Śladami Kadrówki z Krakowa do Kielc. Szli kiedyś, idą dzisiaj

Rozmowa z Andrzejem Rybickim, kustoszem Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, kuratorem wystawy "Kadrówka 1914-2014".

Dlaczego właśnie wymarsz 1 Kompanii Kadrowej 6 sierpnia 1914 ma takie znaczenie. Trudno mówić tu o sukcesie militarnym...

- Wymarsz 1 KK 6 sierpnia 1914 z Oleandrów należy potraktować jako fakt sprawczy późniejszych wydarzeń, które miały miejsce w XX wieku, które działy się Krakowie i w Polsce. Sam wymarsz stanowi preludium do historii marszów śladem 1 KK. Zarówno tych w okresie międzywojennym w Krakowie, Małopolsce i Kielecczyźnie jak i późniejszych po II wojnie światowej związanych z odtworzeniem idei marszu w 1981 roku i ich coroczną kontynuacją aż do dzisiaj.

Reklama

Na wystawie wyjście 1 KK jest przedstawione na szerokim tle historycznym.

- Nasz projekt jest realizowany w ramach obchodów wybuchu I wojny światowej. Pokazujemy oddziały strzeleckie ćwiczące, na długo przed wybuchem wojny. Ruch strzelecki w Krakowie i całej Galicji zaczyna się dużo wcześniej. Pamiętajmy o Związku Walki Czynnej, o powstaniu Strzelca, Polowych Drużynach Strzeleckich, oddziałach o charakterze paramilitarnym, które przygotowywały się do wydarzeń, które dopiero miały się pojawić na horyzoncie.

Była to realizacja myśli komendanta Józefa Piłsudskiego.

- Uważał on, że konflikt mocarstw jest nieunikniony i Polacy, dążąc do odzyskania niepodległości nie mogą dać się zaskoczyć historii, muszą być przygotowani na zbliżający się przełom dziejowy. Od początku wieku wojnę już było czuć w Europie. W 1912 roku prowadzono pierwsze działania mobilizacyjne, było bardzo blisko.

Tymczasem w Galicji

- No właśnie, tymczasem w Galicji trwały przygotowania. Powstawały oddziały paramilitarne, prowadzono regularne ćwiczenia z bronią, musztrę, wykłady z teorii prowadzenia walki przeplatały się z próbnymi alarmami, terenowymi ćwiczeniami na Błoniach o świcie. 28 czerwca 1914 wieczorem do Krakowa dociera wieść o zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie. Szok po zamachu na następcę tronu był tak duży, że nie wszyscy zdawali sobie sprawę z konsekwencji tych wydarzeń. Na wystawie pokażemy fragment Sarajewa z początków XX wieku. Ratusz, z którego arcyksiążę wyszedł na chwilę przed zamachem, most przy którym serbski zamachowiec oddał śmiertelne strzały.

Od tego momentu wydarzenia ruszyły lawiną...

- Nie do końca, jeszcze przez miesiąc trwały z jednej strony próby ratowania pokoju, a z drugiej podsycania antagonizmów. Jeszcze była wymiana not dyplomatycznych, mobilizacja w Rosji, ultimatum postawione Serbii przez Austrię i lawina ruszyła: Austria wypowiada wojnę. Serbii, Rosja broni Serbię... Jednym słowem machina wojenna rozkręca się. Odbywa się także mobilizacja drużyn strzeleckich. 3 sierpnia na rozkaz Komendanta Józefa Piłsudskiego oddziały gromadzą się w Krakowie na Oleandrach, przy Błoniach, miejscu gdzie parę lat wcześniej odbyła się wystawa rolnicza, a później zagościł teatr "Pod Oleandrem". Władze austriackie wyraziły zgodę by polskie oddziały paramilitarne mogły tam przeprowadzać swoje ćwiczenia. Austriacy mieli wobec nich plany, jako odziały pomocnicze, rozpoznawcze. Nie widząc w nich jednak partnera do wojaczki. Do dzisiaj pewne kręgi, zwłaszcza postendeckie, zarzucają Piłsudskiemu kontakty z austriackim wywiadem w tamtych czasach. Nie dodają jednak, że innej alternatywy nie było.

Czy zachowały się fotografie z tego okresu?

- Tak, zachowały się zostały opublikowane w okresie międzywojennym. Z tamtych czasów przetrwało kilkanaście zdjęć, które funkcjonują w obiegu naukowym i pojawiły się w prasie. I praktycznie nie odnalazły się nowe. Przedstawiają chwile tuż przed nocnym wymarszem 1 Kompanii Kadrowej z Oleandrów, prawdopodobnie zostały wykonane 4 lub 5 sierpnia. I tych kilka zdjęć zobaczymy na wystawie. Natomiast nie mamy, w każdym razie do tej pory nie są znane zdjęcia z tak symbolicznych momentów, jak obalenie słupów granicznych w Michałowicach czy z kilku potyczek np. w Miechowie. Znanych jest kilka fotografii już z samych Kielc. I tak np. ujęcie przedstawiające skauta Czesława Bankowskiego (on akurat nie wyszedł z oddziałem 6 sierpnia), który melduje Józefowi Piłsudskiemu zajęcie Kielc.

Brak dokumentacji fotograficznej wiązał się z tym, że obecność fotografa w oddziałach wojskowych nie była powszechna.

- Zależy jak na to patrzymy. Pierwsze zdjęcia o charakterze nazwijmy to reportażu wojennego, powstały ponad 60 lat wcześniej. Wprawdzie sama technika nie ułatwiała pracy fotografa wojennego i te wojenne reportaże pokazywały wydarzenia raczej wokół frontu; w tym dużo portretów, dokumentacji zniszczeń czy pola walki już po bitwie. Jednak już na początku XX wieku nastąpił postęp w fotografii: skrócono czas naświetlania, aparat fotograficzny stał się mniejszy i lżejszy, pojawiły się błony nitro-celulozowe, które zastąpiły ciężkie szklane klisze. Korzystano z techniki suchego kolodionu i w końcu żelatynowo- srebrowej, bardzo dobrze obliczone obiektywy montowane z precyzyjnie szlifowanych szkieł zadawalająco rysowały obraz. Stąd można postawić tezę, że i fotografia była gotowa na nadchodzącą wojnę już od progu XX w. Ta młoda sztuka obrazowania w Legionach Polskich była nawet popularna. Działały Biura Prasowe jedno przy Komendzie Legionów drugie przy Departamencie Wojskowym NKN, sami legioniści zabierali na front aparaty fotograficzne.

Można tylko żałować, że Kadrówka nie miała szczęścia do fotografii.

- Rzeczywiście wśród kadrowiaków chyba nie było nikogo z aparatem fotograficznym. W następnych oddziałach legionowych to już sami legioniści dużo fotografowali. Tym czasem wydaje się, że celem nadrzędnym kadrowiaków było odzyskanie niepodległości i ta ideologia, i walka, tak ich pochłonęła, że dokumentacja fotograficzna dla przyszłych pokoleń nie zaprzątała ich uwagi. Nie można już tego powiedzieć o słowie pisanym. Powstało wiele pamiętników i duża ich część doczekała się publikacji, chociaż znaczna część wspomnień została spisana dużo później.

Kadrowiacy mieli czas na pisanie ale żaden nie zabrał do żołnierskiego tornistra aparatu fotograficznego.

- Pewnie nikt o tym wtedy nie pomyślał. Aparat fotograficzny nie był dla nich wtedy najważniejszy. Musimy jednak pamiętać, że w legionach nasycenie inteligencją, ziemiaństwem, ludźmi z wyższym wykształceniem było znaczne. Z drugiej strony nawet prasa, która już wówczas wykorzystywała fotografie, nie odnotowała wymarszu 1 KK, nie mówiąc już o wysłaniu fotoreportera, który by udokumentował to wydarzenie. Dopiero 8 sierpnia w prasie krakowskiej pojawiła się pierwsza wzmianka o wymarszu oddziału strzeleckiego.

Celem jaki stawiali przed sobą było odzyskanie niepodległości. Cel osiągnięto w listopadzie 1918, ale Kadrówka maszerowała nadal.

- Z końcem października i na początku listopada 1918 r. w wielu miastach Polacy przejmują władzę. 11 listopada Polska odzyskuje niepodległość i rozpoczyna swój niepodległy byt. Podczas Zjazdu Legionistów w Krakowie w 1924 roku, w którym uczestniczy marszałek Józef Piłsudski, podjęto decyzję by dla upamiętnienia wydarzeń z 1914 roku, wymarszu 1 KK, rokrocznie przeprowadzać w terminie 6-12 sierpnia Marsz Szlakiem 1 Kompanii Kadrowej. Idea ta mocno zakorzeniła się w środowisku młodzieży wojskowej - poszczególne oddziały, związki, harcerze wystawiali drużyny, które rywalizowały ze sobą. Zawody miały charakter sportowy, sprawnościowy.

W okresie powojennym marsze miał zupełnie inny charakter. W latach 1981-90 ich celem było upamiętnienie kolejnej rocznicy - pierwiastek patriotyczny był mocno wyartykułowany. Do przedwojennej formuły - rywalizacji - powrócono w nowej odsłonie odrodzonego Marszu już w latach 90.

W międzywojniu Marsz był, jak na ówczesne czasy, nowatorskim podejściem do wychowania młodzieży przez rywalizację sportową. Łączono współzawodnictwo z kultywowaniem wydarzenia historyczne, budując patriotyzm wśród młodzieży. Patronat nad zawodami obejmowali dowódcy legionowi, również ci którzy wyruszyli z kadrówką, gen Władysław Belina Prażmowski czy Tadeusz Kasprzycki dowodzący 6 sierpnia 1914 1 KK.

Zdjęcia z przebiegu Marszów Szlakiem 1 KK w okresie międzywojennym nie są już tak unikatowe, dokumentacja fotograficzna jest dostępna.

- Rzeczywiście, jest już bardzo obszerna. Część tych fotografii można zobaczyć na naszej wystawie. Opieramy się przede wszystkim na zdjęciach reporterów prasowych m.in. krakowskiego IKC, którzy zapewniali Marszowi fotoserwis. Daje to pełny obraz marszu: start i poszczególne zawody, zakończenie połączone z wręczaniem nagród. Nieraz są to dramatyczne zdjęcia: wycieńczenie wysiłkiem fizycznym, odparzone nogi zawodników, porozbijane łokcie, kolana, sanitariuszki w akcji. Sceny utrwalone na fotografiach nadają marszowi specyficznej dramaturgii.

Wybuch wojny i okupacja niemiecka przerwała ciągłość Marszów.

- Ostatni, międzywojenny marsz wyruszył 6 sierpnia 1939, był bardzo uroczysty wszak to była okrągła 25 rocznica wydarzeń z 1914 roku. Jednak wojna już się zbliżała. Nadszedł 1 września 1939, Kraków został zajęty przez Niemców 6 września. Tradycja kadrówkowa została pogrzebana. Wszyscy myśleli, że tylko na czas wojny ale okazało się, że na reaktywację marszu trzeba będzie poczekać znacznie dłużej. Czasy powojenne nie sprzyjały ani pamięci o marszałku Piłsudskim ani tym ideom, które on propagował, jak również wartościom, które propagował sam marsz i jego uczestnicy. Oficjalnie w podręcznikach do historii, na lekcjach negowano osiągnięcia II RP. Przyznawanie się wówczas do sympatii propiłsudczykowskich, zwłaszcza w pierwszym okresie PRL-u, mogło się skończyć dużymi kłopotami. Dopiero w 1979 roku powrócono do Marszu Szlakiem 1KK.

Nie oznaczało to jednak, że idea legionowa całkowicie umarła odeszła w niebyt...

- Oczywiście, i to też chcemy pokazać na wystawie. Mimo bardzo niesprzyjających okoliczności, obok oficjalnego nurtu zakłamanej historii płynął strumień historii prawdziwej, patriotycznej, nacechowanej kultywowaniem najwyższych wartości. Depozytariuszami idei stali się byli legioniści i bliskie im środowisko. Pokażemy działania podejmowane wbrew polityce władz: spotkania na Kopcu im. Piłsudskiego, w krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów, przy trumnie marszałka, półlegalne, potajemne przy obelisku w Michałowicach czy przemarsz legionistów z Krakowa do Michałowic, który odbył się dwukrotnie w latach 70. Są też fotografie ze spotkań opłatkowych, także tych, w których uczestniczył ówczesny metropolita krakowski ksiądz kardynał Karol Wojtyła, czy były legionista gen. Boruta-Spiechowicz i płk Józef Herzog - czołowa postać środowiska legionowego w Krakowie. Daje to pełną narrację obecności nurtu piłsudczykowskiego w Krakowie, dzięki któremu mogło dojść do odtworzenia marszu.

I nadszedł rok 1981 rok, czas wolności, którą na chwilę zachłysną się kraj za sprawą Solidarności. Tamten czas był istotny z punktu widzenia dziejów Marszu...

- 6 sierpnia 1981 marsz ponownie wyruszył na szlak do Kielc. W odtworzonym marszu w znacznej części uczestniczyła młodzież, która czerpała inspirację dokonań swoich dziadków. Nie znajdowała przecież zachęty w szkole, na lekcjach historii czy tzw. wychowania obywatelskiego, gdzie był to temat nieobecny albo przedstawiany w fałszywym świetle. Również z ówczesnych książek nie można było się wiele dowiedzieć. Wiedza płynęła z domu, to tam dowiadywano się o 1KK, Legionach, Józefie Piłsudskim. Nie można też bagatelizować środowisk niezależnych, studenckich czy kościelnych jak na przykład skupionego wokół duszpasterstwa akademickiego - "Beczki" u oo. Dominikanów.

Na fali Solidarności nastąpiło odrodzenie idei Marszu Szlakiem 1 KK.

- Pierwszy marsz wyruszył w 1981, skromny, w nowej formule. Nie było to już współzawodnictwo sportowe ale świadome pokonanie drogi z Krakowa do Kielc z naciskiem na aspekt historyczny i patriotyczny. Uczestnicy jeszcze budzili zdziwienie. Trochę szosami, trochę polnymi drogami, witani na trasie. Z uroczystym zakończeniem w katedrze w Kielcach i przed makietą pomnika legionowej czwórki. Trzeba jednak pamiętać, ze był to rok 1981, czas lekko uchylonych drzwi do wolności. Organizatorami Marszu były przecież struktury "Solidarności" z Kielc i Małopolski.

To był piękny początek ale późniejsze lata 80. już takie piękne nie były...

- Mimo stanu wojennego Marsz odbywał się nadal. Rok po roku, nielegalny, zawsze 6 sierpnia wyruszał z Krakowa. Uczestnicy przyjeżdżali z całej Polski. Władze próbowały spacyfikować marsze jak w 1984 roku pod Jędrzejowem, gdy zatrzymano wszystkich jego uczestników i ukarano grzywną, a niektórzy zostali nawet z tego powodu wyrzuceni z pracy.

Marsze w tamtym czasie, jako nielegalne nie były zauważane przez oficjalne media. Nie było wiec też oficjalnych fotografii.

- Na szczęście zdjęcia zachowały się, uczestnicy zdawali sobie sprawę, że to nie tylko wakacyjna wyprawa ale także ważne wydarzenie, które należy dokumentować. Dzięki ich pracy, chociaż przecież wtedy nie było możliwości publikacji tych zdjęć, mogła dziś powstać ta wystawa.

Dopełnieniem fotografii są dokumenty, które uzyskaliśmy w wyniku kwerendy. Są to materiały i grafiki związane z międzywojennymi marszami, druki ulotne, znaczki, kartki, grafiki powstające przy okazji odrodzonych marszy z lat 80. Interesujące są dokumenty uzyskane z kieleckiego IPN-u dotyczące inwigilacji przez SB uczestników marszów, ich zatrzymania, szykan i raportów SB. Dokumenty pochodzą z krakowskiego Archiwum Narodowego, Archiwum Kieleckiego, Biblioteki Jagiellońskiej

Marsz jest jedynym wydarzeniem, które nieprzerwanie trwało przez lata 80. i płynnie wkroczyło, zachowując ciągłość, w czasy po ustąpieniu władz komunistycznych.

- Rzeczywiście, marsze rokrocznie odbywają się w tym samym terminie i tą samą trasą z Krakowa do Kielc. Uczestników przybywa, a sama formuła powróciła częściowo do międzywojennej tradycji opartej na rywalizacji. Odbywają się zawody, w których startują drużyny Strzelca i reprezentacja wojska. W marszu uczestniczyły oddziały armii natowskich, młodzież szkolna i akademicka. Marsz jest kontynuowany ale także rozwijany na coraz to nowych polach.

Wystawa będzie miała charakter edukacyjny.

- Samo miejsce jej prezentacji, plac Ojca Adama Studzińskiego pod Wawelem, przed kościołem św. Idziego, to miejsce odwiedzane przez licznych turystów przybywających do Krakowa. Jest wśród nich wielu gości z zagranicy, którzy nigdy nie słyszeli o Marszu Szlakiem 1 Kompanii Kadrowej, Józefie Piłsudskim i Legionach Polskich. Z tego powodu, komentarz na planszach będzie także w języku angielskim. Konstrukcja wystawy jest pełna - obejmuje cały okres istnienia idei 1 Kompanii Kadrowej ale nie ma charakteru nauko-badawczego. Jest prezentacją zbiorów MHF i innych instytucji. Tą wystawą rozpoczną się uroczystości 100 lecia wymarszu 1KK. Jedną tablicę rezerwujemy na aktualne fotografie z uroczystości rocznicowych.

Rozmawiał Andrzej Stawiarski

--------------------------------------------------

Wystawa plenerowa "Kadrówka 1914-2014", Kraków, pl. Ojca Adama Studzińskiego, otwarcie 29 lipca 2014 o godz. 12. Wystawa jest czynna do 31 sierpnia.

Nowa Historia Interia.pl objęła patronat nad tą wystawą.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy