Sytuacja polskiej emigracji we Francji po powstaniu styczniowym

Emigracja postyczniowa nie odegrała większej roli politycznej i nie była tak liczna i trwała, jak po powstaniu listopadowym.

Emigracja postyczniowa nie odegrała większej roli politycznej i nie była tak liczna i trwała, jak po powstaniu listopadowym.

Szacuje się, że na przełomie 1864/65 roku opuściło kraj około 8 tys. uchodźców. Do Francji trafiło około 3,4 tys. osób.

Miała na to wpływ polityka Francji, która po klęsce pod Sedanem szukała zbliżenia z Rosją. Przybywający tu z kraju uchodźcy stanęli wobec piętrzących się trudności materialnych. Brak środków do życia, bariery językowe, brak fachowego przygotowania - utrudniały asymilację w nowych warunkach. Wielu z nich liczyło na pomoc instytucji charytatywnych bądź też na pomoc rządową.

W samej tylko Francji z zasiłku rządowego korzystało w 1866 roku około 3,5 tys. uchodźców z Polski, a niewiele mniej o nią zabiegało. W innych krajach sytuacja przedstawiała się jeszcze gorzej, gdyż rządy nie zawsze brały na siebie ciężar pomocy uchodźcom. Ciężkie warunki ekonomiczne potęgowały jeszcze  rozgoryczenie po klęsce i poczucie bezsilności. Dla większości stało się jasne, że Polacy są skazani na własne siły, że niepodległość mogą wywalczyć jedynie poprzez sojusz z uciskanymi narodami słowiańskimi.

Reklama

Najważniejszym zadaniem stało się więc polityczne i militarne przygotowanie narodu, aby w stosownej chwili chwycić za broń. Pomimo zgody w kwestiach ogólnych, brak było jednak pełnej spójności poglądów wśród uchodźców.

Początkowo różnica stanowisk wynikała z podejścia do sytuacji panującej w kraju i stosunku do Rządu Narodowego. Przedstawiciel Hotelu Lambert, Władysław Czartoryski, już w kwietniu 1864 roku złożył swój urząd agenta dyplomatycznego i niebawem ogłosił, że powstanie ostatecznie upadło i wszelkie organizacje spiskowe nie mają racji bytu, a jedynie praca organiczna może uratować naród.

Biuro Hotelu Lambert nastawiło się, jak dawniej, na działania dyplomatyczne na dworach europejskich. Ich celem było doprowadzić do zbliżenia francusko- austriackiego i - po pokonaniu Rosji i Prus - we współpracy z Austrią odbudować Polskę.

Inny kierunek działania obrał Adam Sapieha, kolejny komisarz rządowy na Francję i Anglię. W jego opinii powstanie w 1864 roku nadal trwało i należało przejść do bardziej zdecydowanych - rewolucyjnych metod działania. Podjął rozmowy z Mazzinim i Garibaldim w celu przygotowania dywersji od południa. Jego poczynania zostały utrącone przez Bronisława Brzezińskiego, w rękach którego znalazła się pieczęć Rządu Narodowego, a który powierzył 12 lipca 1864 roku urząd pełnomocnika poza granicami zaboru moskiewskiego Janowi Kurzynie.

Emigranci kwestionowali jednak uprawnienia Kurzyny, zdając sobie sprawę, że rząd narodowy przestał istnieć. Jednocześnie pojawiło się ugrupowanie o charakterze centrowym, skupione wokół  Agatona Gillera, członka krajowego Komitetu Centralnego. Giller wobec Rządu Narodowego starał się zastąpić go emigracyjnym "komitetem", który podjąłby przygotowania do nowej walki o Polskę w granicach z 1772 roku i wprowadził w życie idee Manifestu z 22 stycznia 1863 roku.

 Kolejny nurt emigracyjny skupił się niebawem wokół Ludwika  Mierosławskiego - wskrzesiciela dawnego Towarzystwa Demokratycznego. Na łamach kilku poczytnych czasopism (m.in. "Głos Polskiego Demokraty", "Le Peuple Polonais") Mierosławski propagował program swojego związku, który nawiązywał bezpośrednio do manifestu krakowskiego z 1846 roku. Uwłaszczenie, według niego, nie rozwiązywało jeszcze kwestii chłopskiej: "Prawdopodobieństwo powtórzenia się rzezi galicyjskiej nadal istnieje, jedynym sposobem zapobieżenia jest zaangażowanie mas chłopskich do walki narodowowyzwoleńczej". Odrodzona Polska miała być krajem trzech narodów w granicach z 1772 roku. 

Żywą działalność w środowisku emigracyjnym rozwinął także Ludwik Bulewski. Zorganizowane przez niego Ognisko Rewolucyjne (1864) było organizacją powiązaną z Rewolucyjnym Komitetem Europejskim Mazziniego. Zgodnie z odezwą Mazziniego do Polaków (5 marca 1865), Ognisko Rewolucyjne dążyło do wewnętrznej konsolidacji narodu, a następnie zjednoczenia się Słowian i wywalczenia wspólnymi siłami wolności. Po założeniu przez Mazziniego Powszechnego Sojuszu Rewolucyjnego, Bulewski założył jego polską sekcję - Ognisko Republikanckie Polskie, którym kierował wspólnie z Ignacym Chmieleńskim i gen. Józefem Hauke-Bosakiem.

Była to najbardziej radykalna organizacja emigracyjna, która w ogłoszonym 12 września 1867 roku programie zapowiadała walkę o Polskę jako demokratyczną republikę, w której najwyższa władza należałaby do ludu. Obóz wojskowy na emigracji, podzielony na szereg drobnych organizacji, pochłonięty był dyskusjami nad oceną powstania i jego międzynarodowych uwarunkowań.

Pod koniec 1864 roku dyskusje te nagle ustały pod wpływem nadchodzących z kraju pogłosek o mającym się odbyć poborze do wojska carskiego. Liczono na ewentualny opór poborowych, co wobec istniejących jeszcze ognisk oporu stwarzało przesłanki do nowego powstania. W atmosferze wyczekiwań i niepewności przybył do Paryża rzekomy wysłannik Rządu Narodowego, Aleksander Zwierzchowski.

Zapewniając o istnieniu podziemnych struktur w kraju, z ramienia których miał działać, odwołał ze stanowiska Kurzynę i utworzył "komitet reprezentacyjny" emigracji polskiej z gen. Hauke- Bosakiem na czele (Hauke-Bosak przybył do Francji z Genewy, gdzie powołując się na Rząd Narodowy utworzył własny Komitet Reprezentacyjny, który nie zdołał jednak rozwinąć szerszej działalności).

Faktycznie Zwierzchowski okazał się być prowokatorem, wysłanym przez generał-gubernatora Fiodora Trepowa w celu rozpracowania emigracji i wykrycia jej powiązań z krajowymi działaczami. Nie podejrzewając zdrady, "wojskowi" zdeklarowali gotowość do powrotu do kraju i podjęcia walki, jeżeli Rząd Narodowy powoła ich do służby. Zawiązali Towarzystwo Wojskowych Sprzysięgłych w celu podjęcia przygotowań.

Misja pułkownika Sawy-Rosieckiego i Władysława Daniłowskiego do kraju zakończyła  się ich aresztowaniem. Wśród emigrantów pojawiło się podejrzenie, czy aby pieczęć Rządu Narodowego nie znalazła się w rękach Rosjan. Postanowiono czasowo zawiesić wypełnianie rozkazów "rządowych", nie zaprzestano natomiast dalszego kształcenia kadry oficerskiej.


Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 1999

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hotel lambert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy