75 lat temu proklamowano powstanie PKWN

75 lat temu, 22 lipca 1944 r., na antenie Radia Moskwa ogłoszono powstanie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i jego propagandowy manifest. Proklamowanie PKWN było uwieńczeniem przygotowań do przejęcia kontroli nad Polską przez siły w pełni uzależnione od Kremla.

Już pod koniec 1941 r. do okupowanej przez Niemców części Polski przerzucono tzw. grupę inicjatywną tworzonej na polecenie Stalina Polskiej Partii Robotniczej. Podobnie jak w wielu innych przypadkach strategia sowiecka zakładała unikanie określenia "komunizm". Jak po latach przyznawał jeden z przywódców PPR, rzeczywiste cele działania tej formacji były znane jedynie jej kierownictwu.

"Na jawne oblicze partii składa się cała jej nieskrywana przed nikim działalność podziemna, tajne zaś, czyli skrywane przed narodem, miały pozostać powiązania kierownictwa partii z Moskwą, z Kominternem, uznawanie ich zwierzchnictwa nad partią mimo formalnego wyrzeczenia się przez nią przynależności do Międzynarodówki Komunistycznej. O drugim, tajnym aspekcie oblicza partii, wiedział jedynie w bardzo zróżnicowanym stopniu jej kierowniczy aktyw" - pisał Władysław Gomułka w pamiętnikach wydanych w całości dopiero po 1989 r.

Reklama

Drugim elementem przygotowań Kremla do przejęcia kontroli nad Polską było stopniowe rozwijanie polskiego ruchu komunistycznego na terenie ZSRS. Jego fundamentem kadrowym byli dawni działacze KPP, którzy w różnych okolicznościach przetrwali fizyczną likwidację tej partii pod koniec lat trzydziestych, oraz lewicowi intelektualiści. Już od jesieni 1940 r. w otoczeniu Stalina myślano nad wykorzystaniem sprawy polskiej w wypadku coraz bardziej prawdopodobnej wojny z Niemcami. Szef NKWD Ławrientij Beria proponował utworzenie "polskiej" dywizji w ramach Armii Czerwonej. Powoli rozwijano również działalność polskich stowarzyszeń i czasopism.

Przygotowania do wasalizacji Polski nabrały tempa po ewakuacji żołnierzy gen. Władysława Andersa do Iranu. W ZSRS pozostali Polacy widzący swoją przyszłość we "współpracy" z Kremlem. Klęska Niemiec pod Stalingradem w styczniu 1943 r. sprawiła, że na froncie wschodnim zarysowała się perspektywa marszu armii sowieckiej na zachód. W marcu 1943 r. w Moskwie powstał Związek Patriotów Polskich z przedwojenną komunistką Wandą Wasilewską na czele oraz m.in. ppłk. Zygmuntem Berlingiem, renegatem, który odmówił ewakuacji z 1942 r. Nazwę nowej organizacji "zaproponował" sam Stalin.

Niemal od początku głównym celem tej organizacji było stworzenie ośrodka władzy alternatywnego wobec rządu RP na Uchodźstwie. Członkowie ZPP z wielką nadzieją powitali więc zerwanie przez Stalina stosunków z legalnymi polskimi władzami, które nastąpiło po ujawnieniu zbrodni katyńskiej w kwietniu 1943. Wkrótce, w czerwcu 1943 r., w Moskwie odbył się pierwszy zjazd ZPP. W zarządzie zasiedli nie tylko działacze komunistyczni, lecz i przedwojenni socjaliści oraz ludowcy - m.in. Andrzej Witos i Bolesław Drobner. Według programu ZPP zasadniczym celem miało być "organizowanie zbrojnej walki Polaków wraz z Armią Czerwoną" i jednoczenie Polaków "bez różnicy poglądów politycznych, społecznych i religijnych w jednym patriotycznym obozie walki z hitleryzmem". W tym samym czasie w Sielcach nad Oką trwało formowanie formalnie podporządkowanej ZPP 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki pod dowództwem ppłk. Zygmunta Berlinga. Jej istnienie miały legitymizować hasła patriotyczne i "demokratyczne", a nie retoryka komunistyczna.



Pozycję Stalina oraz jego przekonanie o możliwości stosowania strategii faktów dokonanych wzmacniała uległość aliantów zachodnich wobec ich najpotężniejszego sojusznika.

"Co się tyczy rządu sowieckiego, prawdą jest, że nie mamy pojęcia o tym, do czego oni zmierzają, ale musimy pamiętać, że na zajętym przez siebie terytorium będą robili mniej więcej to, co zechcą. Nie możemy dopuścić do tego, byśmy znaleźli się na pozycjach protokolarnych protestów, bez szansy, by którekolwiek z nich odniosły sukces" - stwierdził prezydent USA Franklin D. Roosevelt w rozmowie z sekretarzem stanu Cordellem Hullem we wrześniu 1943 r.

Potwierdzeniem jego realistycznego, ale zarazem sprzyjającemu interesom Kremla nastawienia były rezultaty listopadowej konferencji w Teheranie.

"Przesądzono w zasadzie sprawę granic Polski. Ustne uzgodnienie miało na razie pozostać w tajemnicy, a jego trzej autorzy bez skrupułów określili nowe terytorium Polski, zrywając jej historyczne i etniczne więzy z ziemiami wschodnimi dawnej Rzeczypospolitej. Był to w istocie pierwszy akt wydania Polski przez teoretycznych sprzymierzeńców w ręce jej jawnego wroga" - pisał prof. Wojciech Roszkowski w "Najnowszej historii Polski".

Podczas rozmów ze swoimi zachodnimi sojusznikami Stalin wielokrotnie atakował rząd RP m.in. za rzekome unikanie walki z Niemcami oraz "oskarżanie" ZSRS o odpowiedzialność za zbrodnię katyńską. Jego poglądy miały bezpośrednie przełożenie na program polityczny powstający w środowisku polskich komunistów. ZPP konsekwentnie odrzucał jakiekolwiek koncepcje współpracy z "rządem londyńskim", ponieważ wykluczałoby to radykalną przemianę społeczno-polityczną powojennej Polski.

"Jeśli nawet w końcowej fazie wojny dzięki wyzwoleniu Polski spod jarzma hitlerowskiego przez Armię Czerwoną wytworzy się w kraju atmosfera przychylna dla Związku Radzieckiego i nawet wyłoni się rząd orientujący się na współdziałanie ze Związkiem Radzieckim - to stan taki nie będzie długotrwały. [...] Bez 'łomki' struktur społeczno-politycznych stara Polska nie może się przeorientować 'wsierioz' i na 'dołgo'" - pisał w stylu sowieckiej nowomowy polski komunista żydowskiego pochodzenia Alfred Lampe.

"Polacy nie muszą się niepokoić"

W grudniu 1943 r. polscy komuniści rozpoczęli prace nad powołaniem Polskiego Komitetu Narodowego, quasi-rządu nowej Polski pod sowiecką kontrolą. Zgodnie ze wskazówkami Stalina przyszły komitet miał zostać w pełni zdominowany przez komunistów. Aby zachować pozory wielopartyjności i demokratycznego charakteru nowej władzy, planowano dokooptowanie przedstawicieli socjalistów i ludowców, włącznie z przedstawicielami rządu RP na Uchodźstwie. W okupowanej Warszawie działacze PPR i związani z nimi kryptokomuniści 31 grudnia 1943 r. utworzyli Krajową Radę Narodową. Inicjatywa stworzenia kolejnego ośrodka władzy została przyjęta w Moskwie z dużą niechęcią.

Zaledwie kilka dni później, w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 r., oddziały sowieckie przekroczyły przedwojenną granicę Polski. W ciągu kilku kolejnych tygodni polscy komuniści w okupowanej Polsce i ZSRS wsparci przez propagandę sowiecką wyprzedzali się w zapewnieniach o poparciu dla nowej "sprawiedliwej" granicy wschodniej oraz wyrażali sowietom wdzięczność za przyszłe odzyskanie "ziem piastowskich". Jednocześnie Stalin prowadził skomplikowaną grę dyplomatyczną.

"Polacy nie muszą się niepokoić o swą sytuację, gdy obszary na zachód od linii Curzona zostaną zajęte przez Armię Czerwoną. Rząd Polski będzie mógł powrócić i ustanowić władzę na szerokiej bazie społecznej" - podkreślił w rozmowie z ambasadorem Wielkiej Brytanii z lutego 1944 r.

W tym samym miesiącu premier Winston Churchill podczas spotkania z premierem Stanisławem Mikołajczykiem zasugerował, że tylko ustępstwa w sprawie granic mogą zagwarantować Polsce suwerenność. Uznał również, że kluczem do uniknięcia faktów dokonanych, które nastąpią po przekroczeniu linii Curzona przez Armię Czerwoną, jest jak najszybsze wynegocjowanie porozumienia.

Z kolei w trakcie czerwcowej wizyty premiera Mikołajczyka w USA prezydent Roosevelt oświadczył, że jest w stanie doprowadzić do korzystnych dla Polaków rozwiązań terytorialnych.

"Jestem za tym, aby Polska nie wyszła z wojny pokrzywdzona" - deklarował. Dodał, że w granicach odrodzonej Polski znajdą się Śląsk, Prusy Wschodnie wraz z Królewcem, Lwów i Drohobycz. Mikołajczyk wyraził podziw dla jego wiedzy geograficznej. Prezydent USA powiedział jednak, że ostateczne rozstrzygnięcia terytorialne muszą nastąpić po zakończeniu wojny. Nadmienił, że porozumienie ze Stalinem mogą ułatwić zmiany w składzie rządu. Podobne zdanie wyraził Stalin w liście do Roosevelta z 17 czerwca. Napisał, że droga do poprawy stosunków polsko-sowieckich wiedzie poprzez "reorganizację polskiego rządu".

"Droga faktów dokonanych"

W maju 1944 r. na Kremlu pojawiła się delegacja Krajowej Rady Narodowej. Stalin zapewnił swoich polskich klientów, że nigdy nie uzna rządu RP na Uchodźstwie, a KRN będzie jednym z istotnych aktorów procesu wyłaniania podporządkowanego mu komitetu. Uznanie KRN było dla Stalina kolejnym krokiem w stronę ostatecznego zerwania z wszelkimi pozorami budowania porozumienia z gabinetem premiera Mikołajczyka.

22 czerwca 1944 r. cztery sowieckie fronty liczące 2 mln żołnierzy runęły na niemiecką Grupę Armii "Środek". W wyniku uderzenia niemieckie siły na Białorusi niemal przestały istnieć. W połowie lipca Armia Czerwona zbliżyła się do przyszłej granicy wschodniej kontrolowanej przez komunistów Polski. Pod koniec czerwca dla premiera Mikołajczyka stało się jasne, że Stalin dąży do szybkiego proklamowania własnego rządu. Prowadzone przez niego wstępne rozmowy z Wiktorem Lebiediewem, ambasadorem ZSRS przy rządach emigracyjnych w Londynie, nie przyniosły jakichkolwiek rezultatów. Lebiediew zażądał uznania, że granica polsko-sowiecka będzie oparta o linię Curzona, natychmiastowej rekonstrukcji rządu, przyznania, iż zbrodni katyńskiej dokonali Niemcy, a nawet rezygnacji z obowiązywania konstytucji kwietniowej.

4 lipca 1944 r. Mikołajczyk przedstawił wyniki tych rozmów pozostałym członkom Rady Ministrów.

"Sowiety wedle wszelkich objawów szukały do niedawna kontaktów i rozmów z Rządem Polskim, sprawiając wrażenie, że dążą do porozumienia - wycofały się i wszystko pod tym względem się urwało, przy czym zmiana postawy zbiegła się z chwilą rozpoczęcia ofensywy" - mówił Mikołajczyk. Dodał, że "rząd sowiecki powziął w stosunku do Polski decyzję pójścia drogą faktów dokonanych".

Słusznie oceniał kolejność działań Stalina. Sowiecki dyktator podczas kolejnego spotkania z przedstawicielami KRN 22 czerwca 1944 r. wydał im polecenie przygotowania się do stworzenia rządu. Niemal jednocześnie ZPP uznał KRN za głównego reprezentanta narodu. 8 lipca to samo gremium oraz Centralne Biuro Komunistów Polskich rozpoczęło prace nad manifestem programowym przyszłego komitetu oraz jego składem.

"Linia przyjaznego sąsiedztwa"

Polscy komuniści zaczynali się zmagać z presją czasu. Gigantyczne postępy Armii Czerwonej na froncie od Finlandii po Ukrainę sprawiały, że jej oddziały już w ciągu kilku dni mogły się znaleźć na zachód do linii Curzona. W ramach ZPP planowano intensywne prace nad odtwarzaniem zalążków przedwojennych partii - m.in. PPS i Stronnictwa Ludowego. Brak czasu spowodował, że członkami tworzącego się komitetu byli politycy ukazywani jako członkowie tych ugrupowań, ale pozbawieni niemal jakiegokolwiek zaplecza. Wydany przez Stalina nakaz koalicyjności komitetu polscy komuniści interpretowali tak ściśle, że zakładali nawet zaangażowanie przedstawicieli Stronnictwa Narodowego.

"Komitet składał się z piętnastu członków i, wobec trudności z pozyskaniem kandydatów z Zachodu, stanowił, zgodnie z wcześniejszymi zamierzeniami, amalgamat środowiska moskiewskiego i krajowego, z przewagą pierwszego w proporcji 2:1" - podsumowywał prof. Paweł Wieczorkiewicz w "Historii politycznej Polski 1935-1945". Na czele tworzącego się komitetu stanął Edward Osóbka-Morawski, młody działacz marginalnej, powstałej w 1943 r. Robotniczej Partii Polskich Socjalistów. Wiceprzewodniczącymi zostali Andrzej Witos i Wanda Wasilewska. Resort obrony objął związany z wywiadem ZSRS gen. Michał Rola-Żymierski, a resort bezpieczeństwa działacz KPP Stanisław Radkiewicz. Nową ekspozyturę Kremla miała uwiarygadniać obecność znanych działaczy socjalistycznych, takich jak Bolesław Drobner i Wincenty Rzymowski. W sumie w skład komitetu weszło pięciu członków PPR, czterech ze Stronnictwa Ludowego, trzech z RPPS, jeden członek SD i dwie osoby bezpartyjne. Nazwiska części członków PKWN podano dopiero po kilku tygodniach, ponieważ w lipcu 1944 r. przebywali w części Polski okupowanej przez Niemców.

20 lipca 1944 r. wojska sowieckie uchwyciły przyczółki na zachodnim brzegu Bugu. Tego samego dnia Stalin zatwierdził treść manifestu i skład PKWN. Wieczorem 22 lipca na antenie Radia Moskwa go ogłoszono.

"Rodacy! Wybiła godzina wyzwolenia. Armia Polska obok Armii Czerwonej przekroczyła Bug. Żołnierz polski bije się na naszej ziemi ojczystej. Nad umęczoną Polską powiały znów biało-czerwone sztandary" - deklarowano we wstępie do dokumentu.

Jako jedyne źródło władzy w nowej Polsce określono Krajową Radę Narodową, rząd na Uchodźstwie nazwano "władzą samozwańczą, władzą nielegalną", opartą "na bezprawnej faszystowskiej konstytucji z kwietnia 1935 r.". Manifest zapowiadał reformę rolną oraz nacjonalizację przemysłu. Granice zachodnie nowej Polski miały się opierać na Odrze. "Granica wschodnia powinna być linią przyjaznego sąsiedztwa, a nie przegrodą między nami a naszymi sąsiadami, i powinna być uregulowana zgodnie z zasadą: ziemie polskie — Polsce, ziemie ukraińskie, białoruskie i litewskie — Radzieckiej Ukrainie, Białorusi i Litwie" - oświadczano ogólnikowo.

"Manifest PKWN miał charakter propagandowo-dezinformacyjny. Przez akcentowanie uczuć patriotycznych stworzyć miał wrażenie, że Polska kierowana przez PKWN będzie kontynuacją państwa polskiego. Tezy demokratyczne były zasłoną dymną dla przygotowywanego jednocześnie zniewolenia kraju" - zaznacza prof. Wojciech Roszkowski w "Najnowszej historii Polski".

"Mit założycielski komunistycznej Polski"

W ciągu pół roku funkcjonowania PKWN zniewolenie Polski było realizowane m.in. poprzez dekret z 31 sierpnia 1944 r. "O wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego". Wbrew nazwie był on wykorzystywany do zwalczania żołnierzy i władz Polskiego Państwa Podziemnego. W październiku wprowadzono też drakoński dekret "O ochronie państwa" przewidujący karę śmierci m.in. za tworzenie organizacji dążących do "obalenia demokratycznego ustroju Państwa Polskiego". Jego zapisy oznaczały faktyczną legalizację terroru wymierzonego w stawiających opór sowietyzacji Polski. Stale rozbudowywano także aparat represji podlegający Resortowi Bezpieczeństwa Publicznego.

W październiku 1944 r. rozpoczęto również tzw. reformę rolną. Pod hasłami "sprawiedliwości społecznej i dziejowej" dekret oznaczał rozpoczęcie walki klasowej realizowanej przez niszczenie majątków ziemskich i grabież.

"Zniknie z życia polskiego klasa ludzi, która od wieków już była nieszczęściem Polski. Znikną książęta, hrabiowie, magnaci, [...[ którzy powodowali klęskę każdego z naszych powstań narodowych, którzy w odrodzonym państwie wprowadzili rządy ekspedycji karnych, Berezy i Brześcia. Zniknie jeden z głównych zarodków faszyzmu i reakcji polskiej" - głosiła odezwa Komitetu Centralnego PPR. Na skutek reformy rolnej władzy komunistycznej udało się skutecznie zlikwidować ziemiaństwo. 12-15 tys. przedstawicieli tej grupy zostało pozbawionych majątków oraz możliwości rozwoju zawodowego. Byli właściciele mieli zakaz osiedlania się na terenie powiatu, w którym mieli wcześniej majątki.

Elementem strategii zniewolenia było też natychmiastowe teatralne uznanie PKWN przez ZSRS. Już 26 lipca podpisano w Moskwie umowę, na której podstawie dowództwo armii sowieckiej stało się najwyższą władzą na terenach przyfrontowych. Dzień później delegacja PKWN podpisała tajną umowę o polsko-sowieckiej granicy państwowej. Za jej podstawę obie strony przyjęły linię Curzona, z odchyleniem na korzyść Polski. Ustalono, że Królewiec wraz z częścią Prus Wschodnich zostanie włączony do Związku Radzieckiego. Stwierdzano również, że granica zachodnia będzie przebiegać wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Dopiero po podpisaniu obu umów, 28 lipca 1944 r., członkowie PKWN przybyli do Chełma, pierwszego większego miasta na zachód od Bugu. 1 sierpnia 1944 r. PKWN przeniósł swoją siedzibę do Lublina. W obu tych miastach urzędowały legalne, ujawnione władze reprezentujące rząd RP na Uchodźstwie.

"Dzieje PKWN to jedna z czarniejszych kart w najnowszej historii Polski. Z czterech członów jego nazwy prawdziwy jest tylko ten mówiący, że był to Komitet. W rzeczywistości bowiem PKWN nie reprezentował polskich, ale sowieckie interesy, a jego celem nie było żadne wyzwolenie, ale przygotowanie narodu polskiego do ustanowienia nowego porządku społecznego i politycznego, który - jak pokazały następne lata - miał być kopią ustroju panującego w ZSRS" - pisał prof. Antoni Dudek w artykule dla portalu Dzieje.pl.

22 lipca stał się swoistym mitem założycielskim komunistycznej Polski. Od 1945 r. dzień ten był uroczyście obchodzony jako Święto Odrodzenia Polski. Kolejne rocznice ogłoszenia manifestu PKWN były w Polsce Ludowej najważniejszym świętem państwowym. Trzydzieści lat temu, 22 lipca 1989 r., odbyły się ostatnie obchody tego dnia. Narodowe Święto Odrodzenia Polski zniesiono w kwietniu roku 1990.

Michał Szukała (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy