3 marca 1981 r. Konsultacje z Moskwą w sprawie stanu wojennego

Już 12 dni po objęciu stanowiska premiera, generał Wojciech Jaruzelski przedstawił Moskwie "Informację o stanie przygotowań państwa do wprowadzenia stanu wojennego".

Wczesną wiosną 1981 roku, trwające od kilku miesięcy przygotowania do stanu wojennego, były na zaawansowanym etapie. O tym właśnie powiadamiał, w przekazanej 3 marca "Informacji o stanie przygotowań państwa do wprowadzenia stanu wojennego", świeżo powołany na urząd premiera generał Wojciech Jaruzelski swojemu radzieckiemu odpowiednikowi Nikołajowi Tichonowowi. Spotkanie miało miejsce podczas XXVI Zjazdu KPZR w Moskwie.

Jak czytamy w książce-wywiadzie z pułkownikiem Ryszardem Kuklińskim  "Wojna z narodem widziana od środka", Jaruzelski zapewnił Tichonowa oraz samego Leonida Breżniewa o możliwości zbrojnego stłumienia ewentualnego powstania.

Reklama

"Mając świadomość sojuszniczego zaplecza, [kierownictwo polskie] jest zdecydowane do sięgnięcia po ten środek ochrony kraju przed kontrrewolucją" - miał przekonywać Moskwę.

O tym, że Jaruzelski konsultował założenia planowanego stanu wojennego z Tichonowem, poza pułkownikiem Kuklińskim pisał również ówczesny pułkownik Franciszek Puchała, planista stanu wojennego i późniejszy generał.

Jak pisze Lech Kowalski w biografii "Generał ze skazą", po rozmowach w Moskwie generał Jaruzelski "rozpoczął prace nad szczegółami koncepcji wprowadzenia stanu wojennego, wielokrotnie weryfikując i analizując najdrobniejsze detale".

Jeszcze przed końcem marca gotowe do podpisania były trzy najistotniejsze dokumenty stanu wojennego, którym nadano kryptonim "Wiosna-81".

Jaruzelski i ówczesny I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania "mieli już pewność, że Moskwa ich popiera. Cel był jasny: rozgromić Solidarność" - pisze Kowalski. Zapewniając sobie spokój na zewnątrz, który gwarantował Związek Radziecki, Jaruzelski przy pomocy żołnierzy i czołgów mógł rozwiązać kwestię "kontrrewolucji".

Na koniec dodajmy, że w czasie marcowej wizyty w Moskwie Jaruzelski stał się przedmiotem niewybrednego żartu ze strony Breżniewa. Jak wspominał Kania, przywódca Związku Radzieckiego zaproponował generałowi pomoc w zdjęciu ciemnych okularów, ponieważ "lubi, by wszyscy patrzyli sobie prosto w oczy".

Przypomnijmy, że Jaruzelski nosił ochronne okulary po tym, jak pracując w tajdze przy wyrębie lasów, nabawił się choroby oczu (ślepota śnieżna), która trwale uszkodziła mu wzrok. Generał często o tym wspominał i wiedza na temat jego choroby była powszechna.

"Z tego powodu nieodparcie nasuwa się pytanie, czy Breżniew był tego świadom, gdy pozwalał sobie na ów niewyszukany żart" - zastanawia się w książce "Siedmiu wspaniałych. Poczet pierwszych sekretarzy KC PZPR" Jerzy Eisler.

AW

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Jaruzelski | stan wojenny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy