75 lat temu Niemcy zlikwidowali getto w Wadowicach

75 lat temu Niemcy zlikwidowali getto w Wadowicach. Istniało nieco ponad rok. Na niewielkim terenie stłoczonych zostało ok. 1,4 tys. Żydów. 10 sierpnia 1943 r. Niemcy deportowali ich do obozu Auschwitz. Wojnę przeżyli nieliczni wadowiccy Żydzi.

Pierwszym Żydem, który zamieszkał w Wadowicach, był powstaniec styczniowy Baruch Thieberg. Sprowadził się do miasta w 1867 r. Wcześniej w Wadowicach obowiązywał zakaz osiedlania się Żydów, wydany jeszcze przez królów polskich.

Później osiedlali się tam Żydzi postępowi z kręgu kultury niemieckiej, a także chasydzi. W 1882 r. wadowicka Gmina Żydowska kupiła parcelę, na której powstał cmentarz i dom przedpogrzebowy. W latach 1885-89 wznieśli synagogę. Tuż przed II wojną światową w 10,5-tys. Wadowicach mieszkało ok. 2,5 tys. Żydów.

Reklama

Anna Ziarkowska, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, w publikacji poświęconej gettu, napisała, że po klęsce wrześniowej Niemcy wcielili Wadowice do Rzeszy.

Z przeprowadzonego pod koniec 1939 r. spisu wynikało, że w tym rejonie mieszkało 1,6 tys. Żydów. Okupacja oznaczała dla nich szykany. Właścicielom odbierano sklepy i przedsiębiorstwa. Musieli oni znakować ubrania, aby odróżnić się od innych mieszkańców. Niemcy zabronili im poruszania się po głównych ulicach i rynku. Nie wolno było im chodzić do kina, restauracji i wchodzić do parku.

W październiku 1939 r. Niemcy spalili synagogę. Większość wadowickich Żydów została zmuszona do prac przy regulacji rzeki Skawy. Młodzi zostali wysłani do obozów pracy.

Niemcy, spośród Żydów cieszących się autorytetem w swojej społeczności, stworzyli szybko Judenrat, który był odpowiedzialny za planowe i terminowe wykonywanie poleceń władz. Chodziło m.in. o dostarczanie kontyngentów na roboty przymusowe i do obozów, a także wywiązywanie się z kontrybucji. Wadowicki Judenrat podlegał centrali w Sosnowcu.

"W pierwszym okresie działalności Judenrat wadowicki, podobnie jak wiele innych, przyjął strategię ocalenia przez pracę. Żydzi zdawali sobie sprawę, że aby ocaleć muszą w jakiś sposób usprawiedliwić swój byt, pokazać swoją przydatność i niezbędność dla okupanta" - napisała Ziarkowska.

Jak wspomniała, do 2 lipca 1942 r. wadowiccy Żydzi żyli iluzjami, iż praca oddali widmo nadciagającej zagłady. "Kres im położyła akcja wysiedleńcza, która nastąpiła według sporządzonych uprzednio list. Przed akcją spędzono do Wadowic ludność żydowską Kęt, Suchej i Zatora oraz pobliskich wiosek. Wszyscy Żydzi zostali zapędzeni pod eskortą policji żydowskiej do koszar Chocimskich, gdzie nastąpiła selekcja. Zdolni do pracy pozostali w nim lub trafili do obozu pracy w Sosnowcu. Starcy, osoby kalekie i dzieci zostali zgładzeni w obozie w Bełżcu" - napisała.

Wadowickie getto powstało w najbardziej zaniedbanej części miasta. Jego teren Niemcy otoczyli murem z drutem kolczastym. Na niewielkiej powierzchni stłoczyli ok. 1,4 tys. osób. Panowała ogromna ciasnota i fatalne warunki sanitarne, które sprzyjały epidemiom. Na jeden pokój przypadało ok. 20 osób.

Od chwili powstania getta Żydzi już nie regulowali rzek lecz pracowali w zorganizowanym w Wadowicach zakładzie krawieckim.

Selekcja z 2 lipca 1942 r. nie była ostatnią. "10 maja 1943 r. wywieziono na roboty przymusowe do Niemiec 100 dziewcząt żydowskich. (...) W tym czasie nadchodziły do Wadowic informacje o likwidacji gett w sąsiednich miastach: Chrzanowie, Sosnowcu i Będzinie. Wiele osób desperacko poszukiwało dróg ratunku dla siebie i swoich bliskich" - wspomniała Anna Ziarkowska. W okresie istnienia getta zbiegło z niego i przeżyło 11 osób.

Getto zostało zlikwidowane 10 sierpnia 1943 r. Niemcy wywoływali po nazwisku Żydów. Powiedzieli im, że zostaną przeniesieni do pracy w Oświęcimiu i dlatego powinni zabrać ze sobą wszelkie kosztowności. Zostali deportowani do obozu Auschwitz. Spośród 40 osób ukrytych w getcie uratowało się kilkoro. Niektórzy zdołali uciec. Udało się to m.in. Zygmuntowi Ehrenhaltowi, który pięć lat temu odwiedził Wadowice. Uratowali go Polacy: Aniela i Józef Kamińscy z Wadowic. W latach 80. odznaczeni zostali za ten czyn honorowym medalem "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata".

Nieliczni Żydzi, którzy przeżyli wojnę, chcieli wrócić do Wadowic. Ostatecznie zdecydowali się jednak wyjechać. W Wadowicach pozostał tylko jeden Żyd - Jakub Szancer.

Do dziś w Wadowicach zachowało się niewiele pamiątek po Żydach. Nadal stoi budynek, w którym mieściła się mykwa (rytualna łaźnia). Przy rynku znajduje się kamienica zamożnego kupca żydowskiego Chaima Bałamutha, w której urodził się Karol Wojtyła. Obecnie jest siedzibą Muzeum Domu Rodzinnego Jana Pawła II. Istnieje także kirkut.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy