140 lat temu otwarto Wielką Synagogę w Warszawie

140 lat temu, 26 września 1878 roku, w Warszawie przy ulicy Tłomackie uroczyście otwarto Wielką Synagogę. 16 maja 1943 r. po stłumieniu przez Niemców powstania w warszawskim getcie została ona wysadzona w powietrze na rozkaz gen. SS Juergena Stroopa.

Wielka Synagoga powstała w 1878 r. według projektu znanego warszawskiego architekta Leandra Marconiego. Znakomicie wpisywała się w architekturę dawnej Warszawy jako budynek z klasycznym frontonem wzorowanym na fasadzie Pałacu na Wodzie w Łazienkach Królewskich. Wspaniałe wnętrza wykonano ze szlachetnych materiałów, np. miejsce przechowywania zwojów Tory zbudowano z drzewa cedrowego specjalnie sprowadzonego z Libanu. Oprócz ceremonii religijnych miały tam miejsce uroczystości patriotyczne z okazji polskich świąt narodowych.  

Jak mówiła PAP kierowniczka Działu Edukacji i Projektów Kulturalnych ŻIH Anna Chylak była to "synagoga żydowskiej społeczności postępowej", a kazania były tam od początku wygłaszane po polsku, nawet w okresie zaborów. "Rabin uprosił jakoś gubernatora. Zawsze czczono tam rocznice 3 maja i 11 listopada. Odbyły się także wielkie uroczystości związane ze śmiercią marszałka Piłsudskiego. Była to więc bardzo wtopiona w polską historię i kulturę społeczność" - mówiła.

Reklama

Wielka Synagoga w Warszawie była najokazalszym żydowskim domem modlitwy w Polsce. "Miała wielki chór i 2,2 tys. miejsc siedzących, jak spora sala operowa. Zresztą koncerty kantorów w Synagodze przyciągały tłumy nie tylko Żydów. Bywali tu premierzy - Felicjan Sławoj Składkowski czy Ignacy Paderewski, śmietanka towarzyska, melomani. To było miejsce tętniące życiem" - mówiła Chylak.

W 1923 r. funkcję rabina i kaznodziei Wielkiej Synagogi na Tłomackiem w Warszawie przyjął prof. Mojżesz Schorr. Trzy lata później podjął pracę na Uniwersytecie Warszawskim - jako kierownik Zakładu Języków Semickich i Historii Starosemickiego Wschodu. W 1935 r. prezydent Ignacy Mościcki powołał Schorra na członka Senatu Rzeczypospolitej.

Jak wspominał wnuk rabina Amir Schorr "Synagoga Dziadka była wielka i piękna. Mieszkaliśmy nieopodal i w ciągu tygodnia z przyjemnością słuchaliśmy dźwięków pieśni Kusewickiego, kantora chóru synagogalnego, przygotowującego się do zbliżającego się szabatu lub świąt. - W szabat przychodzili do synagogi Żydzi ze wszystkich dzielnic Warszawy. Przybywali też przywódcy żydowscy oraz ludzie kultury z całej Europy, którzy chcieli spotkać Dziadka. (...) Przed modlitwą ulica Tłomackie była zamykana przez konne jednostki policji, które ograniczały ruch uliczny mogący zakłócić modlitwę szabatową. Żydzi wypełniali plac i synagogę. (...) Ludzie przybywali z bliska i z daleka, aby usłyszeć kazania Dziadka. Szczególnie w trudnych czasach. Przybywali do niego po słowa Tory, siłę i pociechę. Kiedy przemawiał, oczy wszystkich zwrócone były na niego".

Przy Wielkiej Synagodze powstała Główna Biblioteka Judaistyczna. "Naród żydowski modlitwę łączy zawsze ze studiami. Bibliotekę otwarto w 1936 r. i na całym świecie, także w USA pojawiły się o tym informacje, ponieważ jej nowoczesność była porównywana z Biblioteką Kongresu. To powód do dumy z przedwojennej Warszawy, bo pokazuje, jak prężnie działała tu społeczność, która była w stanie stworzyć tak nowoczesną placówkę. Było tam np. 100 miejsc w czytelni, co wskazuje, jak wielka była ta społeczność" - opowiadała Anna Chylak.

Trzy lata po otwarciu Głównej Biblioteki Judaistycznej wybuchła wojna, a Niemcy po zajęciu Warszawy prawie natychmiast zaczęli przygotowania do utworzenia w niej getta dla ludności żydowskiej. W 1940 r. Bibliotekę wraz z Synagogą włączono do getta. W budynku biblioteki mieszkali przesiedleńcy, w Synagodze Niemcy przetrzymywali rabowane przedmioty. 

Wielka Synagoga na Tłomackiem w Warszawie została zniszczona przez Niemców w 1943 r. w symbolicznym akcie "zakończenia misji ostatecznego rozprawienia się z Żydami Warszawy". 16 maja 1943 r. synagogę zaminowano i wysadzono w powietrze. Zrobił to osobiście kat getta, generał SS Juergen Stroop. W trakcie wybuchu opisywanego jako wielki fajerwerk w powietrzu latał gruz i elementy wyposażenia. Do dziś przetrwał z Synagogi właściwie tylko numerek do szatni, który jest w posiadaniu ŻIH, oraz kilka książek.

Zagłady świątyni nie doczekał rabin Schorr, który po przedostaniu się w 1939 r. do Lwowa, został skazany przez Sąd Specjalny NKWD ZSRR na pięć lat więzienia "za aktywną działalność nacjonalistyczną i walkę przeciw ruchom rewolucyjnym". Został zesłany do obozu pracy w Postach w Uzbekistanie. 8 lipca 1941 r. prof. Schorr zmarł w szpitalu obozu w Postach.

Ogromnie poruszającym śladem zniszczeń są "języki ognia" na posadzce w budynku, gdzie obecnie mieści się ŻIH. "Ogień, jaki wybuchł w Synagodze dotarł do tego budynku, który mieścił wówczas Główną Bibliotekę Judaistyczną i wkroczył, ale jej nie zniszczył. Do dzisiaj jednak możemy zobaczyć jego ślady w postaci zniszczeń posadzki" - mówił dyrektor ŻIH prof. Paweł Śpiewak.  

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy