"Wiceadmirałowi Unrugowi należy się hetmański powrót"

Wiceadmirałowi Józefowi Unrugowi należy się honorowy, hetmański powrót - napisał prezes IPN Jarosław Szarek w liście odczytanym we wtorek podczas uroczystości sprowadzenia do Polski szczątków wiceadmirała i jego żony Zofii.

W porcie wojennym w Breście miała miejsce ceremonia odprowadzenia na pokład fregaty ORP Gen. T. Kościuszko szczątków zmarłego tam w 1973 r. dowódcy obrony wybrzeża w 1939 r. wiceadmirała Józefa Unruga i jego żony Zofii; szczątki mają wrócić do Polski.

Szarek, w liście odczytanym przez wiceprezesa IPN Mateusza Szpytmę przypomniał, że w ostatnich miesiącach na Cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu w Gdyni pochowani zostali z honorami komandorzy Jerzy Staniewicz i Stanisław Mieszkowski, pośmiertnie awansowani do rangi kontradmirałów, porucznik Zbigniew Przybyszewski, awansowany do rangi komandora, a także admirał Adam Mohuczy, zamęczony w maju 1953 r. przez komunistów w więzieniu w Sztumie. "Spełnione zostało żądanie admirała Józefa Unruga, aby godnie pochować polskich bohaterów, których stalinowscy zbrodniarze chcieli skazać na zapomnienie" - napisał.

Reklama

Prezes IPN podkreślił, że wśród wielu zadań Instytutu Pamięci Narodowej odnajdywanie grobów polskich bohaterów, ich identyfikacja i uroczyste pożegnanie, jest zadaniem najbardziej zaszczytnym. "To ta część naszej służby społeczeństwu i państwu jest dla nas najważniejsza i zarazem najpiękniejsza. Przyczyniamy się bowiem do przywracania naszej ojczyźnie bohaterów, którzy - dla nas współczesnych - są największym skarbem. To oni wskazują nam prawdziwe wartości i to dzięki nim wiemy, co naprawdę kryje się za słowami Bóg, Honor, Ojczyzna" - podkreślił.

Zdaniem Szarka życiorysy tych bohaterów dowodzą, jak pięknie można żyć i służyć Polsce i "jak bardzo można ją kochać, kochać aż do narażenia dla niej życia, a nawet złożenia go w ofierze dla jej dobra". "Admirał Józef Unrug nie wrócił po wojnie do zniewolonej przez komunistów Polski. Uniknął w ten sposób bezpośrednich represji, najpewniej śmierci z rąk stalinowskich zbrodniarzy. Nie uniknął jednak dramatycznego losu wygnańca z ojczyzny. Zamiast uznania zasług, zamiast zaszczytów i spokojnego życia w Polsce, której tak wiele poświęcił, musiał tułać się w obcych stronach" - napisał.

"I chociaż była to jedna z najpiękniejszych krain na świecie, czyli słynąca wielką kulturą i innymi bogactwami Francja, to jednak on z serca i wyboru życiowego z wielkich zasług i poświęcenia swojego życia był Polakiem (...). To bardzo dobrze, że wraca do nas. Dobrze, gdyż admirałowi należy się ten honorowy admiralski, hetmański powrót" - dodał Szarek. "Dobrze, gdyż chciał tego powrotu, gdy Polska będzie już naprawdę wolna i sprawiedliwa, a taka dzisiaj naszym wspólnym wysiłkiem się staje. Jednak pamiętajmy, nic nie jest dane raz na zawsze, ojczyznę wolną, sprawiedliwą, silną i bezpieczną budujemy codziennie. Gdy admirał będzie bliżej nas, naszej wspaniałej Gdyni, w mieście, które jest jednym z największych osiągnięć drugiej Rzeczpospolitej, bardziej będzie nam przypominał o naszych obowiązkach wobec ojczyzny. Cześć jego pamięci i wielkie podziękowania dla Francji, która tak długo go gościła" - podkreślił.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy