Polacy z Chełmszczyzny sprowokowali rzeź wołyńską?

Wydarzenia na Chełmszczyźnie w 1942 r. - jak wynika z ustaleń polskich historyków - nie wpłynęły na rozpętanie antypolskiej akcji UPA na Wołyniu w 1943 r. - oświadczył szef pionu naukowego IPN Mirosław Szumiło, który dla PAP podsumował niedawne spotkanie z historykami ukraińskimi.

Polsko-Ukraińskie Forum Historyków odbyło się w Czerkasach na Ukrainie w dniach 19-21 października. Tematem obrad - pod egidą polskiego i ukraińskiego IPN - były m.in. wydarzenia na Chełmszczyźnie w latach 1942-44 w kontekście zbrodni wołyńskiej. Chodzi o sprawę represji, których na Chełmszczyźnie, a szerzej we wschodniej Lubelszczyźnie, mieli dopuścić się Polacy wobec Ukraińców, jeszcze przed kulminacją ludobójstwa z rąk ukraińskich nacjonalistów latem 1943 roku.

"Historycy ukraińscy twierdzą, że mordy dokonane przez polskie podziemie na Ukraińcach na Chełmszczyźnie w 1942 r. były przyczyną antypolskiej akcji UPA na Wołyniu w 1943 roku. Ich zdaniem liczba ofiar ukraińskich na Chełmszczyźnie miała wynosić kilkaset osób, co spowodowało, że ukraińscy uciekinierzy z tego terenu zanieśli na Wołyń informacje o rzekomych polskich zbrodniach. W polskich referatach pokazaliśmy jednak, że twierdzenia te nie znajdują potwierdzenia w faktach" - powiedział PAP dr hab. Mirosław Szumiło, który jest dyrektorem Biura Badań Historycznych (BBH) IPN.

Reklama

Przywołując ustalenia uczestniczącego w obradach forum prof. Igora Hałagidy, pełniącego obowiązki naczelnika Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Gdańsku (badacz ten przygotował bazę strat ukraińskich w dystrykcie lubelskim) Szumiło podał, że w 1942 r. zabito na omawianym terenie 388 Ukraińców, z czego aż 319 zginęło z rąk Niemców.

"Tylko w przypadku dwóch ofiar ukraińskich udowodniono, że zginęły z rąk polskiego podziemia. Dwie dalsze to prawdopodobne ofiary partyzantki komunistycznej. W przypadku 65 osób sprawcy zabójstw są nieznani. Duża część zginęła zapewne w akcjach polskiego podziemia, ale pozostali padli ofiarą oddziałów partyzantki sowieckiej lub zwykłych band rabunkowych" - wyjaśnił Szumiło.

Według niego, również informacja o masowych ucieczkach Ukraińców z Lubelszczyzny na Wołyń nie jest potwierdzona w źródłach archiwalnych. "W związku z tym możemy stwierdzić, że wydarzenia na Chełmszczyźnie w 1942 r. nie miały wpływu na rozpętanie antypolskiej akcji UPA na Wołyniu w 1943 r. Pierwsze przypadki masowych zabójstw Ukraińców przez polskie podziemie miały miejsce w maju 1943 r. W sumie na terenie dystryktu lubelskiego co najmniej 85 osób poniosło wówczas śmierć z rąk partyzantów AK. Zabijano głównie ukraińskich wójtów, sołtysów, policjantów na służbie niemieckiej i inne osoby oskarżone o kolaborację z okupantem" - przypomniał szef BBH IPN.

Polski historyk podkreślił, że do eskalacji działań antyukraińskich z polskiej strony doszło dopiero jesienią 1943 r., gdy - jak mówił - "na wschodnią Lubelszczyznę dotarło co najmniej 20 tysięcy polskich uciekinierów zza Buga, którzy opowiadali makabryczne historie o okrucieństwach, jakie ich spotkały ze strony wołyńskich Ukraińców". "W tym samym czasie ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli również antypolską akcję na Chełmszczyźnie" - dodał.

"Trzeba przyznać, że z czasem oddziały Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich przyjęły w działaniach odwetowych logikę brutalnej walki na wyniszczenie, co miało przynieść pożądany efekt odstraszający" - zaznaczył Szumiło. W tym kontekście przypomniał, że w marcu 1944 r. polskie oddziały dopuściły się zbrodni na ludności cywilnej Sahrynia i innych ukraińskich wiosek w powiecie hrubieszowskim. "To była największa antyukraińska akcja polskiego podziemia. Zginęło wówczas ponad tysiąc Ukraińców. Bilans konfliktu polsko-ukraińskiego na Chełmszczyźnie do lata 1944 roku to ponad dwa tysiące ofiar po stronie ukraińskiej i do dwóch tysięcy po stronie polskiej" - podał historyk.

"Nie znajduje potwierdzenia w dokumentach archiwalnych"

Dyrektor BBH IPN zwrócił również uwagę, że podczas forum w Czerkasach polscy historycy wyrazili zaniepokojenie treścią napisów na tablicach umieszczonych w otwartym 15 marca na przełęczy Wereckiej memoriale ku czci strzelców Siczy Karpackiej.

"Informacja o wymordowaniu wziętych do niewoli 600 ukraińskich strzelców przez polskich żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza nie znajduje potwierdzenia ani w dokumentach archiwalnych ani w publikacjach naukowych. W związku z tym ukraińscy historycy zgodzili się, aby wyjaśnienie i omówienie okoliczności wydarzeń na Rusi Zakarpackiej w marcu 1939 r. stało się przedmiotem jednego ze spotkań naszego forum, jesienią 2018 roku" - powiedział Szumiło.

Kolejne forum, które tym razem odbędzie się w Polsce, zaplanowano w marcu 2018 r. Tematem obrad będzie problematyka, dotycząca Polaków i Ukraińców w Galicji Wschodniej w latach 1943-45. Z kolei jesienią przyszłego roku - w związku różnicami w ocenie wydarzeń z marca 1939 r. - uczestnicy Forum zdecydowali, że przedyskutują kwestię Ukrainy Karpackiej/Rusi Zakarpackiej i stosunków polsko-ukraińskich w 1939 r.

Celem Polsko-Ukraińskiego Forum, w skład którego wchodzi po sześciu polskich i ukraińskich historyków, pozostaje kontynuowanie, pomimo trudnej przeszłości obu krajów, dialogu historycznego. Zjazdy forum odbywają się dwa razy w roku, naprzemiennie w Polsce i na Ukrainie.

IPN podkreśla, że jednym z zadań tych spotkań jest prowadzenie wspólnych badań obejmujących polsko-ukraińskie dzieje w latach 1939-47. "W trakcie obrad historycy reprezentujący obie strony mają okazję wysłuchać referatów i przeprowadzić dyskusję na temat przeszłości narodów polskiego i ukraińskiego oraz podjąć próbę ustalenia faktów na podstawie dostępnych źródeł historycznych i wiedzy naukowej" - podał Instytut.

Autor: Norbert Nowotnik

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy