Profesor Andrzej S. Kamiński: Trwała i trwa walka o historię

Za nami piętnasta edycja programu "Przywracanie zapomnianej historii. Wyobrażenia o Europie Środkowo-Wschodniej w anglojęzycznych podręcznikach akademickich". Programu bardzo cennego, bo pozwalającego na korektę przekłamań na temat historii Polski i naszego regionu u źródeł – w zagranicznych podręcznikach uniwersyteckich.

Idea wspólnych konferencji polskich i zagranicznych historyków oraz wydawców to pomysł profesora Andrzeja S. Kamińskiego z wydziału historii Georgetown University w Waszyngtonie. Celem projektu jest zmiana negatywnego wizerunku Polski i regionu oraz korekta błędów na temat dziejów naszego kraju, jakże licznych w zachodniej historiografii i zagranicznym przekazie medialnym. A te skutkują między innymi niesławnymi "polskimi obozami śmierci" czy oskarżeniami Polaków o udział w Holocauście.

- Naszym zadaniem jest usuwanie białych plam w historii Polski, która niestety nie jest odpowiednio przedstawiana przez zachodnich naukowców - mówi portalowi Interia profesor Kamiński, który wskazuje jako przyczynę takiego stanu rzeczy działania historyków niemieckich i rosyjskich sięgające jeszcze XIX wieku.

Reklama

- W wieku XIX, kiedy tworzyła się nowoczesna nauka historii, przybierająca formy narodowe, czasami nacjonalistyczne czy - to bardzo istotne z polskiego punktu widzenia - w niektórych przypadkach imperialne, Polski jako państwa nie było. Na pewno byliśmy narodem, na pewno byliśmy ideą, ale państwa nie było. Tymczasem mocarstwa biorące udział w zaborach, jak Rosja czy Niemcy, stworzyły silnie ugruntowaną naukę historii z korzystnym dla nich przekazem. Zresztą już wcześniej caryca Katarzyna Wielka sporo płaciła Wolterowi, by pisał czytane w całej oświeconej Europie paszkwile na temat Rzeczpospolitej i usprawiedliwiał rozbiory. Właśnie taka historia, w wersji niemieckiej czy rosyjskiej, weszła do europejskiego czy światowego kanonu i utrwaliła się w takiej, a nie innej formie - tłumaczy naukowiec.

- Trwała i trwa - trzeba to nazwać wprost - walka o historię. To nie jest nic nowego. Niektóre państwa dziś wydają na to olbrzymie pieniądze. Na przykład Niemcy wydają około 20 milionów euro, by na Uniwersytecie Georgetown, gdzie ja pracuję, działał instytut niemiecki. Wychowuje on amerykańskich naukowców, którzy następnie idą pracować w innych amerykańskich uczelniach. Oczywiście nie możemy oczekiwać, że Polska będzie finansowo współzawodniczyć z Niemcami. Jednak Niemcy wydają nie tylko dużo, ale i rozsądnie. Poza tym są świetnie rozeznanie w amerykańskich realiach uniwersyteckich. My natomiast mamy ułudne wrażenie, że wizję historii Polski i znaczenie Polski będziemy mogli zmienić przez Polonię amerykańską - przekonuje profesor Kamiński.

- W konsekwencji autorzy książek o historii cywilizacji świata, którzy muszą coś o Polsce napisać, korzystają ze źródeł niemieckich i rosyjskich. A tradycja nauki historii tych krajów jest dla nas niekorzystna i my bez przerwy się z tym podczas konferencji "Przywracanie zapomnianej historii" spotykamy. Czasami w tych poważnych naukowych przecież książkach pojawiają się informacje z punktu widzenia Polaków zupełnie z kosmosu - dodaje koordynatorka projektu "Przywracanie zapomnianej historii" Eulalia Łazarska z Fundacji Przestrzeni Obywatelskiej i Polityki Społecznej.

"Jeśli polityka historyczna ma sens, to tylko taka"

W jaki zatem sposób zapobiec nauczaniu w zagranicznych uniwersytetach historii Polski i Europy Środkowo-Wschodniej jedynie na podstawie niemieckiej i rosyjskiej historiografii? Jak przekonuje profesor Kamiński, rozwiązaniem nie jest publikowanie polskich książek historycznych w Stanach Zjednoczonych. - Jeżeli te podręczniki nie są publikowane w uniwersyteckich wydawnictwach, to tego niestety nikt nie przeczyta - mówi pracujący na Georgetown University naukowiec, doskonale znający realia amerykańskiego środowiska uniwersyteckiego. Rozwiązaniem jest docieranie do zagranicznych autorów i przekonywanie ich poprzez naukową dyskusję do naniesienia uzupełnień i korekt.

- Wydawanie książek, w których przeczytamy jacy to Polacy są najlepsi, nie ma sensu, bo żaden amerykański historyk nie zwróci na to uwagi. Jedyną sensowną metodą jest to, co w tym programie jest kluczowe: doprowadzenie do kontaktów z zagranicznymi naukowcami. Co istotne, my nie wywieramy na nich presji, nie cenzurujemy im książek. Jeżeli jesteśmy w stanie ich przekonać do zmian, to wtedy wprowadzają poprawki w książkach. Jeżeli nie, to trudno, ale przynajmniej dzięki konferencji mieli możność zapoznania się z polskim punktem widzenia - komentuje profesor Maciej Janowski, jeden z ekspertów projektu "Przywracanie zapomnianej historii". - Od kilku lat mam przyjemność uczestniczyć w projekcie i uważam, że jeśli polityka historyczna ma sens, to tylko taka, jaką uprawia profesor Kamiński i realizuje ten projekt - dodaje naukowiec.

"Zagraniczni wydawcy docenili nasze osiągnięcia"

Istotne jest zrozumienie mechanizmu przedsięwzięcia. Projekt nie ma formy tradycyjnej konferencji naukowej, w czasie której prelegent przedstawia odczyt, po którym następuje krótka dyskusja. W "Przywracaniu zapomnianej historii" to rozmowy i dyskusje stanowią najistotniejszy element przedsięwzięcia.

- To, co my staramy się osiągnąć, to poprawić poprzez rozmowy wysiłek badawczy konkretnego autora, który otrzymujemy w postaci rękopisów jego książek. W większości wypadków, w tej chwili to około 90 procent, są to manuskrypty książek, które dopiero zostaną wydane po naszej konferencji - mówi profesor Kamiński.

- Chcę również zaznaczyć, bo chyba nie wszyscy to rozumieją, że w przedsięwzięciu biorą udział nie tylko historycy i autorzy, ale też wydawcy. Jeżeli naszym gościem jest Kathleen McDermott z Harvardu, to rozmawiamy z osobą, która w dużym stopniu decyduje o tym, jakie książki historyczne wyda Harvard University Press i w konsekwencji jakie książki przeczytają historycy na całym świecie, bo książki harwardzkie czytają wszyscy - dodaje.

Jak się okazuje, nie wszyscy historycy skwapliwie zgadzają się na korektę zgodnie z sugestiami polskich historyków. W trakcie konferencji miały również miejsce dwa takie przypadki. Ostatecznie uczynili to dopiero po interwencji wydawców, którzy zagrozili niewydaniem książki. - Jak widać wydawcy na tyle docenili nasze dotychczasowe osiągnięcia, że sami proszą o uwagi na temat książek, które chcą opublikować - komentuje polski historyk.

"To nie jest zwykła konferencja naukowa"

Profesor Kamiński przywołuje znaczący przykład z tegorocznej konferencji. Jedną z omawianych publikacji była wydana przez Uniwersytet Cambridge i nagradzana w Stanach Zjednoczonych książka profesor Karin Friedrich "The Other Prussia. Royal Prussia, Poland and Liberty 1596-1772" ("Prusy Inaczej. Prusy Królewskie, Polska i wolność 1596-1772"). Pozycja w odmienny niż przyjęto w niemieckiej nauce sposób interpretuje dzieje Prus, a ustalenia historyczki bliższe są polskiej perspektywie, która w wyniku łupieżczej polityki pruskiego króla Fryderyka II w 1772 roku stała się ofiarą pierwszego rozbioru. W czasie naukowej dyskusji obecni byli wydawcy z Niemiec, a udział  "Przywracaniu zapomnianej historii" miał ich przekonać do przetłumaczenia na niemiecki napisanej po angielsku książki i publikacji u naszych zachodnich sąsiadów.

- Czy ta książka ukaże się po niemiecku? Nie wiem. Na pewno jednak podjęliśmy próbę wprowadzenia do niemieckiej nauki historii polskiego punktu widzenia na historię Prus, podważenie niekorzystnej dla nas niemieckiej interpretacji. Z tego co słyszałem, zainteresowanie książką jest tak duże, że najprawdopodobniej ona się w Niemczech ukaże - mówi pomysłodawca projektu.

Innym z efektów "Przywracania zapomnianej historii" jest zawarcie porozumienia wydawnictwa harwardzkiego z profesorem Andrzejem Nowakiem na książkę dotyczącą historii Polski w XIX i XX wieku. Nie ma wątpliwości, że dzieło tak wybitnego naukowca, jakim jest profesor Nowak, będzie pozbawione przekłamań i białych plam. - Bez naszego programu tego przedsięwzięcia by nie było - mówi wprost profesor Kamiński. Kolejny wymierny efekt "Przywracania zapomnianej historii"? - Profesor John McNeill z Uniwersytetu Georgetown sam do nas zgłosił się z rękopisem nowej książki "History Of The World", by otrzymać od nas uwagi na temat jej treści i uniknąć pomyłek. A przecież to ceniony historyk światowej sławy - ujawnia Łazarska.

- Projekt nie jest zwykłą konferencją naukową, polegającą na odczycie referatu i ewentualnej piętnastominutowej dyskusji. Tutaj dialog trwa cały czas. Dzięki temu mamy możliwość przekonania światowej sławy historyków, że jednak historia Polski była inna i miejscami znacząca dla historii globalnej. Bo oni nie napiszą o naszym kraju tylko dlatego, żeby zrobić nam przyjemność. Muszą mieć argumenty naukowe, że historia Polski jest wyjaśniająca dla opisywanych przez nich procesów zachodzących na świecie. To też jest dla nas wyzwanie, by to wykazać - profesor Janowski wskazuje na dwustronny efekt przedsięwzięcia.  Przedsięwzięcia, które przynosi efekt. Dzięki staraniom twórców "Przywracania zapomnianej historii" wprowadzono już ponad siedemdziesiąt zmian w zagranicznych podręcznikach i książkach historycznych, a polska inicjatywa zyskała uznanie zagranicznych naukowców. Następstwa mogą być wyłącznie pozytywne dla obrazu Polski za granicą, bo przecież - wbrew temu, co często chce nam się wmówić - naszej historii wstydzić się nie musimy. 

Artur Wróblewski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy