Stanisław Karłowski: ziemianin, finansista, działacz społeczny

Dorobek Stanisława Karłowskiego, nietuzinkowego syna niezwyczajnych czasów, świadczy, iż jeśli nawet los mu sprzyjał, to on sam potrafił losowi z wszystkich sił pomagać.

Dorobek Stanisława Karłowskiego, nietuzinkowego syna niezwyczajnych czasów, świadczy, iż jeśli nawet los mu sprzyjał, to on sam potrafił losowi z wszystkich sił pomagać.

Ten Wielkopolanin, urodzony 5 sierpnia 1879 r. w Grąbkowie koło Rawicza w szlacheckiej wprawdzie (herbu Prawdzic), lecz niezbyt majętnej rodzinie, nie miał widoków na dojście do zamożności drogą rodowej sukcesji, szybko więc zyskał świadomość, że powinien liczyć przede wszystkim na własne siły. Po zaliczeniu gimnazjum w Krotoszynie i odbyciu praktyki bankowej w Berlinie wyjechał więc na studia do Antwerpii. Naukę w Akademii Handlowej ukończył w 1902 r., po czym pracował w bankach Brukseli i Londynu, aby ostatecznie osiąść we Lwowie, na posadzie rewidenta Kas Stefczyka Banku Krajowego.

Reklama

Jego kwalifikacje i zaangażowanie oceniano snadź wysoko, gdyż w 1906 otrzymał awans na dyrektora krakowskiego oddziału macierzystego banku. Była to dlań znakomita szkoła: jako reprezentant instytucji finansowej, kredytującej rozmaite antrepryzy gospodarcze, wchodził z urzędu, gwoli dbania o bezpieczeństwo bankowych pieniędzy, w skład rad nadzorczych przedsiębiorstw klienckich, dzięki czemu zdobywał szeroką wiedzę o mechanizmach zarządzania w biznesie.

Po czterech latach pobytu w Krakowie w życiu Karłowskiego nastąpiły istotne zmiany: w 1910 r. ożenił się z Różą Ponińską (urodzoną 2 czerwca 1886 r. w Wiedniu księżniczką, wywodzącą się z zacnego i majętnego rodu, wielce zasłużonego dla Polski i niemniej wielce skoligaconego z najznamienitszymi domami Europy) oraz - ponoć głównie dzięki temu - mianowany został dyrektorem świeżo założonego we Lwowie Banku Przemysłowego. Małżeństwo nie trwało długo, Róża zmarła 20 grudnia 1918 r. w Warszawie (po dłuższym okresie żałoby Karłowski ożenił się ponownie, z Pauliną Englisch von Popparich). Wdowiec pozostał z trojgiem dzieci (Jadwigą, Zygmuntem i Janem) - oraz, odziedziczonym w 1920 r., majątkiem Horyniec, przejętym po bezpotomnej śmierci szwagra, Kaliksta Ponińskiego, ostatniego męskiego przedstawiciela książęcej linii rodu. Horyniec ten, będący niewielkim, zniszczonym przez wojnę kurortem, rozwinął w sposób imponujący, czyniąc z zapyziałego miasteczka jedno z ważniejszych uzdrowisk Małopolski, specjalizujące się w balneologii i leczeniu borowiną.

Kariera bankowa Wielkopolanina rozwijała się od 1910 r. dynamicznie. W 1917 objął stanowisko dyrektora Banku Handlowego w Warszawie (i piastował je do stycznia 1920), był pierwszym po odzyskaniu niepodległości prezesem Związku Banków Polskich, zasiadał w najwyższych władzach Centralnego Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów "Lewiatan", przez całe 20-lecie międzywojenne był bądź członkiem zarządu, bądź wiceprezesem spółki akcyjnej o nazwie "Siła i Światło", w 1927 otrzymał nominację na członka Rady Banku Polskiego. Nie uchylał się przy tym od służby publicznej: od 1919 do 1920 r. pełnił funkcję doradcy ministra skarbu i brał udział w przygotowaniu reformy walutowej, w 1924 został pełnomocnikiem rządu na rokowania w sprawie zawarcia traktatu handlowego z Niemcami. Stanowiska tego zrzekł się w maju 1925 r., kiedy władze państwowe nie przyjęły postulowanego przezeń zastosowania polityki siły wobec zachodniego sąsiada.

Od 1921 r. Karłowski dzielił czas między pracę zawodową, służbę publiczną a... prowadzenie gospodarstwa ziemskiego. W tym roku bowiem odkupił od niemieckiego księcia Hugona Schoenburg-Waldenburga 1724-hektarowy majątek Szelejewo w powiecie gostyńskim. Rozwinął w nim wzorcową, wielokrotnie nagradzaną, hodowlę koni i bydła, zorganizował gospodarstwo nasienne. Jako człowiek obdarzony niezwykłą energią rozpoczął wtedy czynne działanie w gospodarczych instytucjach około rolniczych: prezesował radom nadzorczym cukrowni "Gostyń" i "Zduny", stał na czele zarządu Banku Związku Spółek Zarobkowych, współtworzył i od 1921 do 1939 zajmował stanowisko wiceprezesa Banku Cukrownictwa, w 1924 założył Sandomiersko-Wielkopolską Hodowlę Nasion SA, przez lata reprezentował wielkopolski przemysł cukrowy w radzie Banku Handlowego.

Konsekwencją odgrywania nietuzinkowej roli zarówno w świecie wielkiej polityki i wielkich finansów jak i na lokalnym gruncie były propozycje objęcia mandatu parlamentarnego. O ile jednak w 1928 r. odrzucił ofertę kandydowania do Sejmu, o tyle dwa lata później zgodził się na wpisanie swego nazwiska na listę Bezpartyjnego Bloku Wspierania Rządu, z której trafił do Senatu RP. W izbie wyższej zajmował się wyłącznie sprawami, na których się dobrze znał: finansami, bankowością, gospodarką, rolnictwem.

Ten istny omnibus znajdował zawsze czas na sprawowanie funkcji w organizacjach społecznych. Był m.in. działaczem Rady Naczelnej Organizacji Ziemiańskich (wiceprezes), Związku Uzdrowisk Polskich (prezes do wybuchu wojny), Naczelnej Organizacji Związków Hodowców Koni (prezes), założył w Szelejewie Kółko Rolnicze, zasiadał w Gostyniu w Powiatowym Komitecie Niesienia Pomocy Bezrobotnym.

A jakby na marginesie (co nie znaczy, że marginalnie) miał iście szlachecko-ziemiańskie hobby: w Szelejewie prowadził doświadczenia agronomiczne i agrotechniczne, w konsekwencji czego stał się przeciwnikiem bezkrytycznego stosowania nawozów sztucznych i chemicznych środków zwalczania chorób roślinnych; twierdząc, że preparaty te zatruwają środowisko naturalne, wyprzedził swój czas, wpisując się w nurt ekologii (współtworzył zresztą Towarzystwo Krzewienia Zasad Życia i Gospodarki Zgodnie z Przyrodą). Rolnictwem noszącym miano biodynamicznego zajął się około 1930 r. Trwały plonem tych zainteresowań są drukowane prace: "Praktyczne wskazówki zastosowania metody biologiczno-dynamicznej na roli i w ogrodzie" (Szelejewo 1934), "Wpływ paszy na zdrowie zwierząt i jakość produktów pochodnych" ("Rocznik Nauk Rolniczych i Leśnych", 1937), "Potrzeby inwestycyjne Małopolski Wschodniej z zakresie uzdrowisk, letnisk i turystyki" (wespół z T. Wereszczyńskim, Lwów 1939).

Wszechstronnie uzdolniony i imponujący rozległością zajęć ziemianin, odznaczony za całokształt dokonań Złotym Krzyżem Zasługi, był również szczerym patriotą. Swoisty certyfikat patriotyzmu wystawili mu hitlerowcy: uznany zaraz na początku II wojny światowej za niebezpiecznego wroga Rzeszy, został w połowie października 1939 r. aresztowany. Wpisanego na listę zakładników rozstrzelano w publicznej egzekucji na rynku w Gostyniu 21 października. Jego majątek hitlerowcy skonfiskowali...

Waldemar Bałda


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy