"Jesteście żołnierzami polskimi". 105 lat temu kadrówka wyruszyła z Oleandrów

105 lat temu, 6 sierpnia 1914 r., I Kompania Kadrowa wyruszyła z krakowskich Oleandrów w kierunku Królestwa Polskiego. W przemówieniu wygłoszonym kilka dni wcześniej do jej żołnierzy Józef Piłsudski mówił: "Odtąd nie ma ani Strzelców, ani Drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi.(...) Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały".

Zgodę na mobilizację oddziałów strzeleckich Józef Piłsudski otrzymał od wojskowych władz austriackich 2 sierpnia 1914 r. Wówczas także poinformowano go, iż po wybuchu wojny rosyjsko-austriackiej polskie formacje mają działać na kierunku Miechów - Jędrzejów - Kielce. Decyzja ta zmieniała wcześniejsze plany, które przewidywały wkroczenie polskich oddziałów do Zagłębia Dąbrowskiego.

3 sierpnia 1914 r. w krakowskich Oleandrach zorganizowana została I Kompania Kadrowa.

Liczący 144 żołnierzy oddział składał się ze słuchaczy szkół oficerskich Strzelca i Polskich Drużyn Strzeleckich - organizacji mających wykształcić kadry przyszłego Wojska Polskiego.

Reklama

W przemówieniu wygłoszonym do I Kompanii w dniu jej sformowania Piłsudski mówił: "Odtąd nie ma ani Strzelców, ani Drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały.(...) Żołnierze!... Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym wśród was pełnić funkcje dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do szeregowców, czego oby nie było... Patrzę na was, jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was, jako pierwszą kadrową kompanię".

"Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan"

6 sierpnia 1914 r., krótko przed świtem, I Kompania Kadrowa wyruszyła z krakowskich Oleandrów w kierunku granicy Królestwa Polskiego. Na jej czele stał wyznaczony przez Piłsudskiego por. Tadeusz Kasprzycki - oficer Związku Strzeleckiego.

W dniu wymarszu I Kompanii Piłsudski w trakcie posiedzenia Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych w Krakowie oświadczył, że w Warszawie powstał tajny Rząd Narodowy, który mianował go komendantem polskich sił zbrojnych.

W rozpowszechnianej odezwie podpisanej przez "Komendanta Głównego Wojska Polskiego Józefa Piłsudskiego" stwierdzano m.in.: "Kadry armii polskiej wkroczyły na ziemię Królestwa Polskiego, zajmując ją na rzecz jej właściwego, istotnego jedynego gospodarza - Ludu Polskiego, który ją swą krwawicą użyźnił i wzbogacił. Zajmują ją w imieniu Władzy Naczelnej Rządu Narodowego. Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan, poszczególnym zaś jego warstwom warunki moralnego rozwoju. Z dniem dzisiejszym cały Naród skupić się winien w jednym obozie pod kierownictwem Rządu Narodowego. Poza tym obozem zostaną tylko zdrajcy, dla których potrafimy być bezwzględni".

W rzeczywistości żaden "Rząd Narodowy" w Warszawie wówczas nie powstał, a cała akcja była mistyfikacją mającą zwiększyć szansę powodzenia podjętych przez Piłsudskiego działań.

"Nierealny" plan Piłsudskiego

Oceniając je prof. Janusz Pajewski w książce "Odbudowa państwa polskiego", stwierdzał: "Plan Piłsudskiego był tyle samo prosty, ile nierealny. Chciał być, wedle własnych słów, 'swobodnym ptakiem' tzn. uniezależnić się zarówno od polskich stronnictw politycznych, jak i od Austrii. Piłsudski, głęboko rozmiłowany w tradycjach 1863 r., przeniknięty kultem powstańców styczniowych, kultem tajnego, ściśle zakonspirowanego, a otoczonego wielkim autorytetem Rządu Narodowego i jego pieczątki, powziął myśl powtórzenia, może w pomyślniejszych okolicznościach, sytuacji z powstania styczniowego".

"Wejście oddziałów strzeleckich do Królestwa - pisał dalej prof. Pajewski - miało w przekonaniu Piłsudskiego wznowić 1863 i 1905 r. Strzelcy wraz z królewiackimi powstańcami opanowaliby część Królestwa, gdzie można by organizować wojsko i przygotowywać kadry władz politycznych. Niewielka nawet część Kongresówki, pozostając pod władzą Piłsudskiego, musiałaby mu dać silną pozycję zarówno wobec społeczeństwa polskiego, jak też i wobec zaborców".

Tymczasem I Kompania idąc przez Miechów i Jędrzejów, 12 sierpnia wkroczyła do Kielc.

Żołnierze jej przyjmowani byli jednak przez mieszkańców Królestwa bardzo chłodno.

Roman Starzyński wspominając gorzkie odczucia strzelców, pisał: "Na rynku (miasteczka Skała) tłum ciekawych obserwuje przemarsz 'obcego' wojska. 'Nasi' odeszli. Tych 'obcych' nikt nie wita, nikt nie pozdrawia. Ciekawy tłum - patrzy i milczy. Nikt nie wyniesie szklanki wody, nikt nie poda kromki chleba. To już nie Krakowskie, nie polska Galicja, to Rosja zaludniona szczepem mówiącym po polsku, ale czującym po rosyjsku. Od rana nie mieliśmy nic w ustach, kilkugodzinny marsz wyczerpał wszystkie nasze siły, ale wszystko to nic wobec uczucia, jakie w nas to wrogie milczenie mieszkańców Skały (...) wzbudziło. Pod wpływem takiego przyjęcia rodziły się w nas myśli, które później znalazły wyraz w hymnie Pierwszej Brygady". (R. Starzyński "Cztery lata w służbie Komendanta").

"Zapowiedź politycznej klęski"

Według opinii prof. Tomasza Nałęcza: "już pierwsze godziny akcji przyniosły zapowiedź politycznej klęski. Królestwo nie uznało podkomendnych Piłsudskiego za 'czołową kolumnę wojska polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny' (J. Piłsudski "Pisma zbiorowe"). Do kadrowych kompanii nie napłynęli oczekiwani ochotnicy. Akcja strzelecka w konfrontacji z obojętnością ludności, a niekiedy wręcz z niczym niemaskowaną wrogością, załamała się.(..) Wkroczenie do Królestwa nie dostarczyło argumentów niezbędnych do dalszej gry politycznej z państwami centralnymi. Nie udało się stworzyć silnej armii. Co gorsza, liczący wcześniej na antyrosyjską dywersję, a teraz rozgoryczeni fiaskiem akcji strzeleckiej, Austriacy postawili Piłsudskiemu nader ciężkie warunki. Miał on bądź rozwiązać dowodzoną przez siebie formację, bądź wstąpić z nią w szeregi austriackiego pospolitego ruszenia. Pierwsze posunięcie równoznaczne było z przekreśleniem dotychczasowych przygotowań i w gruncie rzeczy oznaczało polityczne samobójstwo. Drugie, zmierzające do uczynienia z bojowników niepodległości austriackich najemników, również nie było możliwe do zaakceptowania". ("Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej" - praca zbiorowa pod red. naukową A. Garlickiego).

Pomoc nadeszła ze strony galicyjskich polityków, którzy uzyskali zgodę władz austriackich na powstanie dwóch Legionów Polskich. Miały być one ochotniczymi formacjami, walczącymi u boku armii austro-węgierskiej.

16 sierpnia 1914 r. w Krakowie utworzony został przez wszystkie galicyjskie ugrupowania polityczne Naczelny Komitet Narodowy, będący "najwyższą instancją w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji zbrojnych sił polskich". Pod jego patronatem zaczęto tworzyć Legiony Polskie.

I Kompania Kadrowa stała się zalążkiem 1 pułku piechoty, który następnie rozrósł się do I Brygady Legionów Polskich.

Mariusz Jarosiński (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy