​Konstytucja 3 Maja 1791 roku - ustawa, która zmieniła świat

Sejm Czteroletni po burzliwej debacie 3 maja 1791 roku przyjął przez aklamację ustawę rządową, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 Maja. Była drugą na świecie i pierwszą w Europie ustawą regulującą organizację władz państwowych, prawa i obowiązki obywateli.

Sejm Czteroletni po burzliwej debacie 3 maja 1791 roku przyjął przez aklamację ustawę rządową, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 Maja. Była drugą na świecie i pierwszą w Europie ustawą regulującą organizację władz państwowych, prawa i obowiązki obywateli.

Do ostatecznych prac nad konstytucją przystąpiono po przedłużeniu (listopad 1790) na wniosek stronnictwa patriotycznego obrad skonfederowanego sejmu na dalsze dwa lata. 

Już 7 września 1789 roku powołano deputację do opracowania projektu Ustawy rządowej, którą tworzyli uczestnicy sejmu, mający za sobą różne doświadczenia i poglądy polityczne. Jej przewodniczącym został biskup kamieniecki Adam Krasiński, a w składzie był dawny konfederat barski uchodzący za tubę opozycji hetmańskiej - Wojciech Suchodolski; pierwszoplanową rolę odgrywał Ignacy Potocki.

Reklama

Prace początkowo szły opornie głównie ze względu na wzajemną nieufność pomiędzy królem a Potockim. Rękę do zgody pierwszy wyciągnął Ignacy Potocki, którego słowa marszałek sejmu Stanisław Małachowski przytoczył na jednym z posiedzeń letnich 1790  roku: "Przekonano się, że bez Waszej Królewskiej Mości nie można stworzyć niczego dobrego. Niechże Wasza Królewska Mość udzieli nam swego zaufania, przedstawi swoją wolę, a my uczynimy wszystko dla was i z wami".

Po paromiesięcznej zwłoce, w grudniu 1790 roku Stanisław August przestał jedynie krytykować sformułowania projektu konstytucji, a włączył się czynnie do jej opracowania, przeprowadzając długie debaty z sekretarzem Potockiego, Włochem w służbie reformy, Scypionem  Piattolim, i wnosząc do tekstu liczne poprawki. W tej fazie ścierania się różnych poglądów do prac włączył się Hugo Kołłątaj, swym zręcznym piórem nadając ustawie kształt kompromisowy.

 Uchwalenie konstytucji przypominało zamach stanu, na którym chodziło o wykluczenie z dyskusji i głosowania przeciwników reformy.

Uprzedzeni o akcji zwolennicy ustawy oczekiwani byli na sali sejmowej - po przerwie na spędzenie Świąt Wielkanocnych w domu - 5 maja 1791 roku.  Spodziewano się, że opozycjoniści nie zdążą do Warszawy, kiedy jednak ambasada rosyjska zawiadomiła niektórych spośród nich o "spisku" konstytucyjnym, obóz reformy zdecydował się przyspieszyć działanie. Do stolicy sprowadzono żołnierzy pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego, bratanka króla.

Wieczorem 2 maja można było wyczuć atmosferę podniecenia. W pałacu Radziwiłłowskim zebrali się zwolennicy konstytucji, którzy następnie przeszli do rezydencji marszałka Stanisława Małachowskiego, gdzie zadeklarowali pisemnie jej poparcie.

Nazajutrz, 3 maja o godzinie 11, rozpoczęła się historyczna sesja z udziałem Stanisława Augusta i 182 posłów, w tym 110 zwolenników Ustawy rządowej, której ostateczny sukces był też triumfem króla, czuwającego nad odprawianą ceremonią. Musiały go ranić popisy oratorskie opozycjonisty Jana Suchorzewskiego, przywołującego wszystkie świętości przeciwko konstytucji.

Król, wezwany przez Ignacego Potockiego do zabrania głosu, kończył swą mowę wezwaniem: "Doprowadź więc, godny marszałku sejmowy, dzieło dzisiejsze do końca, abym wiedział, czyli dzień dzisiejszy mam kłaść między szczęśliwymi, czyli też zapłakać nad ojczyzną moją".


Potem przeczytał akt. Zabierając później jeszcze raz głos w sprawie paktów konwentów dotyczących dziedziczności tronu, zakończył orację zdaniem:" Jak raz powiedziałem, tak powtarzać będę do śmierci - król z narodem, naród z królem". Po przeciągających się dyskusjach, nie zważając na protesty opozycjonistów, posłowie otoczyli kręgiem monarchę wypowiadającego słowa uroczystej przysięgi.

W nastroju euforii oczekujący pod Zamkiem Królewskim tłum zaniósł na ramionach marszałków sejmowych do kolegiaty św. Jana, gdzie wygłosili przemówienia, po czym nastąpiła przysięga, odśpiewano hymn dziękczynny, a miasto rozświetliło się iluminacjami. Dwa dni później na mocy uchwalonej Deklaracji zgromadzonych stanów, zlikwidowano wszystkie prawa sprzeczne z Konstytucją, którą teraz podpisano. W atmosferze jednomyślności, bo opozycjoniści zbojkotowali to wydarzenie.

Narodziła się niezwykła ustawa - Konstytucja 3 Maja - do której nawiązywały pokolenia Polaków zarówno pod zaborami, jak i w Polsce odrodzonej. Dzieło determinacji zwolenników "naprawy Rzeczypospolitej" zyskało niezwykle pochlebne oceny wśród oświeconej warstwy społeczeństw innych krajów.

Stanisław August doczekał się popularności, zewsząd płynęły gratulacje za mądre pokierowanie pracami nad ustawą, zaskakująco awangardową w kraju, który uznawany był powszechnie za ostoję konserwatyzmu.

Nastał rok względnej swobody, ale i rodzących się obaw przed reakcją potężnych sąsiadów Rzeczypospolitej. Król napisał w jednym z listów: " Jeszcze tu nie wiemy, jak nasza rewolucja jest wzięta w Wiedniu, Berlinie i Petersburgu, lecz po minie i zachowaniu się [posła rosyjskiego Jakuba] Bułhakowa można suponować, że Moskwa nam nie wypowie wojny za rewolucję. Jeszcze nie teraz". Rzeczywiście imperatorowa po pierwszym wstrząsie  wywołanym wiadomościami z Warszawy, zaczęła spokojniej przyglądać się rozwojowi sytuacji, zwłaszcza że dyplomacja austriacka nie dostrzegała w wypadkach w Polsce zagrożenia interesów państw zaborczych.

Tymczasem nadal obradował sejm, który skupił się na dostosowaniu przepisów prawa do artykułów Konstytucji. Musiał ścierać się z   królem, który bronił swego wpływu na działalność urzędów centralnych. Podczas obsadzania niektórych stanowisk ministerialnych pokonał osobistą niechęć do Kołłątaja, powierzając mu urząd podkanclerzego koronnego.

Ten obrócił teraz swą energię na obronę Konstytucji, kontrolując wytrwale (ale nie zawsze z sukcesami) poczynania króla, który nie cieszył się w stronnictwie patriotycznym opinią stanowczego i konsekwentnego polityka. Do Straży Praw, najwyższego organu władzy wykonawczej, Stanisław August wprowadził, obok tylko dwóch "patriotów" (marszałka wielkiego litewskiego, Ignacego Potockiego i podskarbiego nadwornego koronnego, Tomasza Ostrowskiego), aż trzech opozycjonistów na usługach Rosji: hetmana wielkiego koronnego, Franciszka Ksawerego Branickiego, kanclerza wielkiego koronnego, Jacka Małachowskiego, podkanclerzego litewskiego, Joachima Chreptowicza.

Najbardziej nieprzejednany opozycjonista, hetman Branicki, wichrząc nieustannie, opierał się często na awanturnikach i z ich strony doczekał się rychło kompromitacji, jeden z nich bowiem, niejaki Okniński, aresztowany za publiczne wygrażanie twórcom Konstytucji, nie oszczędził w zeznaniach swego patrona, donosząc o planowanym porwaniu króla.

Dochodziło też do wystąpień mieszczaństwa z miast prywatnych, domagającego się zrównania w prawach z mieszkańcami miast   królewskich.

W niektórych rejonach chłopi zaczęli odmawiać pracy pańszczyźnianej. Król na sejmie brał niekiedy w obronę chłopów starościńskich, ale nieoficjalnie zalecał tłumienie tych wystąpień i nie dopuszczał możliwości radykalizacji reform w duchu "błędów francuskich".



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sejm czteroletni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy