1 lutego 1944 r. Zamach na gen. Franza Kutscherę – dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski

Rozkaz zabicia Kutschery wydał szef Kedywu płk. Emil Fieldorf na podstawie decyzji Kierownictwa Walki Podziemnej. Kutschera odpowiadał za masowe egzekucje, łapanki na ulicach i wprowadzenie odpowiedzialności zbiorowej za wszelkie akcje skierowane przeciwko okupantowi.

Początkowo nie wiedziano, kto kryje się pod oficjalną funkcją - "Dowódca Policji Bezpieczeństwa i SD na dystrykt warszawski"- umieszczaną na hitlerowskich obwieszczeniach o egzekucjach. Dzięki szefowi komórki wywiadu oddziału "Agat" - Aleksandrowi Kunickiemu ps. "Rayski", udało się zidentyfikować hitlerowskiego funkcjonariusza.

Wykonanie wyroku powierzono został oddziałowi dywersyjnemu Komendy Głównej AK "Pegaz", a jego dowódca, Adam Borys "Pług", zlecił przygotowanie akcji I plutonowi, dowodzonemu przez Bronisława Pietraszewicza "Lota". Pierwsza akcja wyznaczona na 28 stycznia 1944 nie powiodła się - auto z Kutscherą nie pojawiło się.

Reklama

W akcji 1 lutego wzięło udział 12 żołnierzy AK: Bronisław Pietraszewicz "Lot" - dowódca, Stanisław Huskowski "Ali" - zastępca dowódcy, Zdzisław Poradzki "Kruszynka", Michał Issajewicz "Miś", Bronisław Hellwig "Bruno", Kazimierz Sott "Sokół", Marian Senger "Cichy", Zbigniew Gęsicki "Juno", Henryk Humięcki "Olbrzymek"; za sygnalizację odpowiadały: Maria Stypułkowska-Chojecka "Kama", Elżbieta Dziębowska "Dewajtis" i Anna Szarzyńska-Rewska "Hanka".

Stanowiska zajęli o godz. 8.50. Łączniczki potwierdziły przejazd samochodu i zidentyfikowały Kutscherę. "Lot", przez zdjęcie kapelusza, dał sygnał do rozpoczęcia akcji. Samochód prowadzony przez "Misia" zajechał drogę limuzynie Kutschery. Do auta podbiegli "Lot" i "Olbrzymek" strzelając do hitlerowskiego dygnitarza - Kutscherę dobił "Miś". Zabrano teczkę z dokumentami i pod silnym ostrzałem Niemców wycofano się.

Akcja trwała około minuty i czterdziestu sekund. Oprócz Kutschery zginęło 4 Niemców a 9 zostało rannych. Ranni zostali także żołnierze AK: "Lot", "Cichy", "Olbrzymek" i "Miś". "Sokół" i "Juno" zginęli w drodze powrotnej - natrafili na blokadę i utonęli w Wiśle. W szpitalu zmarli "Lot" i "Cichy".

W odwecie Niemcy, dzień po zamachu, rozstrzelali w pobliżu miejsca akcji, 100 zakładników a 200 w ruinach getta. Warszawę i okoliczne miejscowości obłożono kontrybucją w wysokości 100 mln złotych.

AS



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: okupacja niemiecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy