Murawiew "Wieszatiel" i jego polityka odpowiedzialności zbiorowej

Michaił Murawiew przybył do Wilna, jako nowo mianowany generał-gubernator guberni wileńskiej, w maju 1863 r., kiedy w okolicach walczyły jeszcze dość silne polskie oddziały partyzanckie, a nawet odnosiły sukcesy.

Aleksander II, wysyłając Murawiewa do Wilna, oczekiwał od niego szybkiego przełamania tej sytuacji. Jego działania osiągnęły ten cel, ale nie dlatego został zapamiętany. Polityka Murawiewa na Wileńszczyźnie zmierzała do ambitniejszego - z punktu widzenia Rosji - celu: do wykorzenienia polskości. I tak określony cel Murawiew w pewnym stopniu osiągnął.

Novum  jego polityki polegało na: 1) niespotykanym dotąd zaostrzeniu represji; 2) stosowaniu zasady odpowiedzialności zbiorowej.

O ile gen. Władimir Nazimow, poprzednik Murawiewa na tym stanowisku, kazał w ciągu czterech miesięcy od wybuchu walk rozstrzelać jednego dowódcę, o tyle Murawiew w ciągu miesiąca od objęcia urzędu zatwierdził 18 wyroków śmierci - zwykle przez powieszenie. Polacy-powstańcy, ale i Polacy w ogóle, mieli się rosyjskiej władzy bać. A żeby tak się stało, potrzebny był terror władzy, jaki urządził  Murawiew.

Reklama

Jeszcze bardziej widoczny był jego niekonwencjonalny styl działania tu, gdzie stosował odwet. Słowa "praworządność", choćby w rozumieniu państwa carów, generał-gubernator nie znał. Masowo więził podejrzanych o sprzyjanie Powstaniu, tych, których uznawał za nie dość lojalnych, kierował na zsyłkę. Konfiskował majątki właścicieli, którzy sprzyjali Powstaniu, ale nie tylko to: niekiedy palił całe zaścianki szlacheckie, a mieszkańców wysyłał na Syberię. Jeśli nie było dowodu pomocy właściciela dla Powstania, a jedynie podejrzenie, wtedy kazano mu sprzedać majątek w czasie 2 lat - ale sprzedać było wolno wyłącznie Rosjanom.  

Oprócz tych działań czysto represyjnych generał-gubernator prowadził politykę administracyjną, fiskalną i szkolną nakierowaną na niszczenie żywiołu polskiego. Na Kresach inny był kształt uwłaszczenia chłopów niż w Rosji etnicznej - celowo bardziej uderzający w szlachtę. Ogół Polaków posiadających majątki Murawiew obciążał grzywnami pod zmyślonymi pretekstami. W 1863 r. usunięty został język polski z urzędów (tam, gdzie się jeszcze dotąd utrzymał). W 1865 r. nakazano księżom katolickim prowadzenie korespondencji i wypisywanie metryk w języku rosyjskim. Wykluczano Polaków z urzędów, zastępując uch Rosjanami, których ściągano na Litwę metodą przywilejów materialnych (np. wyższa wysługa lat do emerytury). Wszystko to po to, żeby wykorzenić polskość. A ponieważ ostoją polskości była szlachta, przeto większość tych drastycznych metod kierowała się przeciwko szlachcie.

W osobie Murawiewa wyrażała się różnica w polityce cara wobec Królestwa Polskiego i wobec "ziem zabranych" (Litwy i Rusi). Jak pisał Henryk Wereszycki, Murawiew wychodził "z założenia, że >>Litwa to jest Rosja, a mieszkańcy Litwy to Rosjanie<<". Inaczej niż to robił w Królestwie Mikołaj Milutin, który demontował kolejne instytucje wyrażające odrębność tego terytorium od Rosji, Murawiew na Litwie nie miał takiej potrzeby, ponieważ tego rodzaju instytucji już tam nie było. Zamiast tego Murawiew zmniejszał liczbowy udział Polaków w ludności Litwy, a tych, którzy jednak na Litwie pozostali, zniechęcał do przejawiania ducha polskiego.

W pamięci współczesnych i późniejszych pokoleń Polaków zapisał się jako "Wieszatiel".

Roman Graczyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy