PAP Jarosław Zieliński, historyk i varsavianista.

O szczegółach sylwestrowych balów odbywających się w dwudziestoleciu międzywojennym, można było przeczytać w prasie porannej dopiero po Nowym Roku. "Wówczas Warszawa, a właściwie cała Polska, dowiadywała się o tym, co wydarzyło się na tych balach " - powiedział Jarosław Zieliński.

Na balach bywała ówczesna elita. "Była to naprawdę śmietanka towarzyska, arystokracja, politycy, którzy byli mierzeni nieco inną miarą niż obecnie. Bal był okazją zarówno do pokazania samego siebie, jak i pokazania swojej pozycji towarzyskiej, zawodowej i politycznej" - ocenił historyk.

Reklama

Podczas zabaw sylwestrowych odbywały się również nieoficjalne pokazy mody, w których uczestniczyły przede wszystkim aktorki teatralne i filmowe, ale brały również udział żony dyplomatów, polityków oraz panie z tzw. towarzystwa. Ten nieoficjalny konkurs kreacji kończył się przyznaniem palmy pierwszeństwa najlepiej ubranej kobiecie. Jak wyjaśnił historyk, "najczęściej wygrywały aktorki - były to rzeczywiście kobiety uwielbiane przez tłumy. Dama, która pojawiła się przed północą w najlepszej kreacji na schodach Hotelu Europejskiego, faktycznie robiła ogromne wrażenie".

Na sylwestrowych balach obecni byli również literaci, śpiewacy i wszyscy ci, którzy przed wojną byli tymi, kogo dzisiaj nazywamy celebrytami. "Dzisiaj jednak celebrytą może zostać każdy, kto jest 'znany z tego, że jest znany', natomiast wtedy były to rzeczywiście uznane osobistości. Ludzie chodzili do teatrów czy filharmonii, wiadomości teatralne zajmowały w codziennym wydaniu 'Kuriera Warszawskiego' nawet pół strony. Zatem te osoby, które na balach się pojawiały, były powszechnie znane" - przypomniał Zieliński.

Bale sylwestrowe odbywały się w hotelach, a także bardzo licznych salach, jakie były w przedwojennej Warszawie w budynkach klasy europejskiej. Miejscem zabawy mogły być również kuluary Teatru Wielkiego oraz Filharmonia. Bawiono się również w pałacach arystokracji i gmachach użyteczności publicznej. "Miejsca nie brakowało, a korowody rozbawionej publiczności wędrowały po ulicach do białego rana. Święto było absolutnie powszechne" - powiedział varsavianista.

Po 1939 roku Niemcy przez kilka lat bawili się w Warszawie bardzo hucznie. "Do czasu uderzenia na Związek Sowiecki w 1941 roku, Warszawa nie była zaciemniana, nie była miastem, które wyglądało na oblężone. Przynajmniej dwa sylwestrowe bale były hucznie obchodzone przez Niemców, choć Polacy nie mieli powodów do radości" - przypomniał.

W zrujnowanej po 1944 roku Warszawie dość szybko odrodziła się tradycja sylwestrowych zabaw. "Wprawdzie nie bardzo było gdzie się bawić, bo większość budynków było zupełnie zniszczonych, jednak już w 1945 roku można było bawić się na Sylwestra w Hotelu Bristol czy Hotelu Polonia, ponieważ te gmachy wyszły z wojennej zawieruchy właściwie nietknięte" - wyjaśnił historyk. Miejscem sylwestrowych zabaw był również Teatr Polski czy liczne budynki na Pradze. "Wydaje się to dzisiaj dziwne, że ludzie bawili się w tak straszliwych warunkach, ale trzeba było odreagować tę wojenną traumę. Ludzie chcieli zabawy, tak więc bawili się jak potrafili, za skromne środki i gdzie się tylko dało" - przypomniał.

W okresie stalinizmu sylwestrowe zabawy stały się balami partyjnymi. Te wielkie imprezy organizowane w socrealistycznych wnętrzach, choćby Pałacu Kultury, miały już oficjalny charakter. Wraz z upowszechnianiem się telewizji, widzowie mogli zobaczyć noworoczne przemówienie I sekretarza KC PZPR oraz transmisję z takiego balu, w którym uczestniczyli działacze partyjni.

Po 1956 roku narodził się inny rodzaj zabawy. Powstało wówczas swojego rodzaju podziemie artystyczne - bohema - które władza zaczęła tolerować. W czasie sylwestrowych zabaw w klubach studenckich czy kawiarniach spotykali się znani aktorzy, a także literaci, którzy wówczas mieli poważne problemy z władzą, często mieli już nawet za sobą epizod aresztu czy więzienia. "To oni tworzyli najbarwniejszą stronę życia Warszawy lat 50. To właśnie ich zabawy sylwestrowe przeszły do legendy. Zdarzały się na nich niesamowite happeningi czy wręcz skandale" - ocenił.

Jeden z takich skandali miał miejsce na balu sylwestrowym na Akademii Sztuk Pięknych. "Pewna dama, dosyć powszechnie znana, przebrała się za wychodek. Ponadto w jej przebraniu nie było jednej ściany, a pani nie miała nic pod spodem. Wybuchł oczywisty skandal z tego powodu, o czym pisały gazety" - powiedział varsavianista.

"To życie studenckie i artystyczne dodawało barw. To, co działo się w Kameralnej na ul. Foksal z udziałem znienawidzonych przez władzę celebrytów, czy na ul. Mokotowskiej, gdzie działał klub studencki Hybrydy, było odreagowaniem politycznej rzeczywistości. To były rzeczy, o których mówiła Warszawa, natomiast pokazywane i tak komentowane przez telewizję oficjalne bale, tak naprawdę nikogo nie obchodziły" - podsumował Jarosław Zieliński.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama