Polacy i Ukraińcy: Do połowy XIX wieku. Powstanie narodu ruskiego

Dopiero w pierwszej połowie XIX wieku zaczęła się kształtować świadomość narodowa Rusinów. Pod wpływem działań administracji austriackiej, jak też ze względu na sięgnięcie do wątków ludowych w literaturze romantycznej, rozbudowane zostało poczucie przynależności greckokatolickich warstw mieszkańców Galicji Wschodniej do narodu ukraińskiego. I to narodu budowanego w opozycji do polskości.

Wiek XIX to czas niezwykle ważny w dziejach formowania się narodów: zarówno dla powstawania tych młodych, jak i narodowego uświadamiania szerokich mas społecznych w przypadku tych starszych.

W przypadku polskim zazwyczaj nie mamy problemu z mówieniem o narodzie, bowiem definicyjne kryterium, które naród odróżnia od grupy etnicznej, czyli wola do politycznego samostanowienia, było spełnione przez cały okres istnienia dawnej Polski.

Naturalnie nie wszystkie grupy społeczne w różnych okresach w tymże narodzie partycypowały (trudno mówić o chłopach, aby mieli skrystalizowaną świadomość narodową przed XIX wiekiem) i różny był stopień poczucia narodowego w kolejnych stuleciach (w okresie szlacheckim była to możliwość partycypowania we władzy, a po upadku Polski narodowość stawała się bardziej świadomym wyborem). Niemniej jednak Polacy (a ściślej mówiąc szlachta i część mieszczaństwa) w XIX wiek wkraczali z dość mocno zakorzenionym poczuciem wspólnoty narodowej, czego przykładem były patriotyczne postawy w dobie wojen napoleońskich czy kolejnych powstań narodowych.

Reklama

Zupełnie inaczej miała się rzecz z mieszkańcami południowo-wschodnich ziem dawnej Polski - Rusinami.

Ruś Czerwona, z której granicami w dużej części pokrywała się w późniejszym czasie Galicja Wschodnia, została inkorporowana do Polski w latach 40. XIV wieku. Włączenie tych ziem Księstwa Halicko-Włodzimierskiego (czyli zachodnich rubieży dawnej Rusi Kijowskiej, którą budował Włodzimierz Wielki i jego potomkowie) do Korony Polskiej przez dziesięciolecia stanowiło przedmiot dysput między historykami polskimi i ukraińskimi. To co dla Polaków było efektem układu Kazimierza Wielkiego z księciem halicko-włodzimierskim Bolesławem Jerzym II z 1338 roku (zakładał on, iż po śmierci księcia, dziedzicem jego władztwa stanie się król Polski), dla drugiej strony było aneksją terytorialną, jaka nie obyła się bez działań zbrojnych.

Nie sposób odmówić racji i jednym, i drugim, bo zarówno układ był nieprzymuszoną decyzją polityczną ruskiego księcia, jak i Lwów wojska Kazimierza ostatecznie musiały zdobywać siłą.

Istotny jednak wydaje się fakt - o czym często się zapomina - iż Ruś Czerwona od dłuższego już czasu podlegała intensywnym kontaktom z zachodnią kulturą łacińską. Świat cywilizacji zachodniej napływał na te tereny zarówno za pośrednictwem kupców, jak i misjonarzy rzymskokatolickich (wystarczy przypomnieć postać św. Jacka Odrowąża i klasztor dominikanów w Haliczu), w końcu zaś poprzez związki dynastyczne ruskich książąt z dynastiami europejskimi, w tym z Piastami (wspomniany Bolesław Jerzy II był synem księcia mazowieckiego Trojdena I).

Dość wspomnieć, że sto lat wcześniej, w 1253 roku, książę Daniel I Halicki został koronowany przez legata papieskiego na króla Rusi - co włączało Ruś Halicko-Włodzimierską w orbitę cywilizacji zachodniej, choć wpływy cywilizacji wschodniej i kontakty z prawosławną Moskwą, zwłaszcza w późniejszych stuleciach, były nadal utrzymywane.

Następstwem tych wydarzeń było zatrzymanie procesu państwo- i narodotwórczego Rusi i Rusinów. Ówczesny wybór polityczny ruskich elit, pomijając jeszcze trwającą kilka dekad rywalizację o te ziemie Polski, Węgier i Litwy, zadecydował o stopniowej unifikacji tego terytorium i jego warstw wyższych z Koroną Polską.

Przez cały okres Polski nowożytnej trwała szeroka wymiana kulturowa, przy czym dominowała wymiana idąca z Zachodu na Wschód, aniżeli w przeciwnym kierunku, co nie znaczy, że jej nie było. Przyjmowanie kultury zachodniej miało na Rusi charakter prawny, osadniczy, religijny, handlowy.

Skutkiem tej unifikacji była postępująca przez kolejne pokolenia asymilacja szlachty ruskiej. Przedstawiciele ruskich rodów brali udział w sejmach, posługiwali się językiem polskim, częstokroć zmieniali obrządek na rzymskokatolicki, wiązali się małżeństwami z polskimi rodzinami, jedynie w pamięci rodowej zachowując świadomość swojej genealogii. Ich ruskość z czasem zawężała się już tylko do terytorialnej samoidentyfikacji (pochodzenia).

Nie zmieniło tego stanu na tym terenie nawet powstanie Bohdana Chmielnickiego, który przez pewien czas zdawał się tworzyć szansę dla wykreowania narodu ruskiego (kozackiego).

Do upadku Polski z końcem XVIII wieku nie było więc na ziemiach Rusi Czerwonej czynnika narodowego, który na dłuższy czas stwarzałby realną alternatywę polityczną dla Polaków.

Rozbiory Polski wytworzyły zupełnie nową sytuację. Przyłączenie w 1772 roku w ramach I rozbioru południowych ziem polskich ze Lwowem do monarchii austriackiej i utworzenie Galicji i Lodomerii (Austriacy odwoływali się w ten sposób do niegdyś posiadanych przez Węgrów ruskich miast: Halicza i Włodzimierza), okazało się silnym ciosem nie tylko w państwo polskie, istniejące zresztą w okrojonych granicach jeszcze przez ponad dwie dekady, ale również w polski żywioł na obszarze Rusi Czerwonej.

Władze austriackie prowadziły bowiem, przynajmniej do okresu autonomicznego, dwie polityki: próbę tworzenia nowej tożsamości austriackiej, tudzież galicyjskiej, a więc objawiającej się postawami lojalistycznymi wobec monarchii, oraz wspierania ludności ruskiej jako przeciwwagi do mających o wiele większe aspiracje polityczne Polaków.

Pierwsza z tych polityk, z wyjątkiem początkowego okresu, wcale niekoniecznie zakładała germanizację wzorem państwa pruskiego. Chodziło bowiem o stworzenie obywatela lojalnego wobec monarchy austriackiego. Służyły temu: osłabienie władzy polskiej szlachty, sprowadzanie urzędników z Austrii, Czech i Moraw czy germanizacja szkolnictwa średniego i wyższego. Jednocześnie Wiedeń wspierał Rusinów w ich narodowym rozwoju.

Rusini, dotychczas pozbawieni swojej elity (szlachta zazwyczaj była już spolonizowana, a niższe warstwy nie prezentowały politycznych aspiracji), otrzymali wsparcie ze strony dynastii, dostając kuźnie przyszłej elity intelektualnej. Mowa tu o trzech seminariach dla greckokatolickich duchownych: Barbareum - czyli greckokatolickie seminarium w Wiedniu, utworzone przez Marię Teresę w 1774 roku (nie licząc przerwy w latach 1784-1803 działało aż do 1893 roku); seminarium greckokatolickie utworzone we Lwowie w 1784 roku; oraz kolejne - w Przemyślu, powstałe w 1845 roku.

Stan wykształcenia unickiego duchowieństwa był dalece bardziej upośledzony od stanu łacińskich kapłanów. Zresztą przez długie dekady uniccy księża w większości nie prezentowali postaw, które moglibyśmy określić jako narodowe. Co więcej, bardzo często posługiwali się w trakcie nabożeństw (kazania, czytania z Pisma świętego) czy życiu codziennym językiem polskim. Nawet hierarchia Kościoła unickiego była przez długi czas spolonizowana.

Trudno znaleźć przykłady jakiejś szczególnej wrogości wśród ludności ruskiej do Polaków w pierwszych dekadach XIX wieku, może z wyjątkiem nad wymiar lojalistycznej względem monarchii habsburskiej postawy lwowskiego biskupa greckokatolickiego, Antona Angełłowycza, w trakcie wojen napoleońskich.

Ruska szlachta tymczasem bynajmniej nie myślała o separacji od Polaków, za których sama się najczęściej uważała. Znane są przykłady służby ruskich synów zarówno w armii Księstwa Warszawskiego, jak i szeregach powstańców listopadowych. Jak się jednak okaże, w przeciągu kilku dekad XIX wieku, mimo tak silnych związków z polskością, powstanie nowoczesny naród ruski, potem zwany ukraińskim.

Były między ludnością polską i ruską różnice: pod względem etnicznym (język i obrządek), historycznym (dzieje dawnej Rusi), w końcu kształciły się pierwsze elity ruskie w Wiedniu, Lwowie i Przemyślu. Pojawił się też niespodziewany sojusznik, austriaccy urzędnicy, gotowi wspierać Rusinów jako przeciwwagę dla Polaków. Brakowało tylko wyartykułowania odrębności oraz nośnika, który by transmitował ruską kulturę. Te dwie potrzeby zostały spełnione w okresie, kiedy Europa - a w zasadzie różne jej ludy - mocno przeżywała i ujawniała pragnienie zmian społecznych, a częstokroć zaczynało się to dziać nie bez ówczesnego nadzwyczaj silnie kreującego wyobraźnię ludzi medium, jakim była literatura piękna. Mowa tu o epoce romantyzmu.

Romantyzm podkreślał jeszcze jedną ważną cechę - konieczność odwołania do ludowych korzeni i tego, co prosta ludność przechowuje w swej świadomości. I tak, najpierw z powodów czysto krajoznawczych, folklorystycznych, w końcu zaś z racji pochodzenia, polscy poeci i pisarze zaczęli schodzić na wieś i spisywać pieśni miejscowego, ruskiego ludu, albo odwoływali się do tego specyficznego dorobku. Nie tylko przedstawiciele tzw. ukraińskiej szkoły romantycznej, jak Juliusz Słowacki, Bohdan Zaleski, Antoni Malczewski, Michał Czajkowski odwoływali się do ziem ruskich i ich mieszkańców, ale również sam gubernator Galicji - Wacław Zaleski - zbierał pieśni ruskich chłopów i wydał je w 1833 roku pod pseudonimem "Wacław z Oleska". Nie on jeden.

Rychło pałeczkę przejęli sami zainteresowani - młodzi alumni greckokatolickiego seminarium we Lwowie. To w nim uczyło się m.in. trzech młodych ruskich intelektualistów: Markijan Szaszkewycz, Jakiw Hołowaćkyj i Iwan Wahyłewycz. Założyli nieformalną grupę literacką - Ruską Trójcę - i rozpoczęli wydawać pierwsze ruskie pismo - "Rusałkę Dnistrową", którą zresztą rychło skonfiskowały władze austriackie. Niemniej jednak pewien proces został uruchomiony.

Równolegle bardzo silnie rozwijał się w latach 30. i 40. polski ruch spiskowy w Galicji, który - po przegranym powstaniu listopadowym - przygotowywał tę prowincję do kolejnego zrywu narodowego, tym razem - w założeniu spiskowców - bardziej demokratycznego, powszechnego i zapewniającego likwidację dawnych, feudalnych stosunków. Celem nowego powstania miała być nie tylko niepodległość, ale również przemiana społeczna: zniesienie pańszczyzny, uwłaszczenie chłopów, rządy demokratyczne itd.

Te nośne hasła docierały także do Rusinów, którzy niejednokrotnie zresztą garnęli się do tychże spisków, także z powodów społecznych, aniżeli jeszcze niesformułowanych - narodowych. Wielu Rusinów zresztą srogo za to ucierpiało, trafiając do więzień, ale równie wielu, obserwując te zdarzenia, kształtowało swoje własne poglądy polityczne, niekoniecznie wiążąc je z potrzebą odbudowy nieistniejącej już niemal pół wieku dawnej Polski.

I choć do 1848 roku Rusini nie mieli szansy rozwinąć swych politycznych zapatrywań, to jednak został położony fundament pod dalszy ich rozwój narodowy, choć zapewne sami jej nosiciele się tego nie spodziewali. Wystarczy przypomnieć, że każdy z członków Ruskiej Trójcy poszedł w inną stronę: tylko Szaszkewycz pozostał wierny swej ruskości, Hołowaćkyj stał się Rosjaninem - Gołowackim, a Wahyłewycz przeszedł do obozu polskiego i jako Jan Wagilewicz zasilił formację gente Rutheni, natione Poloni (Rusinów narodowości polskiej), szczególnie aktywnych w trakcie Wiosny Ludów.

Przemiany polityczne 1848 roku okazały się kluczowe dla skonsolidowania galicyjskich Rusinów. Marcowa rewolucja w Wiedniu, dążąca do przemiany absolutystycznej Austrii w monarchię konstytucyjną, wywołała szereg analogicznych wystąpień w większych miastach całego państwa, także w Galicji.

We Lwowie inteligencja, mieszczaństwo i demokratycznie nastawiona część szlachty wysłały delegację z podpisanymi przez mieszkańców prowincji postulatami: polonizacji administracji, sądownictwa i szkolnictwa, utworzenia sejmu z posłami wybieranymi ze wszystkich stanów, organizacji gwardii narodowej i zniesienia pańszczyzny.

Adres lwowskich demokratów, nie tylko Polaków, ale również Żydów i Rusinów, nie zakładał jednak nadania analogicznych praw, choćby językowych, Rusinom. Adres ten zanim jednak dotarł do Wiednia, został w Krakowie przeredagowany. We wstępie dopisano, iż ostatecznym celem jest odtworzenie w przyszłości państwa polskiego, a za namową współpracującego z Polakami greckokatolickiego księdza Cyryla Wieńkowskiego dopisano postulat równouprawnienia języków polskiego i ruskiego oraz obu wyznań.

Nie zaspokoiło to jednak żądań ruskiego duchowieństwa we Lwowie. Za namową gubernatora Galicji - Franza Stadiona - napisali oni swój własny lojalistyczny adres, pozbawiony żądań politycznych z wyjątkiem postulatu zapewnienia w sprawach językowo-kulturalnych praw Rusinom.

Chwilowa słabość monarchii zaowocowała ostatecznie powstaniem organów politycznych we Lwowie: Centralnej Rady Narodowej i jego, powstałej niedługo potem, ruskiej przeciwwagi - Hołownej Rady Ruskiej, której przewodził sam greckokatolicki biskup przemyski Hryhorij Jachymowycz.

Środowisko Rusinów poczuwających się do polskości w sensie politycznym (gente Rutheni, natione Poloni) utworzyło wówczas trzeci organ, Sobór Ruski, mający przeciągnąć na swoją stronę ludność ruską. Sobór wydawał nawet czasopismo "Dnewnyk Ruskij", a jej redaktorem naczelnym został wspomniany Jan Wagilewicz. Środowisku temu nie udało się jednak zatrzymać rozdziału między artykułującymi swe pierwsze polityczne żądania Rusinami a galicyjskimi Polakami.

Kiedy w czerwcu 1848 roku organizowano Zjazd Słowiański w Pradze, a poszczególne kraje delegowały swoich przedstawicieli, Rusini (ci, którzy nie poczuwali się do polskości) przyjechali tam już nie tylko z żądaniami równouprawnienia w dziedzinie języka, ale z wyraźnie postawionym żądaniem podziału Galicji na dwie prowincje: zachodnią - polską, i wschodnią - ruską.

I choć udało się zawrzeć wówczas kompromis, aby Rusini w zamian za ustępstwa w zakresie równouprawnienia w ramach wspólnej prowincji odstąpili od zamiaru podziału kraju, to ten postulat do końca zaborów był jednym z kilku nadrzędnych celów ruskich działaczy społeczno-politycznych. W rozwiązaniu tym upatrywano szansę na ruskie rządy w Galicji Wschodniej.

W przypadku zjednoczonej prowincji Polacy (tj. rzymscy-katolicy) stanowili większość, tymczasem w sytuacji podziału, zachowywaliby większość jedynie w zachodniej części, we wschodniej zaś, ustępując liczbą Rusinom, musieliby dzielić się z nimi władzą.

Adam Świątek

----------------------------------------

Kolejna publikacja w cyklu Polacy i Ukraińcy:  1848-1914. Jak doszło do konfliktu polsko-ukraińskiego w Galicji Wschodniej


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polacy i Ukraińcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy